sobota, 31 grudnia 2016

Co nas czeka w nowym roku w sporcie?

PROGNOZY ZŁOŚLIWE: 1. Legia Warszawa w mistrzowski sposób przetrwoni mistrzostwo Polski w ostatnich kolejkach. Mając 6 punktów przewagi po rundzie zasadniczej w warszawskim klubie dojdzie do rozmów o podziale kasy za LM oraz o premiach za mistrzostwo i pozwoleniach na transfery, co doprowadzi do awantur, kompletnego spadku motywacji i dyscypliny. Mimo dwóch rzutów karnych podyktowanych z kapelusza w decydującym meczu z Lechem Poznań Legia przegra 2-3. Mistrzem zostanie Lech, wicemistrzem Jagiellonia. Składająca się z "gwiazd" drużyna Lechii skończy na czwartym miejscu. 2. Z ligi spadną Łęczna i Ruch. Obie drużyny nie dokończą rozgrywek. W Łęcznej po "decyzji biznesowej" o przeznaczeniu kilkuset milionów przez Bogdankę na ratowanie PGG oraz po analizie frekwencji w Lublinie spasuje właściciel. W Chorzowie okaże się, że od 20 lat nie płacono sprzątaczkom. Ponadto okaże się, że jeden z byłych piłkarzy zażąda wynagrodzenia za pracę w firmie jednego z właścicieli na etacie modela. Komisja Licencyjna wycofa licencję dla klubu w trakcie rozgrywek. Piłkarze postanowią nie przystępować do ostatnich kolejek. 3. Korona Kielce zostanie sprzedana inwestorom z Iranu. Piłkarze przed każdym meczem zostaną zobowiązani do czytania wersetów z Koranu, a ponadto zostanie wprowadzony zakaz pojawiania się na stadionie kobiet. Miasto Kielce będzie bardzo zadowolone z transakcji, gdyż wreszcie otrzyma wcześniej obiecane przez Senegalczyków 2 mln zł. 4. Skoczkowie wygrają drużynowy Puchar Świata. Niestety świętowanie będzie miało tak huczny i spontaniczny charakter, że otrzymany puchar zostanie zgubiony. 5. Robert Lewandowski strzeli 100 bramek w Bundeslidze i wystąpi o rozdzielność majątkową z Anną. Anna dzięki temu, po urodzeniu małego Hansa-Ullego, jako matka bez dochodów wystąpi o świadczenie z programu 500+. 6. Justyna Kowalczyk zostanie królową biegów narciarskich przez odpadnięcie wszystkich rywalek. Światowa federacja uzna bowiem astmę za chorobę, która nie daje prawa do stosowania dopingu. Ponadto jej wielka rywalka od lat z Norwegii, przyzna przed kamerami, że jest ... mężczyzną. Szczęśliwego Nowego Roku!

Co nas czeka w nowym roku w gospodarce?

Optymistycznie (1) i pesymistycznie (2) niżej. Gospodarka: 1. Stymulacja popytowa w postaci 500+ rozrusza polską gospodarkę i zostaniemy liderem wzrostu PKB, malejącego bezrobocia i wzrostu zamożności społeczeństwa. 2. Roszczenia płacowe oraz nadmierny fiskalizm spowodują wyhamowanie aktywności biznesowej. Państwu zacznie brakować pieniędzy i wymyśli ono nowe podatki: katastralny, od wzbogacenia, od deszczówki spływającej z dachu oraz dla wszystkich właścicieli niemieckich samochodów. Górnictwo: 1. Odbiją ceny na rynkach światowych i nie trzeba będzie przeprowadzać żadnej restrukturyzacji. Zostanie wprowadzony nowy dodatek do górniczej pensji: na utrzymanie niepracujących żon. 2. Ceny jednak nie odbiją, związki nie odpuszczą ani grosza z trzynastek i czternastek, PGG, KHW i JSW wpadną w poważne kłopoty finansowe, a inwestorzy odmówią dalszego wsparcia. Polskie kopalnie zostaną zamknięte, a wówczas Unia drastycznie zmieni politykę energetyczną, stawiając na ... niemiecki węgiel. Kino i książki: 1. W kinie królować będą patriotyczne dzieła o Rotmistrzu Pileckim i Powstaniu Wielkopolskim. Patriotycznie nastawieni kinomani po kupieniu ciuchów w HMie i złotych łańcuchów a la "Rusek na plaży" w Kruku rzucą się na bilety na te dzieła wyreżyserowane przez zawsze czującego wiatry historii Wielkiego Reżysera. O sorry. On już nie żyje. Ale może inni się znajdą? W Empikach furorę zrobi książka: Jak być zawsze dobrym patriotą? 2. Kinomani nie zagłosują jednak portfelem na patriotyczne i patetyczne dzieła, furorę natomiast zrobi sfilmowana biografia Teresy Orlowski. W Empiku nic nie będzie hitem, bo po śmierci 100letniego Pana Zdzisława z Zadupia Małego nikt już w Polsce nie będzie czytał książek, a wszyscy zajmą się karierą w show biznesie lub konsumpcją Pana Tadeusza. Tego w płynie, rzecz jasna. Dalsze prognozy wkrótce.

czwartek, 22 grudnia 2016

Jednolity podatek? Zbyt widoczne obciążenie

Premier Morawiecki wycofał się z pomysłu jednorodnej daniny. Jako przyczynę podano dbałość o drobny biznes. Ale można podejrzewać jeszcze inną motywację: mianowicie zbyt wielką przejrzystość stopnia opodatkowania pracy. Otóż wyobraźmy sobie człowieka zarabiającego 2000 zł brutto. Otrzyma on około 1400 zł netto. Państwo zabiera mu w formie różnych danin ok. 600 zł. Trzeba jednakże pamiętać, że to nie wszystkie obciążenia związane z ww. wynagrodzeniem. Pracodawca płaci do tego ok. 400 zł skladek ubezpieczenia społecznego. Razem wszelkie "podatki" liczone od kwoty brutto wynoszą więc około 50%, a od kwoty budżetu na pracownika (razem =2400 zł) około 42%. Ma się to nijak do oficjalnych stawek podatkowych wynoszących 18 i 32%. "Przecież nie możemy dopuścić do tego, aby ludzie się dowiedzieli, ile naprawdę płacą w formie różnych podatków" - pomyśleli pewnie nasi reprezentanci "na górze". I trudno im się dziwić. Oczywiście tak wysoki stopień opodatkowania pracy występuje niemal w całej Europie. I być może dlatego jest ona w stanie głębokiej stagnacji gospodarczej.

wtorek, 20 grudnia 2016

Za rok Wielkie Derby? Tak, ale w IV lidze

- Za rok Wielkie Derby - zaczepił mnie kolega. - Ruch spadnie, a Górnik nie wejdzie. - Masz rację, ale tylko częściową - odpowiedziałem. - Za rok Wielkie Derby. Ale w IV lidze. Po analizie sytuacji organizacyjnej i finansowej obu klubów, ta prognoza jest coraz bliżej spełnienia.

sobota, 10 grudnia 2016

Repolonizacja sektora bankowego - odcinek kluczowy

PZU kupuje Pekao SA od Włochów. Wg komunikatu spółki cena transakcji to 123 zł za 1 akcję. Wartość księgowa 1 akcji na koniec 2015 roku wyniosła ok. 90 zł. Mamy więc do czynienia z bardzo rzadką na dzisiejsze czasy transakcją na rynku przejęć i akwizycji - bank kupiono z goodwillem płacąc ok. 135 proc. za przejęcie aktywów netto. Wartość całej transakcji (nabycia razem z PFR 32,8 proc. akcji banku) to ok. 10,6 mld zł. Skutki dealu pokaże przyszłość. Wzrosną ceny ubezpieczeń? Stanieją kredyty? Nastąpi kryzys na rynku wynajmu lokali w centrach miast? Kto wie? Zobaczymy.

Trzeba oddać szacunek Legii

Polacy (poza warszawiakami) nie lubią Legii. To fakt. Ale trzeba oddać szacunek trenerowi Jackowi Magierze za odpowiednie dobranie taktyki na mecz ze Sportingiem Lizbona oraz pilkarzom za jej realizację. Czapki z głów, panowie. I gratulacje od Waszego nieprzyjaciela. Warto też zauważyć, że trener radykalnie - i to w krótkim czasie - odmienił oblicze drużyny. Szkoda - z perspektywy czasu - że Legia nie postanowiła kontynuować eksperymentu z niekompetentnym Albańczykiem na ławce. Poziom ligi był bardziej wyrównany. W Polsce, rzecz jasna.

czwartek, 8 grudnia 2016

Niusy tygodnia

1. INWESTYCJE SPORTOWE
Charakterystyczny dla obecnych czasów jest dostępny medialnie kształt porozumienia między miastem a klubem piłkarskim w Chorzowie. Otóż ponoć jednym z warunków dalszej współpracy i podtrzymania finansowania jest ... wycofanie spółki z giełdy.

 2. INWESTYCJE NARCIARSKIE
Na stronie korbielow.net dostępny jest jakże zaskakujący komunikat dotyczący jednej ze sztandarowych inwestycji w polskich górach i na pewno najdłuższej i jednej z najszybszych z kolejek linowych w Beskidach:
[pisownia oryg.]
"INFO: Kolej krzesełkowa na Buczynkę. Z przykrością informujemy, że zarząd spółki CTE Sp. z o.o. podjął decyzję o zamknięciu wyciągu do odwołania."

niedziela, 4 grudnia 2016

Piłka nożna. Czy w niektórych miastach (Wrocław) przypadkiem nie przeinwestowano?

Dane na dziś rano z 18 kolejki Lotto Ekstraklasy:


Mecz Miejsce Pojemność Frekwencja Zapełnienie
[tys.] [tys.] [proc.]
Termalica Nieciecza - Zagłębie Lubin 0-1 Nieciecza 4,7 3,0 63,8
Legia Warszawa - Wisła Płock 2-2 Warszawa 30,1 21,8 72,4
Piast Gliwice - Korona Kielce 1-0 Gliwice 10,0 4,0 40,0
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1-1 Wrocław 42,8 4,0 9,3
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3-0 Kraków 33,1 9,6 29,0
Średnie zapełnienie:   24,1 8,5 35,1



Pojawiają się w związku z powyższym następujące pytania:
1) Czy granie w grudniu w Polsce ma sens?
2) Czy przypadkiem w niektórych miastach nie przeinwestowano?
3) Na co Śląskowi Wrocław potrzebny jest czterdziestotysięcznik? Przecież już lata temu próbowano regularnie grać na "starym" Olimpijskim i - co ciekawe - z podobnym frekwencyjnym skutkiem?
4) Czy nie taniej byłoby zmodernizować Oporowską?
5) Czy klub nie czułby się lepiej na nowoczesnym maksymalnie piętnastotysięczniku skrojonym na jego miarę?
6) Czy podobnych pytań nie można zadać sobie w Krakowie (co do stadionu Wisły)?

sobota, 3 grudnia 2016

Piłka nożna. Prezydent Wodzisławia jest prawdopodobnie najszczęśliwszym człowiekiem w Polsce

Zdjęcie z Wikipedii
Obok widzicie Państwo najszczęśliwszego prezydenta miasta w Polsce. Skąd bierze się jego szczęście? Z obecnego statusu Odry Wodzisław. Jest to dziś drużyna grywająca sobie w lidze okręgowej na stadionie całkowicie spełniającym (a nawet przekraczającym) wymagania tej klasy rozgrywkowej.
- Jaki jest koszt utrzymania takiej drużyny dla miasta?
- Pomijalny?
- Jakie konieczne inwestycje infrastrukturalne musi zrealizować miasto w najbliższym czasie na stadionie Odry?
- Żadne lub tylko niewielkie prace konserwacyjne.

W tym miejscu przypomnę, że 6 lat temu po 14 latach nieprzerwanej gry na najwyższym szczeblu Odra spadła z ekstraklasy piłkarskiej. Spadła w przykrym momencie, targana kłótniami ówczesnych i jeszcze poprzednich udziałowców. I po jakimś czasie praktycznie rozpadła się. Dramat? Po części tak, ale z kilku względów dla miasta - dramat szczęśliwy. Albo - używając innych słów - przypadkowo szczęśliwy zbieg zdarzeń. Dlaczego? Już tłumaczę:
- Primo! Gdyby dziś Odra nadal grała w ekstraklasie, miasto musiałoby ją ... utrzymywać. Zaszczyt posiadania klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej kosztuje. I to kosztuje niemało. Zabrze musiało poręczyć obligacje, które teraz samo spłaca i jeszcze dodatkowo do drużyny dopłaca. Grube miliony. Chorzów udzielił Ruchowi "pożyczki" w wysokości 18 mln zł. Katowice regularnie zasilają kasę GKSu dofinansowaniami i dokapitalizowaniem.
- Secundo! Gdyby dziś Odra nadal grała w ekstraklasie, miasto musiałoby się machnąć na ... nowy stadion. Obecny nie spełnia coraz bardziej wyśrubowanych norm. Zabrze wydało już kilkaset milionów na trzy czwarte nowego obiektu, przy czym to trzy czwarte i tak dotąd zapełniło się raz! Chorzów ma szczęście, że zostanie niedługo oddany do użytku Stadion Śląski. Katowice myślą o "skromnym" obiekcie na granicy Brynowa i Załęskiej Hałdy.

Prezydent Wodzisławia, choć o tym może nie wiedzieć, jest dziś bogatszy o - lekko licząc - jakieś 260 milionów złotych. Nie wydał bowiem ok. 200 milionów złotych na nowy stadion. Nie wydał także przez 6 lat po ok. 10 mln zł na utrzymanie dumy Wodzisławia w ekstraklasie. Dziś Wodzisław nie ma Odry w ekstraklasie. Nie ma najazdów kibiców Legii, Ruchu, czy Lecha na małe - trzeba to przyznać - miasteczko. Nie ma cotygodniowej mobilizacji służb mundurowych. I nie ma wydatków, jak inne miasta. Stąd - zamiast na jakże potrzebną mieszkańcom piłkę zawodową - może wydawać środki na drogi, żłobki, szkoły i inne potrzeby. Dlatego prezydent Wodzisławia jest prawdopodobnie najszczęśliwszym (bo bogatszym o 260 mln zł) człowiekiem w Polsce.

piątek, 2 grudnia 2016

Przed sezonem. Cz. IV. Małe Ciche



Małe Ciche

Przy okazji sukces Białki oznacza rozwój i sukces okolicznych miejscowości. Powstał bardzo fajny ośrodek w Jurgowie, mniejszy w Czarnej Górze a jeszcze wcześniej zbudowano długi wyciąg krzesełkowy (niedawno zmodernizowanym na szybszy) w miejscu, które też warto opisać. Nazywa się ono Małe Ciche. Tam zrealizowano projekt iście nowatorski. Zrobiono niemal jak w Białce. Zbudowano parking i karczmę na dole oraz parking i karczmę u góry, wyznaczono szeroką trasę, postawiono słupy, naciągnięto liny i na koniec wpięto w nie czteroosobowe krzesła. Cały ten projekt musiał kosztować całkiem sporo kasy i zaangażowania. I przyznasz czytelniku, że to co przeczytałeś do tej pory brzmi nieźle. Inwestorzy zrobili to, co opisałem wcześniej i pewnie chcieli sobie pogratulować udanej realizacji. Ale zamiast tego jestem pewien, że ich reakcja była inna, mianowicie złapali się oni za głowy i stwierdzili: co myśmy zrobili? Zbudowaliśmy wyciąg, przygotowaliśmy trasę, powstała do tego infrastruktura jak trzeba, wszystko pięknie, ale jest jeden mały problem. TU NIE MA GÓRY! Drogi czytelniku, ośrodek Małe Ciche przypomina mi nieco inną kolej linową, tę w parku chorzowskim. Nachylenia są podobne.

czwartek, 1 grudnia 2016

Przed sezonem. Cz. III. Białka



Białka Tatrzańska i okolice – w Polsce też można i dlatego nie da się tam jeździć

Na początku wieku w naszej szerokości geograficznej cierpieliśmy na deficyt dobrej infrastruktury narciarskiej, ze szczególnym uwzględnieniem wyciągów krzesełkowych oraz innego typu kolei linowych. Narciarz mógł sobie co prawda używać na bardzo wąskich, kamienistych, lecz nieźle rozbudowanych trasach w Szczyrku i Korbielowie, ale wyciągi tamtejsze pamiętają moje dzieciństwo, a było to, wierzcie mi, bardzo dawno temu. Dziś rozbudowała infrastrukturą niesamowicie Słowacja wprowadzając równolegle niestety alpejskie ceny. W Polsce wyłamuje się z tego schematu przede wszystkim Białka i okolice, chociaż rozmach inwestycyjny w innym miejscach też był niezły. Ale Białka korzysta z zastoju Zakopanego oraz wspomnianych Szczyrku i Korbielowa. Schemat jest wydawałoby się prosty, jednakże nie jest powszechnie stosowany gdzie indziej. Można go w skrócie przedstawić tak: wygodne dla wsiadających i wysiadających wyprzęgane wyciągi krzesełkowe, codziennie ratrakowane i oświetlone szerokie trasy z nadreprezentacją raczej łatwych, knajpa z dobrym jedzeniem na dole i druga na górze, mnóstwo armatek śnieżnych pozwalających się uniezależnić od kaprysów natury i otwierać sezon zawsze mniej więcej na przełomie listopada i grudnia a zamykać w kwietniu oraz umiarkowane ceny możliwe do zaakceptowania dla przeciętnej rodziny w Polsce. Jakie to proste, prawda. No i, wbrew powszechnej opinii, w Białce zaawansowany narciarz też znajdzie (tak zwane boki Kotelnicy) trasy dla siebie.

To pozostaje tylko korzystać z tego raju, można sobie powiedzieć. Nic bardziej mylnego. Tak, tak, potwierdzam te wszystkie zalety ośrodka. Ma on jednak tylko jedną wadę. Taką malutką, będącą skutkiem wyliczonych zalet, ale jednak decydującą o tym, że tam się w ogóle jeździć na nartach nie da. Jeśli nie wiecie Państwo o co chodzi, to spróbujcie w sezonie zadzwonić do jakiegokolwiek pensjonatu w miejscowości i poprosić o rezerwację dla swojej rodziny od jutra. Śmiech po drugiej stronie słuchawki będzie słychać aż na Giewoncie, a to w linii prostej jakieś dwadzieścia kilometrów.

Sukces Białki ją po prostu zabił.

środa, 30 listopada 2016

Przed sezonem. Cz. II. Kronplatz



Kronplatz – bajka za niestety bajeczną cenę i dwie kluczowe trasy

Kronpatz to około sto kilometrów tras. Tak mówią foldery. One jednak kłamią, drogi narciarzu. Przyjeżdżasz na tą jedną górę z małym wypaczeniem w postaci odnogi prowadzącej do trasy Piculin (opisane wcześniej) i wmawiasz sobie, że w trakcie urlopu wszystkie możliwości sprawdzisz i zwiedzisz. Przyjeżdżasz potem i mówisz sobie, że zaczniesz od strony miasta Bruneck, bo tam usytuowane są raptem dwie czarne trasy Hernegg oraz Silvester. Bo rano będą dobrze przygotowane, trochę sobie nimi pojeździsz a potem pojedziesz na zwiedzanie reszty ośrodka. Sam siebie narciarzu okłamujesz. Trasy Hernegg oraz Silvester działają bowiem jak narkotyk. Trafiasz tam, jedziesz jedną, potem drugą, potem łącznikami, odnogami i innymi wariantami, pragniesz powtórzyć to raz jeszcze i jeszcze i już … przepadłeś. Ktoś ci mówi, że są inne trasy, w tym nowa czerwona licząca siedem kilometrów do stacji kolejowej, piękne trasy niebieskie, ale ty go nie słuchasz. Masz do dyspozycji zbocze o długości mniej więcej pięciu kilometrów i różnicy poziomów około półtora kilometra i dwie piękne, zróżnicowane, szerokie, niezatłoczone i dość trudne czarne trasy obsługiwane prze piekielnie szybkie wyciągi bez kolejek. Czego chcieć więcej. Nikt cię nie namówi na opuszczenie nawet na moment tej atrakcji, no może poza wizytą na opisywanym Piculinie, ale trochę szkoda czasu na dojazd nieciekawymi zatłoczonymi niebieskimi trasami.

Drogi narciarzu, foldery o Kronplazu kłamią. Ta góra nie składa się z ponad stu kilometrów tras. Ona ma tak naprawdę (nie licząc odnogi i Piculina) tylko dwie trasy (bo na inne i tak nie trafisz), ale za to fantastyczne.

wtorek, 29 listopada 2016

Przed sezonem. Mały cykl o nartach za granicą i w Polsce. Cz. I. Piculin



Trasa Piculin – powinni tego zabronić

Drogi czytelniku. Wyobraź sobie że spędzasz swój urlop narciarski z karnetem na region Kronplatz. Oglądasz mapkę narciarską w formie rzutu (to taka miejscowa tradycja, całkiem praktyczna przyznam szczerze) i co widzisz? Ano masz na tej mapie jedną wielką górę z narysowanymi promieniście w każdą niemal stronę licznymi kreskami (wyciągi, głównie gondole) i krzywymi w różnych kolorach (to trasy) oraz jedną anomalię w postaci odstających i ciągnących się gdzieś daleko kresek i krzywych. Ta jedyna odnoga kończy się wyciągiem i trasą Piculin. Założę się, że większość urlopowiczów z braku chęci i czasu tam w ogóle w trakcie urlopu nie dociera. Dobry narciarz potrzebuje jakiejś godziny na podróż na ten koniec świata i mniej więcej tego samego czasu na powrót do centrum ośrodka rozumianego jako punkt kontaktowy w postaci wieży na szczycie Kronplatzu, gdzie łączą się wyciągi. Ale jest pewna grupa pasjonatów dwóch desek (lub raczej należałoby napisać produktów połączonych dziś z wielu komponentów, gdzie tylko w lepszych modelach jest trochę drewna) przyjeżdża specjalnie dla tej trasy. W folderze reklamowym jest ona przedstawiana jako najlepsza czarna trasa w Suedtirolu w opinii czytelników czegośtam (nie zapamiętałem niestety nazwy czasopisma). I nie ma w tym cienia przesady. Wyobraź sobie, że jednak docierasz na ten koniec świata. I zanim zaczniesz zjeżdżać powitają cię afisze napisane po włosku i niemiecku z beznadziejnie słabo brzmiącym ostrzeżeniem: Uwaga, czarna trasa! E, tam! Co tam! Tak pomyśli każdy normalny narciarz. To błąd!

Piculin nie jest bowiem żadną zwykłą czarną trasą. Jest co prawda doskonale przygotowaną, bardzo szeroką, ale jednak piekielnie nachyloną pisztą. Moim zdaniem ostrzeżenia przy wjeździe są niewystarczające. Powinno się u góry postawić gościa, który obsługuje bramki i spokojnie, acz grzecznie pyta się każdego o książeczkę FIS lub jakikolwiek inny dowód potwierdzający twoje umiejętności i jednocześnie zwichniętą psychikę. Nie masz takiej? To skorzystaj sobie z innych zjazdów a Piculin sobie odpuść.

poniedziałek, 28 listopada 2016

niedziela, 27 listopada 2016

Piłka nożna to biznes

Biznes piłkarski na przykładzie GKS Katowice. Najpierw zestawienie przychodów i kosztów (dane zaciągnięte ze strony www.bankier.pl):

Następnie zestawienie wyniku operacyjnego, przy czym w jednym z okresów został on skorygowany o otrzymane wsparcie finansowe (zakwalifikowane jako pozostały przychód operacyjny):

Jaki to "biznes", widać na wykresach. Prawdopodobnie wygląda to podobnie w "całej Polsce". Dlatego polski futbol wspierają samorządy, firmy z udziałem państwowym, a w infrastrukturę inwestuje też czasem bezpośrednio państwo. Branża nie potrafi po prostu przeżyć za wypracowane samodzielnie środki.

sobota, 26 listopada 2016

Po Black Friday: Pamiętaj! Nikt Ci niczego nie da za darmo!

Wczoraj wieszały się komputery od nawału ruchu sieciowego. Zamierała praca w korporacjach. Tworzyły się korki do wjazdu i wyjazdu z centrów handlowych. A wszystko przez sprytny pomysł marketingowy: "Black Friday".

Rzucając się na przecenione ciuchy, buty, sprzęt sportowy, czy nawet usługi, warto pamiętać o jednej podstawowej zasadzie ekonomicznej: nikt Ci niczego nie da za darmo. Sklepy nigdy nie zrobią niczego, co pogarszałoby ich rentowność. Czyli kupiona wczoraj "okazyjnie" torebka przeceniona z 999,90 zł na 599,90 zł, może być już za jakiś czas wystawiona za 399,90 zł lub zastąpiona nowym modelem, co dla pragnącej się pokazać na przyjęciu damy jest jeszcze większa katastrofą.

Ciekawostki językowe

Jeśli żona dużo warzy, wówczas mąż dużo waży.

A może w tym roku pojedziemy nad morze.

Hamulec przyhamuje, a cham przychamuje.

Ożeż ty, jak on orze.

Orzechy rosną w Orzechu.

Krul został królem rzutów karnych.

W Kieleckiem można spotkać kieleckich kupców.

Fabryka Forda produkuje fordy.

W Warszawie mieszkają warszawiacy.

We wrześniu lechiści wygrali z lechitami dwa do jednego.

Lechia wygrała dwa do jednego.

Lech przegrał jeden do dwóch.

Jesteś z Tych czy z Tychów?



Zatrudnię pracownika! Fantasta, czy co?

Bezrobocie w Polsce (zwłaszcza w nisko płatnych zawodach) staje się pojęciem przeszłym. Nie ma już bezrobocia, jest bezzatrudnienie. To fakt, co potwierdzają nawet oficjalne statystyki:
Prawdopodobnie jedyne grupy zawodowe, które mogą mieć jeszcze problem z pracą, to wysoce wykwalifikowani i posiadający wysokie oczekiwania absolwenci znakomitych studiów finansowych, prawniczych i zarządczych. Gwarantuję za to Państwu, że problemu z robotą nie ma ślusarz, spawacz, hydraulik i robotnik budowlany. Dziś dobrego pracownika w tych zawodach się ceni. Ciekawe też, co będzie po obniżeniu wieku emerytalnego i wypchnięciu na wcześniejsze świadczenia (o czym się już głośno mówi) ok. 10-15 tysięcy górników? Czy wystarczy imigracja z Ukrainy? Zobaczymy. Ale pozycja dobrych pracowników na rynku pracy może się okazać niezwykle mocna.

piątek, 25 listopada 2016

Dlaczego inwestycje przyhamowały?

Ostatnio przez media przeszła dyskusja na temat mniejszego niż oczekiwano wzrostu PKB oraz mniejszych niż oczekiwano inwestycji. Padły nawet zarzuty o preferencje polityczne firm, które nie inwestują. Z punktu widzenia biznesu takie spojrzenie jest dziwne. Który biznesmen wystawi bowiem swoją firmę na straty tylko i wyłącznie dlatego, że kogoś lubi, bądź nie?

W poszukiwaniu rzeczywistych przyczyn odkrywamy co najmniej dwie, po jednej zależnie od tego, z kim mamy do czynienia:

Przedsiębiorstwa

Tu przyczyny są złożone, ale przede wszystkim inwestorzy po prostu boją się ryzyka. I nie jest to tylko, a nawet w głównej mierze, ryzyko polityczne. Jest to głównie ryzyko rynkowe, czyli związane z szalejącą zmiennością cen. Kilka lat temu miedź, węgiel, stal oraz ropa osiągały rekordowe ceny. Dziś one "dołują". Jak będzie w przyszłości? Kto wie? No właśnie - i jak tu zaplanować sukces swojej inwestycji.

Osoby fizyczne

Tu przyczyna jest banalna. Ludność, w tym beneficjenci programu 500+, po latach kryzysu zachowała się, wbrew obawom wszystkowiedzących sceptyków, racjonalnie. Czyli zamiast puścić w obieg pieniądze i ruszyć na zakupy, najlepiej na alkohol i fajki (VAT i akcyza!), pomna ciężkich czasów zaczęła oszczędzać. Krótkoterminowo dla gospodarki paradoksalnie byłoby lepiej, gdyby beneficjentami 500+ okazali się sami alkoholicy, hazardziści lub piłkarze. Tylko te grupy potrafią bowiem skutecznie i szybko wydać każdy zarobiony, otrzymany, bądź zdobyty pieniądz. Niestety. Nad pieniędzmi dla dzieci czuwają ich matki. A te zachowują się niepatriotycznie i nie wydają środków na rozpieprz.

Ceny ubezpieczeń zwariowały. Dlaczego? Analiza wyników PZU

W ostatnim czasie każdy kierowca pragnący odnowić ubezpieczenie swojego pojazdu przeżywa mały szok. Po prostu nagle zrobiło się drożej. Nie trochę drożej, lecz znacznie. Dlaczego? Co się stało takiego negatywnego na rynku ubezpieczeń? Ludzie przestali płacić składki? Załamały się wyniki ubezpieczycieli? Otóż ... nic z tego, czego dowodzi analiza danych PZU.

Zacznijmy od przychodów:
 Jak widać, przychody stale rosną. Ale wyniki jednak spadają, choć nadal są godziwe, co pokazuje następny wykres:
 W poszukiwaniu przyczyn spadających wyników, znajdujemy jedną, ale za to bardzo konkretną, w dodatku kosztowną. Rosną aktywa:
Oznacza to, że przedsiębiorstwo inwestuje w aktywa, które na razie nie zwiększają marży. Kupuje prawdopodobnie dziś swoje przyszłe zyski. W jakie aktywa inwestuje? Nie trzeba być analitykiem, wystarczy śledzić wiadomości prasowe z ostatnich lat, aby to zdiagnozować. Przecież to jasne. PZU jest liderem na rynku akwizycji ... banków.

W ten sposób każdy kierowca pośrednio zapłaci za bezpieczeństwo finansowe państwa, zgodnie z moim  środowym artykułem. Zapłaci po prostu za repolonizację sektora finansowego. Czy rzecz jest warta tak godnej zapłaty? Nie wiem. Pokaże to przyszłość polskiej gospodarki. Jaka ona będzie? Trudno w dzisiejszym świecie być prognostykiem. Jeśli dzięki temu unikniemy kolejnych afer polisolokatowych (50 mld zł) i frankowych (150 mld zł), być może warto zapłacić na przykład ten "drobny tysiak" więcej za ubezpieczenie swojego auta?




czwartek, 24 listopada 2016

Przyjechali, pojedli, popili. Dyzma z Kielach. Polska piłka nożna nie jest nudna

W ostatnim czasie miały miejsce ciekawe wydarzenia na "rynku" piłkarskim, w tym między innymi:

- Skończył się sen Korony o inwestorach z Senegalu. Przyjechali, pojedli, może nawet popili. Kto wie, z jak wielką gościnnością można się spotkać w Kieleckiem? Po czym odjechali, obiecali wpłacić pierwsze drobne na wielkie spodziewane inwestycje (milion złotych), nie zapłacili i zniknęli. Swoją drogą ciekawe, jak to jest, że kolejni Dyzmowie ciągle się objawiają i ciągle różni urzędnicy dają się im nabierać. Mieliśmy już wielki brazylijski futbol w Szczecinie, mieliśmy największe kasyna i lotnisko w Białej-Podlaskiej i teraz mieliśmy z kolei wielki afrykański futbol w Kielcach. Skutek? Ten sam, co w poprzednich przypadkach. Teoretycznie ludzie powinni uczyć się na błędach, ale przykład kielecki pokazuje, że jednak tak nie jest.

 - W Warszawie euforia. Legia strzeliła cztery bramki BVB. Wyczyn doprawdy godny pozazdroszczenia. Gdyby nie drobny problem. W tym samym meczu straciła ich aż osiem, a w całym dwumeczu - czternaście. Średnio w LM Legia traci na mecz ... pięć goli. Doprawdy surowa to lekcja futbolu. Jak w potyczkach seniorów z juniorami. Ci pierwsi, jak już są pewni swojej przewagi, też czasem pozwolą tym drugim coś pokazać. W końcu i tak są lepsi.

- A w Chorzowie debaty. Klub nie odda "na razie" 1/3 uzyskanej jakiś czas temu miejskiej pożyczki. Termin wpłaty 6 mln zł właściwie minął. Część z tych środków wpłynęła na konto urzędu, ale część nie. Trwają rozmowy o prolongacie terminu. Z tego, co można przeczytać w prasie, wizja kształtu porozumienia jest różna u obu stron. No cóż. Taka specyfika jest tego biznesu. Biznesu? Mam wątpliwości.


środa, 23 listopada 2016

Za protekcjonizm zawsze płaci konsument

"Protekcjonizm to narzędzie polityki państwowej polegające na stwarzaniu barier i utrudnień dla importu. Jak każde narzędzie może być używane sensownie, lub nie."*

Obserwujemy postępujący proces repolonizacji banków, właśnie negocjowana jest między innymi transakcja nabycia pakietu kontrolnego Pekao SA przez należący do PZU Alior Bank. Uchwaliliśmy ustawę anty-wiatrakową i zdecydowanie stawiamy na polski węgiel. Nie kupimy francuskich caracali. Będziemy produkowali polskie eloktromobilne pojazdy. I tak dalej i tym podobnie.

Oczywiście każda z tych decyzji ma sens i uzasadnienie. Sprzedane lata temu banki są odpowiedzialne za aferę z opcjami walutowymi oraz aferę frankową. Z wiatraków zysk mieli głownie zagraniczni producenci. Cena jednostkowa caracala odpowiadała kosztom budowy całkiem ładnego i niemałego stadionu sportowego, czyli była absurdalna. Jeśli mamy w Polsce montownie, to dlaczego nie mielibyśmy zbudować własnych fabryk z zapleczem technologicznym? To przecież już zrobili na znacznie większą skalę Chińczycy. Ponadto cały świat robi się taki nieco narodowy i samolubny. Globalizacja staje się passe.

Jest tylko jeden problem. Większość podręczników do ekonomii zawiera twierdzenie, że "za protekcjonizm zawsze płaci konsument". Niestety. Płaci w cenie mleka, cukru, paliw, energii oraz płaci pogarszającą się jakością dostępnych produktów.

Jak to będzie wyglądało w Polsce? Zobaczymy. Być może, jeśli zarządowi takiej firmy, jak państwo, starczyłoby odwagi na obniżenie podatków jako następstwo transferów społecznych likwidujących biedę strukturalną, gospodarka jednak ruszyłaby z kopyta?

* http://maczetaockhama.blogspot.com

wtorek, 22 listopada 2016

Brud (c.d.)

OBYCZAJE (Str. 81)

Jej mąż pożałował pieniędzy i ściągnął wzór pisma rozwodowego z internetu. (...)
To błąd, którego jego żona już nie popełniła. Po prostu poszła do prawnika. Kobiety są dużo praktyczniejsze niż mężczyźni. (...)

Mąż pani Violetty nie wiedział też, że prawdopodobieństwo, że jakikolwiek sąd w tym kraju przyzna mu opiekę nad dziećmi, było równe temu, że wyląduje na księżycu. (...)
Matka może pić, może szafować swoimi kobiecymi wdziękami za darmo, albo za pieniądze, może się narkotyzować, ale wystarczy, że wyrazi skruchę i dostanie opiekę. Bo jest matką. (...)
Zresztą, znając życie, ten facet wcale nie chce opiekować się dziećmi. Chce jej tylko dokopać, bo jest zły.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Brud (c.d.)

OBYCZAJE (Str. 65-66) - o pokoleniu miłośników gier i galerii handlowych

Faceci, którzy mają w roczniku 80 albo 90, to pierwsze pokolenia dzieci, które były zawożone do szkoły i z niej przywożone. (...)
Żyją w galeriach handlowych, pożądają kosmetyków i szmat. Ich wszechświatem jest matka i komputer. Matka pierze, sprząta, gotuje, jak potrzeba kupi piwo i da pieniądze. Matka ma zawsze rację i żadna dziewczyna nie jest w stanie z nią konkurować. (...)
Z pokolenia na pokolenie żyliśmy lepiej, stawialiśmy sobie coraz wyżej poprzeczkę. A teraz dochodzi do sytuacji, że pokolenie młodych mężczyzn radzi sobie gorzej, niż ich ojcowie. I co robią zamiast to zmienić? Rozmawiają o butach, dresach i o tym, jak przyciąć brodę.


sobota, 19 listopada 2016

Brud (c.d.)

BIZNES I OBYCZAJE RAZEM (Str. 61)

- Sukces jest jak kobieta w ciąży. Wszyscy jej gratulują, a tylko ona wie, ile razy musiała się dać [cenzura], aby go osiągnąć.

czwartek, 17 listopada 2016

Czy polska giełda odzwierciedla sytuację finansową przedsiębiorstw?

Czy polska giełda odzwierciedla sytuację finansową przedsiębiorstw? Teoretycznie kursy winny mieć pewną korelację z sytuacją finansową oraz szeroko rozumianym wizerunkiem firmy. W praktyce powinno to się sprowadzać do następującego równania:

Kurs = wartość księgowa + goodwill 

gdzie goodwill zasadniczo stanowi odzwierciedlenie marki, nastrojów inwestorów, oceny perspektyw przedsiębiorstwa oraz szeregu czynników niewymiernych. Tymczasem na naszym parkiecie większość akcji spółek jest notowanych poniżej wartości księgowej. Po prostu gremialne nastroje inwestorów nie odzwierciedlają wiary w świetlaną przyszłość spółek, a swoje dołożyły też częściowa nacjonalizacja OFE oraz nie zawsze rynkowe podejście do "swoich" spółek skarbu państwa, który jest chyba najmocniejszym "posiadaczem" na naszym parkiecie.

Ale w ostatnim czasie powyższe nie dotyczy najlepszej inwestycji na parkiecie, czytaj Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W czasach totalnego kryzysu górnictwa spółka, która nie spełnia podstawowych kryteriów płynności (wskaźnik płynności bieżącej w raporcie na 30 września 2016 roku wynosi tylko 0,63*) oraz która notuje w trzech kwartałach 2016 roku następujące wyniki netto**:
- Bilans otwarcia = 0
- I kwartał = -(minus) ok. 60 mln zł;
- II Kwartał = -(minus) ok. 90 mln zł;
- III Kwartał = -(minus) ok. 160 mln zł;
jest "królową" parkietu.

Bowiem w tym samym czasie kurs JSW*** zachował się następująco:
- Bilans otwarcia = ok. 10 zł (przełom roku)
- Po publikacji wyników I kwartału (maj) = ok. 20 zł;
- Po publikacji wyników II kwartału (sierpień) = ok. 30 zł;
- Po publikacji wyników III kwartału (listopad) = ok. 80 zł.

Wniosek:
- Im wyższe straty notuje spółka, tym lepiej jej perspektywy oceniają inwestorzy i tym chętniej kupują jej akcje za coraz wyższą cenę!
Sens ekonomiczny tego stwierdzenia:
- Żaden!
Pytanie:
- Kto "wykreował" tę bańkę i kiedy ona pęknie?

* Wskaźnik z raportu skonsolidowanego JSW
** Wyniki ze strony www.bankier.pl
*** Kursy ze strony www.bankier.pl


Brud (c.d.)

BIZNES W POLSCE (Str. 59)

- Ile wziął ten [cenzura], urzędas [cenzura]? - pyta Janusz.
- Pięćset pięćdziesiąt tysięcy.
- A ile chciał?
- Milion.
- Milion?
(...) Janusz chce wybudować hotel nad morzem. Właściwie to prawie na plaży. Hotel ma być duży. Dziesięć pięter. (...) Ale to środek lasu. Plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na zabudowę tylko piętnastu procent trzydziestohektarowej działki, a budynek nie może być wyższy niż trzy piętra.

Spotkałem się z człowiekiem, który zmieni ten plan, aby Janusz mógł postawić, co chce.



C.D. (Str. 60)

- On ma marzenia, które kosztują pół miliona złotych. Chce mieć bmw za dwieście tysięcy i dom.
- A jak go ktoś zapyta, skąd ma pieniądze?
- Wygrał. Na wakacjach wygrał. Ma zaświadczenie z kasyna - tłumaczę.
- A ile kosztuje takie zaświadczenie z kasyna?
- Pięćdziesiąt tysięcy złotych.

środa, 16 listopada 2016

Stereotypy.com

Dziś na wieczór coś dla organizmów zawierających testosteron ukazane w celu udowodnienia, że "obowiązujące" stereotypy nie odnoszą się do każdego odbiorcy. Jedni lubią wakacje na Majorce, inni wolą zapłacić dwa razy tyle (jak bywało tego lata) za kwaterę w Łebie. Jednym podobają się mercedesy, innym seaty. Każdy lubi, co lubi. A wersje wyposażenia, kolorów karoserii i wymiarów bywają na rynku różne:


Zdjęcia Ani Rubik i Ashley Graham zostały znalezione w sieci. Obie panie są tak zwanymi "top" modelkami.

Brud (c.d.)

OBYCZAJE (str.20)

- Kobiety są w stanie wybaczyć tysiąc pięćset na rękę. Kobiety są w stanie dużo wybaczyć mężczyznom pod warunkiem, że ich kochają. Kobiety są w stanie wszystko zrobić dla miłości. Ale zawsze są rozczarowane brakiem zainteresowania - mówi blondynka, a ja kiwam głową ze zrozumieniem.

wtorek, 15 listopada 2016

Rynek pracy. Skutki polityki społecznej

Źródło obrazka: pixabay.com
Mamy dziś w Polsce pierwsze skutki nowej polityki społecznej (program pięćset plus), szczególnie w kontekście rynku pracy. Jedziesz do jakiegoś dużego miasta w Polsce, w szczególności do Warszawy. Tamże w hotelu wita Cię pani o jakże dźwięcznym imieniu Irina. W restauracji obsługuje Cię Tatiana. Twój pokój sprząta Swietłana. A wieczorem w pubie piwo poda Ci Rusłana.

Po prostu Polki nie chcą się w większych aglomeracjach podjąć pracy "za grosze", cokolwiek to oznacza. Zastąpiły je w znakomitej większości Ukrainki. Zjawisko przybrało formę doprawdy widoczną.

Książki niekomercyjne autora

Subskrypcja prywatna 2015:


Subskrypcja prywatna 2016 (w druku):

poniedziałek, 14 listopada 2016

Książki autora

Czytaj książki autora - do kupienia: www.onepress.pl

Ekonomia i finanse dla ludzi, którzy nie są ekonomistami (w tym dla menedżerów):

Przegląd przez MSR-y i w ogóle zasady księgowości napisany "ludzkim" językiem:

niedziela, 13 listopada 2016

Brud (c.d.)

OBYCZAJE (str. 118)

Trzeba mężczyzny, któremu w ogóle nie zależy, aby totalnie podporządkować kobietę. Jeśli ona ma dookoła siebie stu mężczyzn i dziewięćdziesięciu dziewięciu kocha ją szaleńczo, a jeden uważa, że jest beznadziejna, tępa i brzydka, wybierze właśnie jego. Tylko kobieta jest w stanie w największym [cenzura] dostrzec mężczyznę swojego życia.

Piotr C. Brud. Wydawnictwo Novae Res 2016

W tym cyklu będą same cytaty, bez komentarzy, o biznesie w Polsce oraz o obyczajach.

POLSKI BIZNES (str.56-57)

- Widzisz, Relu, co za czasy. Prasa na ryj upadła. Piszą jakieś pierdoły o mnie, że ja związków zawodowych nie pozwalam u siebie otwierać (...)
- A pozwalasz?
- Jak ktoś chce zakładać związek zawodowy, niech go sobie zakłada. Ale nie u mnie w firmie. U mnie się pracuje, Relu, ciężko pracuje, aby utrzymać swoje rodziny i zapłacić rachunki - prycha lekceważąco.
- Czyli prawdę napisali?
- Jak ja bym chciał, żeby w gazetach pisano prawdę, tobym nie dawał tam reklam (...)


Dzień dobry!

Witam Państwa na nowym blogu!

Znajdziecie tu państwo między innymi teksty:
a) komentujące bieżące wydarzenia gospodarcze;
b) komentujące bieżące wydarzenia związane z ekonomią w sporcie;
c) wytłumaczenia niektórych zjawisk ekonomicznych;
d) fantastyczne;
e) obyczajowe;
f) oraz mnóstwo cytatów z literatury.

Zapraszam!