wtorek, 5 lutego 2019

Ekologia. Nie liczy się dbałość o środowisko, lecz dostęp do ... pieniędzy

Jak podaje Dziennik Zachodni:

"W związku z budową nowej drogi rowerowej przy ulicy Żorskiej w Rybniku wycięto stare drzewa. Mieszkańcy podnieśli larum, ale tak naprawdę Żorska to jeszcze mały problem. Tu ścięto tylko kilkanaście drzew. Podczas budów innych tras dla rowerzystów w Rybniku ścięto w sumie 966 drzew."

Link do źródła: tutaj!

Generalnie sprawa jest oczywista. Są programy na dotacje na działania proekologiczne, w tym budowę ścieżek rowerowych. Skoro są pieniądze, to trzeba z nich skorzystać, w końcu grzechem by było tego nie zrobić. Ale jak na każdej budowie, aby te ścieżki rowerowe dla pasjonatów zdrowego trybu życia zbudować, trzeba wytyczyć ślad drogi w miarę rozsądny, a tam zwykle, trzeba trafu, mieści się jakaś budka z kebabem lub czasem nawet ... rosną drzewa.

Oczywistym jest więc, że aby być postrzeganym jako "proeko", aby pochwalić się potem w mediach dbałością o środowisko naturalne trzeba te drzewa (najlepiej po cichu) jak najszybciej ściąć. Pożytek z tego może być jeszcze większy, bo 966 drzew to też trochę trocin, a może i czasem porządnego drewna do ... sprzedania.

Ludzie zazwyczaj postępują racjonalnie. I tak też postępują władze Rybnika. One są tylko "proeko" na plakatach, a tak naprawdę - jak dla wielu innych - liczą się tylko pieniądze i zachowanie władzy dla dalszego pobierania tych pieniędzy.

Mamy w Polsce szereg protestów o treści proekologicznej. Kiedyś blokowano zaporę w Niedzicy (pełni funkcję przeciwpowodziową), teraz słychać o protestach na budowach elektrowni (zdecydowanie bardziej ekologicznych, niż te odstawiane) oraz przy budowie wielu dróg (ratujących życie mieszkańcom).

W międzyczasie potrafią powstawać hotele bez zezwolenia (Wisła) lub wbrew wydanym zaleceniom (Karpacz, Zakopane), powstawać wyciągi bez wymogów formalnych (Zieleniec, Andrychów) osusza się jeziora dla budowy komercyjnego zamku (Puszcza Notecka) oraz rodzą się pomysły wybicia wszystkich dzików, aby nie płacić odszkodowań rolnikom.

Wszystko to nosi znamiona absurdu i absolutnie nie wygląda na skoordynowany plan działań z poszanowaniem środowiska. Ot, tam gdzie są poważne pieniądze i dzikie pomysły, tam się je realizuje, a tam gdzie "mniejszy misio" chce na swojej działce uporządkować drzewostan, tam się go ustawia karą finansową, jak za wzięcie kredytu we franku szwajcarskim.

Gdyż, przypomnę, prawdziwą motywacją działania ludzi nie jest ekologia, lecz ... pieniądze. Ścieżki rowerowe buduje się dla pieniędzy, nie dla środowiska, a samych rowerzystów władze dowolnego miasta (nie tylko Rybnika) mają głęboko w nosie. Oni są tylko pretekstem. Zresztą postawienie na ścieżki rowerowe w Polsce w miastach nie ma żadnego sensu.

Nie ma sensu po pierwsze z powodów urbanistycznych. Aby w zurbanizowanym mieście utworzyć ścieżkę, trzeba skądś teren zabrać.  Albo trzeba zabrać z pasa drogi - a wtedy wkurzą się kierowcy, czyli znacznie większa ilość wyborców, niż nawiedzeni rowerzyści. Albo trzeba zabrać z parku - wtedy trzeba oczywiście wyciąć mnóstwo drzew.

Nie ma sensu po drugie z powodów pogodowych. W Polsce na rowerze w sposób w miarę przyjemny da się jeździć od czerwca do września, o ile nie pada deszcz. A, trzeba trafu, akurat w tych miesiącach deszcz pada najczęściej, ot, konsekwencja miejscowego klimatu. W innych miesiącach jest po prostu za zimno. Oczywiście zapaleni rowerzyści powiedzą, że można kupić odpowiedni strój (za grubą kasę, rzecz jasna), ale to rozwiązanie dla zapaleńców. Aby nie być gołosłownym, na dziś ścieżka rowerowa w mieście wygląda tak:

Nie ma sensu po trzecie z powodu niepowszechnej dostępności. Na rowerach do szkoły lub pracy lub do sklepu mogą dojeżdżać ludzie młodzi oraz zdrowi. Rzadko kiedy widzi się na przykład emeryta na rowerze, a ten też musi się dostać do najbliższej biedronki lub do lekarza. Liczba użytkowników ścieżek rowerowych jest więc bardzo ograniczona.

Nie ma też sensu z powodów ... zdrowotnych. Przedzieranie się do pracy na rowerze wśród dymiących samochodów stojących w korku nie jest na pewno działaniem prozdrowotnym. Jest działaniem gwarantującym raczej problemy zdrowotne. Jest też działaniem niebezpiecznym, ze względu na liczne skrzyżowania z drogami dla samochodów oraz często "połączenia" (bo nie dało się wytyczyć osobnego śladu) drogi dla rowerów z drogą dla samochodów.

Jest oczywiście sens budowy ścieżek rowerowych (także torów na rolki, itp.) na terenach słabo zurbanizowanych oraz na przykład w lasach. Jazda rowerem po lesie otaczającym aglomerację śląską jest czystą przyjemnością (na północ od Gliwic, na południe od Katowic, Rudy, itp.). Świetnie sprawdzają się też takie ścieżki na terenach turystyki letniej oraz na terenach słabo zurbanizowanych. 

A w kwestii dalszego funkcjonowania ścieżek rowerowych proponuję dla zwiększenia bezpieczeństwa ruchu, bezpieczeństwa samych rowerzystów oraz dla usprawnienia ruchu drogowego (czyli dla większości społeczeństwa) następujące kroki legislacyjne:
  • bezwzględne pierwszeństwo samochodów na skrzyżowaniach ze ścieżkami rowerowymi;
  • bezwzględny zakaz jazdy w ruchu miejskim rowerami po drogach innych, niż ścieżki rowerowe, w szczególności zakaz jazdy rowerami między samochodami;
  • drastyczne podniesienie wysokości mandatów za przejazd na rowerze (a nie prowadząc rower) po przejściu dla pieszych.

2 komentarze:

  1. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. akurat ja jestem zdania, że bardzo istotną sprawą jest wykonywanie specjalistycznych analiz środowiskowych. Ja również niedawno taki raport otrzymałam od firmy http://eco-expert.eu/ i wiem, że był to właściwy wybór.

    OdpowiedzUsuń