piątek, 15 lutego 2019

36 tys. zł dopłat do samochodów elektrycznych. A dojadę takim do Chorwacji?

Czytamy na Interii:

"Dopłatę w wysokości do 36 tys. zł do zakupu samochodu elektrycznego przewiduje projekt rozporządzenia ministra energii o wsparciu z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Według branży, jeśli propozycja wejdzie w życie, rynek nabierze rozpędu."

No nie wiem. Z kolei w Angorze w art. pt. "Leaf do miasta" mamy relację z testów samochodu elektrycznego:

"Według zeszłorocznego cennika podstawową wersję można było kupić za 155 tys. zł. (...) Od dilera odebrałem samochód z baterią naładowaną do pełna (97 proc.). Według zapewnień sprzedawcy miało to pozwolić na pokonanie 200 km. (...) Na pierwszy ogień poszła 130-kilometrowa podróż ze stolicy do Łodzi. Dojeżdżając ulicami Warszawy do autostrady, w ciągu kilkunastu kilometrów straciłem ... kilkanaście procent baterii. Stwierdziłem wtedy - co okazało się zbawienne - że muszę jechać jak najbardziej ekonomicznie [czytaj: do 100 km/h]. (...) Kiedy procenty znikały w oczach, a przewidywalny zasięg coraz bardziej się kurczył, wyłączyłem radio i multimedialny wyświetlacz. Kolejnym krokiem było zrezygnowanie z ogrzewania - wtedy zyskałem kilkanaście kilometrów zasięgu. (...) Wymarznięty i zestresowany dotarłem w końcu do domu. Zostało mi 8 proc. baterii."

Do tego można dodać, że pełne ładowanie "z gniazdka" trwa do ... 21 godzin, a na stacji "szybkiego" ładowania - ok. 40 min.

Czyli podsumowując temat, warto zadać twórcom programu dopłat kilka pytań:

1. Rozumiem, że jak już kupię taki samochód, czyli przykładowego nissana leafa za 119 tys. zł (po odliczeniu dopłaty), wówczas nie będę nim mógł pojechać latem na wczasy do Chorwacji wraz z innymi znajomymi, którzy ruszą tam ... samochodami o tradycyjnym napędzie?

2. Ba, pewnie też nie dojadę zimą na narty na wieczorne jazdy na Złotym Groniu i z powrotem (razem ok. 220 km)?

3. Nawet jakbym dojechał, to czy ten samochód jest przystosowany do postoju w warunkach solidnego mrozu (dajmy na to minus 20 st. C) przez ok. 4 godziny? Czy bateria się nie rozładuje?

4. No dobra, nie pojadę do Chorwacji, nie pojadę nawet do Istebnej, ale jak mi się będzie spieszyło do pracy i rozładuje mi się bateria, jak długo potrwa, hmmm... tankowanie po drodze?

5. A jak bardzo skurczy się zasięg, jeśli będę stał w tradycyjnym korku na średnicówce w Katowicach? Czy jest bezpiecznie w ogóle jechać zakorkowanymi ulicami?

Póki odpowiedzi na te pytania są, jakie są, nie pomogą żadne dopłaty. Samochód może kupią urzędnicy, jak dostaną rozkaz, i może jacyś milionerzy, ci dla spełnienia własnych fanaberii. Ale poza tym nikt normalny tego nie zrobi.

Poza tym nie lubię słowa "dopłata". Dopłata kojarzy mi się ze sztucznym wspieraniem czegoś, co nie ma sensu ekonomicznego, bo gdyby było efektywne ekonomicznie, to żadne dopłaty nie byłyby potrzebne, a do dilera ustawiałyby się kolejki. I tyle na ten temat.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz