niedziela, 7 lutego 2021

Quo vadis polska (?) piłko? F.C. Internazionale ... Cracovia. Ku refleksji


"Piłkarze Pogoni Szczecin w sobotni wieczór zrealizowali wszystkie zadania. Wygrali z Cracovią 1:0, umocnili się na fotelu lidera, pobili klubowy rekord (szóste zwycięstwo z rzędu), znowu nie stracili bramki i zachowali status zespołu niepokonanego na własnym stadionie." — głosi komunikat prasowy.

"Pogoń nadal będzie liderem PKO Ekstraklasy. Szczecinianie wygrali u siebie z Cracovią 1:0, a gola na wagę triumfu strzelił 19-letni Kacper Smoliński. Dla Pasów to trzecia porażka z rzędu." — głosi inny.

Ale żaden nie oddaje poziomu meczu, który miałem (nie)szczęście oglądać. A już na pewno żaden nie oddaje poziomu gry drużyny przegranej, która przyjechała do Szczecina grać na 0–0, a jak już straciła gola, to straciła wszelką koncepcję gry, a już na pewno straciła zapał do walki i wszelką odwagę. A że gospodarze byli zadowoleni, zamiast widowiska wyszedł zakalec. 

Drużyna przegrana to Cracovia – pięciokrotny mistrz Polski z lat: 1921, 1930, 1932, 1937 oraz 1948. Mistrzostwa te zdarzyły się Cracovii dawno, niemniej dawno nie znaczy, że nieprawda!

W Szczecinie to nie była Cracovia Kraków, tylko F.C. Internazionale Cracovia. Gdyby nie reforma Bońka z wymogiem występu jednego młodzieżowca, który w Cracovii akurat strzegł jej bramki, nie mielibyśmy w wyjściowych składzie ani jednego Polaka. A i bramkarz Karol Niemczycki pewnie wystąpił, bo ... ktoś musiał z zawodników młodzieżowych. Potem na boisko w drugiej połowie wszedł jeszcze Filip Piszczek. Resztę składu stanowiły zagraniczne gwiazdy światowego formatu..., no dobra żartowałem. Statystyki pokazują osiągnięcia tych gwiazd: 4 strzały w całym meczu, w tym 1 (słownie: jeden) celny, wywalczone 4 rzuty rożne oraz popełnionych 12 fauli.


— Czy dla takich statystyk warto zapomnieć o szkolonych już nie tylko w grodzie Kraka, ale w ogóle w kraju piłkarzach? 

— Czy dla takich statystyk warto transferować nasze pieniądze za granicę, wynajmować gwiazdom (?) mieszkania, i kupować im klubowe samochody?

Kryzys piłki klubowej mamy już od lat, ale z roku na rok jest coraz gorzej. Mimo to z roku na rok sprowadzamy do polskiej najwyższej ligi (i nie tylko) całe tabuny obcokrajowców. Nie są to, bo nie mogą nimi być, gwiazdy światowej piłki, ale nie są to nawet piłkarze przyzwoici

Szybkość, technika, motoryka – oto sylwetka idealnego piłkarza — tłumaczył mi kiedyś kolega. I dodawał: — W polskiej lidze wystarczy, że piłkarz ma dwie z tych cech i jest gwiazdą. Na Zachodzie to za mało.

Deyna kiedyś (bardzo kiedyś) miał technikę i motorykę, nie miał szybkości. Ljuboja niedawno jeszcze miał szybkość i technikę, nie miał motoryki. Ale to już nieaktualne. Valencia ma tylko technikę, Ishak tylko szybkość. To standard dziś wystarczający.

Ale mają. Co mają gwiazdy Cracovii, w tym straszący rywali (?) w ofensywie Fiolić, Alvarez i Thiago, tylko Bóg i prezes Filipiak raczą wiedzieć! Problem w tym, że przykład Cracovii jest zaraźliwy niemal (niemal, bo wyłamuje się Warta Poznań, ale nie z przekonania, tylko pewnie z braku funduszy) na całą Polskę: gracza z polskim paszportem niebędącego młodzieżowcem w składzie drużyny naszej pożal się Boże ... ekstraklasy ze świecą szukać!

Quo vadis polska (?) piłko? Czy nikt tam w tych klubach oraz w organizującym rozgrywki związku nie jest zdolny do żadnej refleksji?

Bo jeśli nic się nie zmieni, to wy jeszcze nie wiecie, ale ja już wiem, jaka będzie w następnych dekadach przyszłość polskiej piłki, zwłaszcza klubowej, ale także reprezentacyjnej. Bo przyszłych reprezentantów nie będzie miał w ogóle kto wyszkolić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz