Węgiel i energetyka
"- Zamykanie polskich kopalń niczego nie zmniejszy w emisjach z energetyki, bo ona jest, jaka jest, czyli wybudowana została dla surowca, jakim jest węgiel. I będzie spalała węgiel z importu - powiedział w porannej audycji Radia Piekary w czwartek, 7 lutego, Jerzy Markowski, ekspert górniczy, były wiceminister gospodarki."
Komentarz:
Pan Markowski ma rację, ale temat nie zamyka się tylko w analizie niezmiennego kształtu zawodowej energetyki. Otóż on jednak jest zmienny, ale skutki tych zmian są raczej nieoczekiwane. Na razie sytuacja kształtuje się następująco:
- Energetyka zawodowa się modernizuje, zamykane, modernizowane lub przeznaczone do modernizacji są stare i mniej ekologiczne (co nie znaczy, że beznadziejne pod tym względem) bloki, a w zamian firmy państwowe (bo prywaciarze się niemal w całości ewakuowali z wysoce kapitałochłonnego sektora) budują bardzo nowoczesne i duże bloki węglowe (Opole, Jaworzno, być może Ostrołęka).
- Bardzo nowoczesne nowe bloki węglowe potrzebują dobrej jakości węgla. Ponieważ nasze górnictwo wydobywa węgiel jakości dobrej (coraz mniej, ponadto zasoby są ograniczone) oraz nieco mniej dobrej (też nie za dużo), więc nie potrafi sprostać zapotrzebowaniu nowoczesnych elektrowni. I te potrzebują węgla z importu, głownie podobno z ... Donbasu (nie ja to wymyśliłem, pisze o tym prasa).
- Ponieważ energetyka zawodowa nie potrzebuje już tak wiele, jak niegdyś kiepskiej jakości węgla, który był spalany w warunkach pewnej kontroli (filtry), więc górnictwo przeznacza dobrej jakości węgiel właśnie dla energetyki zawodowej, zresztą i tak go na ten cel brakuje.
- W efekcie kiedyś na rynek detaliczny trafiały najlepsze gatunki węgla, teraz trafiają ... najgorsze, bo innych nie ma w luźnej sprzedaży (przypomnę, absorbuje je energetyka zawodowa). W związku z tym ludzie palą w piecach węglem "z certyfikatem", ale naprawdę podłej jakości, smog jest nad dzielnicami domków jednorodzinnych nieziemski (polecam podróż obwodnicą małopolskiej Białej, cz. Bielska-Białej), elektrownie zwiększają import surowca, a prąd jest na giełdzie nieziemsko drogi.
- Reasumując stwierdzam, że tym razem coś w tej patriotycznej polityce wspierania rodzimego wydobycia i budowy rodzimej państwowej energetyki ewidentnie nie zagrało.
Crowfunding ... lojalnościowy
"9 tysięcy inwestorów, 4 miliony złotych i niespełna 24 godziny. Wartości te niezaprzeczalnie robią wrażenie, szczególnie, że chodzi o klub z polskiej Ekstraklasy i pierwszą tego typu akcję finansowania społecznościowego (crowdfundingu). W efekcie kibicie przejęli około 5% akcji Wisły Kraków znajdującej się w poważnych problemach finansowych."
Komentarz:
Wypadałoby zapytać się tych inwestorów:
- A jakiej stopy zwrotu oczekujecie z tej inwestycji?
Myślę, że w komplecie odpowiedzieliby:
- Żadnej. Nie taki był cel tej akcji. Celem tej akcji jest ratowanie klubu.
No właśnie. Mamy do czynienia z inwestycją ... sercem, nie rozumem. Z inwestycją ... lojalnościową. Ludzie, którzy kupili te akcje, pewnie w komplecie lub niemal w komplecie są zapalonymi sympatykami 13-krotnego mistrza kraju.
Lp. | Klub | Miejsca 1 | Miejsca 2 | Miejsca 3 |
1. | Ruch Chorzów | 14 | 6 | 9 |
2. | Górnik Zabrze | 14 | 4 | 7 |
3. | Wisła Kraków | 13 | 13 | 10 |
4. | Legia Warszawa | 13 | 12 | 12 |
Otwiera to pole do kolejnych akcji crowfundingowych związanych z emocjami oraz ważnymi dla "kibiców" przedsięwzięciami, jak między innymi:
- ratowanie zamykanych teatrów,
- finansowanie filmu opowiadającego o ważnych wydarzeniach,
- nawet ratowanie zakładów produkcyjnych.
Tymczasem krótka historia kapitalizmu w Polsce pokazuje, że tam, gdzie mamy do czynienia z akcjonariatem społecznym, nieważne czy pracowniczym, czy sentymentalnym, nie stwarzało to do tej pory klimatu do podejmowania rozsądnych decyzji ekonomicznych. Większość zresztą spółek pracowniczych w Polsce albo padło, albo zostało przejęte i zrestrukturyzowane przez jakiegoś "wrednego kapitalistę", który po prostu zna się na rzeczy.
Obrazu całości dopełnia jeden z finansujących ten klub "biznesmen" (Jakub Błaszczykowski), który będzie jednocześnie grał w nim za ... 500 zł miesięcznie. Sytuacja to co najmniej dziwna, w szczególności wypadałoby zapytać trenera Stolarczyka:
- Panie Macieju, a jak zawodnik "Kuba", czyli poniekąd właściciel pańskiego klubu, będzie bez formy, to będzie go pan wystawiał do składu, czy nie?
- "Kuba" jest i będzie w wyśmienitej formie, więc nie ma problemu - powinien dyplomatycznie odpowiedzieć trener.
Zagrożona fuzja Orlenu z Lotosem
"Komisja Europejska zablokowała fuzję części kolejowych niemieckiego Siemensa i francuskiego Alstomu. Zdaniem Brukseli, połączenie obu koncernów mogłoby zaszkodzić konkurencji na rynkach kolejowych."
Komentarz:
Mam obawy graniczące z pewnością, że decyzja Komisji Europejskiej może mieć jakiś wpływ (z czasem zobaczymy jak duży) na rządowe plany budowy narodowego czempiona paliwowego. Nie ulega wątpliwości, że taka fuzja - jakby to powiedzieć eufemistycznie - nie wpłynie zbyt dobrze na konkurencję na rynku paliwowym, zwłaszcza w Polsce. Orzech może się okazać trudny do zgryzienia.
Nie, żebym był złośliwy, ale coś niecoś kuleją niektóre "złote pomysły inwestycyjne" głoszone w fazie zachwytu wygranymi wyborami przez obecny rząd: wielki czempion paliwowy, wielki czempion energetyczny (zapowiadane łączenia spółek), najlepszy w Europie samochód elektryczny (na razie nie wyjechał z fabryki ani jeden, zresztą ... z jakiej fabryki), lotnisko marzeń (na razie myśli się o przenosinach czarterów z Okęcia do Radomia).
Być może dobrze. Wielkie rewolucje ekonomiczne mogą bowiem pożreć swoich rewolucjonistów i narobić wiele szkód wśród cywilów. Zwyciężać powinny pomysły nie nośne politycznie, lecz rozsądne i możliwe do zrealizowania w warunkach rzeczywistych. Zwłaszcza to drugie. Na razie udało się "odzyskać PKL" z "obcych rąk" i można tej spółce kibicować, aby wreszcie przełamała zastój inwestycyjny w Zakopanem, na korzyść ... narciarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz