Irlandia Północna stanowi nie lada problem dla brexitu |
Akurat w całej tej układance brexit nie ma aż takiego istotnego znaczenia. W końcu Wielka Brytania zawsze w jakimś stopniu sama siebie izolowała i kulturowo, i politycznie. Problem z granicą irlandzką też zostanie jakoś rozwiązany, a powrót do wojny o Ulster na dziś jest raczej niemożliwy. Oczywiście zjednoczenie Irlandii marzy się niejednemu Irlandczykowi, ale na dziś to ci Irlandczycy już ... nie znają irlandzkiego. Niemal w komplecie na co dzień używają bowiem języka ... swoich oprawców. Po drugie: religia. Konflikt o Ulster jest też konfliktem religijnym. Tymczasem współcześni Irlandczycy i w ogóle mieszkańcy Wysp Brytyjskich nie wiedzą, co to religia. Młode pokolenie przestało w ogóle odwiedzać kościoły, oczywiście nie dotyczy to wyznawców islamu i meczetów.
Ale brexit burzy zastały porządek, który politycy by chcieli zakonserwować najlepiej na zawsze. W Europie obowiązuje przekonanie, że obecne granice są dane raz na zawsze, a jakakolwiek próba ich rewizji doprowadzi do wojny lub (co jest jeszcze gorsze dla polityków) zmiany ludzi i układów rządzących poszczególnymi krajami. Tymczasem takie myślenie to bzdura, oto kilka faktów:
- Gdy się urodziłem Polska graniczyła z ZSRR, Czechosłowacją i NRD. Dziś graniczy z Rosją, Litwą, Białorusią, Ukrainą, Słowacją, Czechami i zjednoczonymi Niemcami. Widzą państwo drobną różnicę?
- Z Jugosławii zostały strzępy, a na tych strzępach wyrosło morze państewek oraz wyrósł konflikt. Konflikt na dziś raczej zawieszony, niż zażegnany. Ścierają się tam tak przeciwstawne koncepcje, że aż strach je odgrzebywać. Narodowościowe, religijne, historyczne.
- Rosja wzięła sobie część Gruzji i część Ukrainy (Krym), przy czym tak zwany Zachód raczej szukał wyjścia w postaci legalizacji tej zabawy, niż jej przeciwstawieniu. "Przecież nikt nie będzie ryzykował wojny, a już na pewno wojny nuklearnej" - zabrzmiała naturalna odpowiedź.
Za rok będziemy świętowali (świętowali?) setną rocznicę traktatu z Trianon, kończącego żywot Austro-Węgier. Tymczasem przeczytałem ostatnio opinię, że Austro-Węgry były stabilizatorem sytuacji w Europie, jako siła między Wschodem i Zachodem.
Rozpadły się te Austro-Węgry wcale nie na Austrię i Węgry, ale na wiele, naprawdę wiele innych krajów. A najbardziej poszkodowane w tej grze zostały Węgry.
Podział narodowościowy Węgier przed i po Trianon |
Z Węgier sprzed I w. św. niewiele zostało po Trianon |
Dzisiejsza Europa w niczym nie przypomina tej sprzed I wojny światowej. Najbardziej martwi to, że nie ma dziś żadnego stabilizatora między Wschodem i Zachodem. Wieki temu stabilizatorem była Unia Polsko-Litewska, potem właśnie Austro-Węgry. Dziś największym graczem na tej linii jest niezbyt silna Polska. O niewielkiej sile naszej dyplomacji świadczą uniki i ukłony przez większymi "zwierzętami", w tym także ... ustawowe. Ponadto Wołodia wydaje się inteligentniejszy niż jego komunistyczni poprzednicy i ... wcale nie che tej Europy wziąć siłą, jak można po dobroci. Układ w którym Niemcy ramię w ramię z Francuzami robią interesy z Rosją jest dla krajów środka Europy fatalny. Tli się jeszcze w nas nadzieja, że układ niemiecko-francusko-rosyjski jest nie do przyjęcia dla USA. Może tak być, ale warto też spojrzeć na Syrię, gdzie pragmatyczny jednak Trump grzecznie ustąpił Putinowi.
Jaka będzie Europa za 20-30 lat? Nie wiadomo. Jedno jest pewne: nie będzie taka sama. Unia Europejska w dzisiejszym kształcie na pewno nie przetrwa, i albo się podzieli na dwa obozy, albo kompletnie zmieni się jej układ, albo po prostu się rozpadnie. Jakie to wyzwoli demony? Kto wygra na tych zmianach? Tego jeszcze nie wiadomo, a rzeczywistość bardzo szybko zmienia się na naszych oczach. Imigracja ostatnich lat i ruchy demograficzne mogą przyczynić się do zmiany układów sił, albo nawet do ostrych rozruchów wewnętrznych, czego preludium mamy dziś we Francji. Jak wyjdzie z tej rozgrywki Polska? Może wyjść silniejsza, jeśli uda jej się stworzyć lub wesprzeć blok państw środkowoeuropejskich, a może wyjść też po raz kolejny jako czyjaś kolonia, niekoniecznie nawet formalna.
Mamy nadzieję że Rządy Pisu się szybko skończą , bo niechcielibyśmy znowu przeżyć rosdzielenia Rodzin granicami na zachód. Powinniśmy się integrować jak najgłębiej z Europą kulturalnie i przemysłowo .KK w nczym nie pomoże bo będzie dążył do utrzymania tego co posiada .Bo jak na dzień dzisiejszy jast ostoją Katolicyzmu , ktury nie ma nic wspólnego z Bibliom. Czechy , Francja, Austria, Niemcy , idą całkowicie w innym kierunku co Polska .Polska raczej przybliża sie do Białorusi bo mają te same geny
OdpowiedzUsuńi raczej pogodzą sie prędzej z Bialorusinami niż Zb, z Niemcami czy Francuzami , którzy są o dobre 50 lat przed Polakami.
Wszelka agitacja polityczna, obojętnie w którą stronę, będzie przeze mnie kasowana.
OdpowiedzUsuń