piątek, 31 lipca 2020

Dlaczego politycy ze stolicy tak nienawidzą Rudy Śląskiej? Miasto do likwidacji



Najpierw kilka faktów:

  • Ruda Śląska – miasto na prawach powiatu, położone w południowej Polsce, na Górnym Śląsku, w województwie śląskim, w centrum Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego (GOP).
  • Ruda Śląska została utworzona 1 stycznia 1959 r. z połączenia miast Ruda i Nowy Bytom.
  • Według danych GUS liczba ludności Rudy Śląskiej 31 grudnia 2019 roku wynosiła 137 360 mieszkańców.
  • Czynne kluczowe zakłady przemysłowe:
    • KWK Ruda 
      • Ruch Pokój
      • Ruch Bielszowice
      • Ruch Halemba
    • Huta Pokój.

Należałoby napisać, że jeszcze czynne, bo plany są następujące:


Powyższe oznacza praktycznie ... likwidację miasta. Miasta będącego dotychczas mekką górnictwa, mekką śląskości i mekką ... ruchu kibowskiego: dwa zwalczające się chyba najsilniejsze w Polsce fankluby - Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze.

Tłumaczyłem kiedyś na szkoleniach z ekonomii na przykładzie ... Stalowej Woli, że z punktu widzenia inwestora, jakim jet rząd, likwidacja tamtejszej huty i zakładu zbrojeniowego oznaczałaby nie tyle zysk z zamknięcia nieekonomicznego zakładu, tylko gigantyczny koszt dla właściciela w postaci konieczności nie tylko wypłacenia odpraw i zasiłków, ale praktycznie utrzymania i organizacji życia na nowo wszystkich mieszkańców. Bo bezpośrednio i pośrednio z huty i zakładu zbrojeniowego żyje tam ... całe miasto.

Oficjalne wyniki wyborów: W Rudzie Śląskiej wygrywa Andrzej Duda ...
Tak głosowano w Rudzie Śl. Kandydat nie powiedział jednak,
że jego koledzy pozamykają tu wszystkie zakłady pracy

Tak samo bezpośrednio i pośrednio z kopalń żyje Ruda Śląska. Oczywiście położenie jest inne (rozmaite miasta w okolicy), ale mowa o zamknięciu miasta niemal 3 razy większego od Stalowej Woli. A Stalowej Woli rząd (co nie dziwi) zamknąć się nie zdecydował.

— Dlaczego rząd chce więc zamknąć Rudę Śląską?
— Bo politycy w Warszawie nienawidzą hanysów — można usłyszeć stereotypową odpowiedź.

No tak, Ruda Śląska to perła śląskości - tej z "twardą" wymową i znaczną ilością "germanizmów" w mowie (szpil, fusbal, tor, fuzekle, bana, banhof), w odróżnieniu od "sycących" tarnogórzan, bądź "czechizujących" hanysów z Cieszyna. A więc "ukryta opcja niemiecka" dla samego "Prezesa"?

Tyle, że:
  • W plebiscycie wiek temu miejscowości dziś tworzące Rudę Śląską głosowały w większości (2/3 głosów) za przynależnością do Polski, nie Niemiec - inaczej niż większość Śląska.
  • W mieście "opcja niemiecka" (partia "Platforma O.") ma tyle samo radnych co "opcja patriotyczna" (partia rządząca).
  • W wyborach do sejmu to też tutaj kandydat rządu Mateusz Morawiecki uzyskał mnóstwo głosów.
  • W niedawnych wyborach na prezydenta nieznaczną większością (jak w całej Polsce) wygrał Andrzej Duda - też kandydat patriotyczny.

I teraz, po pozbieraniu jakże potrzebnych do rządzenia głosów, także (jak nie głównie) dzięki Rudzie Śląskiej kandydaci Morawiecki i Duda rękoma ministra Sasina wpadli na jakże szaleńczy pomysł zaorania w mieście niemal wszystkiego, co jeszcze bezpośrednio i pośrednio daje jakąś pracę. Nie wiem, czy zakłady górnicze w Rudzie Śląskiej są rentowne, ale jako ekonomista mam kilka pytań do tych mistrzów likwidacji:
  • Jak liczycie tę rentowność? Po kosztach zmiennych, czy wliczacie tam też koszty stałe (administracja, związkowcy, deputaty dla emerytów)? 
  • Czy liczycie też koszt społeczny?
  • Czy liczycie, ile rozmaitych podatków i ile złotych w podatkach co roku płacą państwu te kopalnie?
  • Czy praktyczna likwidacja szybu KWK Pokój nie wydłużyła dróg dojścia i kosztów transportu węgla?
  • Czy uwzględniacie specyfikę KWK Halemba - bardzo głębokie wydobycie,bardzo metanowa kopalnia, ale za to inny węgiel (niezbędny dla energetyki)?

I na koniec refleksja. Od lat pisałem, że działalność ministrów Tchórzewskiego i Tobiszowskiego (rodowity rudzianin) może przynieść tylko szkody. Zasypywanie problemów śląskich kopalń pieniędzmi krajowej energetyki w imię zaniechania jakiejkolwiek drażniącej związkowców prawdziwej restrukturyzacji nie mogło przynieść niczego dobrego.

Tylko dlaczego nowy minister Sasin odpowiedzialny za górnictwo nas - rudzian - tak nienawidzi!? Czy to zemsta na poprzedniku Tobiszowskim!? Co wam, w tej Warszawie, takiego złego zrobiliśmy!?

Już wiem! Ruch potrafił wygrywać z Legią (3 bramki Piecha) jak jeszcze grał w ekstraklasie, a Górnik potrafi wygrywać z Legią nadal!
A więc chodzi - jak zawsze w Polsce - o ... szaliki klubowe i dominację w lidze piłkarskiej. I pewnie ... lidze chuliganów. 
Nie tylko awantura w meczu z Jagiellonią. Kompromitacje Legii u ...
Nie wolno się cieszyć ze zwycięstwa na Łazienkowskiej.
Bo pozamykają wam zakłady pracy!


poniedziałek, 20 lipca 2020

Dla studentów. Zanim powstanie Wielka Polska Energetyka SA

Rząd ogłosił plany połączenia spółek sektora energetycznego - oczywiście dotyczy to tych z kontrolą państwa. A że mowa o spółkach notowanych na giełdzie, takich z rozproszonym akcjonariatem, fuzja nie będzie łatwa.

Nie będzie też łatwa ze względu na matematykę, a raczej "wielkość liczb" - co obrazują tabela i wykresy poniżej. Fuzja ma nie dotyczyć spółki Energa - ta już bowiem została wchłonięta przez Orlen.

[mld zł] PGE Tauron Enea Razem
Przychody 37,63 19,60 15,80 73,03
Zysk/strata -3,96 -0,01 0,42 -3,55
W. księgowa* 42,30 18,20 14,46 74,96
Kurs 8,00 2,88 8,00 -
Ilość akcji 1,90 1,75 0,44 -
Wartość rynkowa 15,20 5,04 3,52 23,76
*) Wartość księgowa = aktywa netto = aktywa - zobowiązania


Dla studentów. Wycena inwestycji a pandemia

– Obyśmy żyli w ciekawych czasach!

Wyżej wymienione proroctwo, można rzec nawet: klątwa, prześladuje nas dziś ze straszliwą siłą. Można się zastanawiać nad kondycją i odwagą społeczeństwa, które kiedyś rzucało się na czołgi niczym „kamienie na szaniec”, a teraz praktycznie zlikwidowało swą aktywność życiową (a w konsekwencji: ekonomiczną) z powodu (jednego z wielu „dostępnych na rynku”) wirusa. Ale to nie zmienia sytuacji, w której najpierw wyłączone z życia, a następnie zmuszone do budowania swojej pozycji od nowa zostały wszelkie biznesy eventowe (mecze, koncerty, konferencje), sportowe, rekreacyjne, turystyczne, usługi restauracyjne, okołoweselne, fryzjerskie oraz wiele innych. Praktycznie nieustannie pracują tylko lekarze oraz … księgowe. Księgowe, które w pocie czoła wysyłają za swoich klientów ogrom zbiurokratyzowanych wniosków o pomoc z tytułu tarcz antykryzysowych.

Zjazd na roller coasterze w Wiedniu
Świat niektórych branż jest dziś "do góry nogami"

Na wielu rynkach do klasycznej niepewności stricte biznesowej doszła jeszcze jedna niepewność: czy i kiedy jakaś pandemia lub coś podobnego nie wyłączy ponownie naszego biznesu? Inwestycje praktycznie, co nie dziwi, zamarły! Może to zatem okazja dla firm, które chciałyby lub muszą się rozwijać? Być może tak. Ale jak policzyć w tych trudnych czasach zasadność wyłożonych środków na inwestycję?

I BEZ PANDEMII BYŁ(BY) KŁOPOT

Życiem ekonomicznym sterują cykle koniunkturalne. Nie ma wątpliwości, że w ostatnich latach, na bazie tzw. boomu, zostało „nadmuchane” szereg baniek: deweloperska (szczególnie widoczna w miastach, gdzie każde boisko czy park próbuje się zamieniać na bloki), rozrywkowa (różne „Energylandie” oraz parki wodne typu „Park of Poland Suntago”) i kilka innych. Nie, że mam coś przeciw takim biznesom
(broń Boże, sam chętnie skorzystam), ale sytuacja, w której rentowność rozrywki wielokrotnie przewyższa rentowność produkcji, a bycie piłkarzem drugoligowej drużyny jest bardziej zasadne ekonomicznie niż paranie się prowadzeniem własnego biznesu, jest, bez dwóch zdań, patologiczna, nienormalna. Wirus tę nienormalność ewidentnie „wyprostuje”.

Natomiast w dziedzinach „normalnych”, wbrew obowiązującej narracji o boomie, i tak był kłopot. Polska giełda „leżała” od kilku lat i bez pandemii (z powodu braku popytu jest więcej wycofań niż debiutów), a inwestycje w zasoby produkcyjne były też od lat obarczone poważnym ryzykiem. Zasadniczo, poza jednostkami państwowymi (budowa elektrowni w Opolu czy Jaworznie), biznes inwestował bardzo ostrożnie i w zasadzie tylko w te przedsięwzięcia, które mogły przynieść szybki (maksimum 3–5 lat, a to i tak długo) i w miarę pewny (?) zwrot z wyłożonego kapitału. Biznes prywatny też (w miarę moich obserwacji) stronił od nadmiernego zadłużania się w bankach, vide: lekcja z kryzysu z 2008 r.

Pełna treść artykułu została opublikowana w numerze 4/2020 magazynu Controlling i Zarządzanie…

Dla studentów. A jednak metoda na "nos prezesa" ma zastosowanie

W treści wykładu dotyczącego oceny zasadności inwestycji umieściłem opis jednej z metod nieanalitycznych, zwanej potocznie "nosem prezesa". Metoda została zresztą opisana w moich książkach, i - krótko mówiąc - polega generalnie na bezkompromisowym i bezrefleksyjnym kopiowaniu przez całą organizację pomysłu osoby, od której losy zatrudnionych w tejże organizacji zależą, może z motywów własnego interesu (często), a może (częściej) z wygodnictwa i zrzucenia z siebie ryzyka odpowiedzialności za decyzje:
— Oczywiście Panie Prezesie! Przygotujemy uzasadnienie inwestycji w fabrykę samochodów elektrycznych w Polsce! Wyprodukujemy ich nawet milion! To doprawdy świetny pomysł!

Tylko nowo zatrudniony student coś sobie tam mruczy pod nosem:
— Wydaje mi się, że to trudne. Może sprawdzilibyście, czy obecna infrastruktura energetyczna to wytrzyma? Ciekawe, ile by kosztowała modernizacja tej infrastruktury pod ten pomysł?
Ale nikt ze starszych i doświadczonych pracowników fabryki go nie słucha. Bo co on tam wie?

Kpię sobie trochę? Może tak, może nie. Ale dorwałem książkę o kraju i zwyczajach w nim panujących, gdzie "nos prezesa" ma zastosowanie, hmmm, powszechne. Gdzie kwestionowanie kierunku czucia tego "nosa" jest przejawem braku kultury, niesubordynacji i praktycznie jest niespotykane.

Niżej kilka cytatów z książki, dotyczących zwyczajów pracy w Japonii.

Prezes ma zawsze rację (str. 197):

"W ostatnim tygodniu listopada Kierownik biura w przyjacielskiej pogawędce stwierdził, że ma dla mnie propozycję.
— Prezes wybiera się do Tokio. Ma ustaloną trasę, szuka tylko kierowcy.
Chciałem coś odpowiedzieć, ale zanim zdążyłem otworzyć usta odpowiedział:
— Prezes bardzo się ucieszył, gdy usłyszał, że to ty będziesz mu towarzyszył.
Nie wiedziałem, czy wybór mojej osoby był pomysłem Kierownika biura, czy też samego Prezesa. Nie miało to zresztą znaczenia. Prezesowi się nie odmawia."

Praca nie polega na myśleniu, tylko na wzmożonym wysiłku (str. 202):

"Na otwierającym rok zebraniu w tokijskim biurze koledzy wyrecytowali swoje postanowienia noworoczne. Nikt nie przedstawiał żadnych konkretów, a tylko obietnice "wzmożonego wysiłku", "intensywnych starań", i "pełnej aktywności". A gdy Sekretarka z poważną miną obiecała "z całych sił dać z siebie wszystko", z trudem powstrzymywałem śmiech."

Praca to powolne uczenie się - przez długie lata (str. 191-192):

"Przedsiębiorstwo K. oferowało dożywotnie zatrudnienie i perspektywę pięciodniowej wycieczki zagranicznej za dziewięć lat, czterodniowej, ale za to z żoną za lat czternaście i sześciodniowej w pacyficznym kurorcie po kolejnych dziesięciu latach. W zamian musiałem tylko wykazać lojalność, gotowość do poświęceń i pokorę, nawet jeśli byłaby ona jedynie pozorowana. Musiałem też uzbroić się w cierpliwość.
— Może za rok będziesz mógł powiedzieć, że coś tak naprawdę wiesz. Za pięć lat będziesz się już rzeczywiście trochę na naszym fachu znać. Za dziesięć zostaniesz samodzielnym pracownikiem, a za dwadzieścia prawdziwym specjalistą.
— Za dwadzieścia lat?
— Tak, nie ma się co spieszyć!"

No cóż. Ścieżka awansu "na Muchę" lub "na Misiewicza" nie jest w Japonii możliwa. Warto dodać, że zatrudniony w K. Piotr Milewski ... zwolnił się "zaledwie" po pięciu latach. A w książce więcej ciekawostek w tym takie oczywistości jak to, że:

  • nie wypada brać urlopu bez ważnej przyczyny, bo nie można sobie ot tak odpoczywać, jak koledzy pracują;
  • wniosek urlopowy (jak już jest składany z ważnej przyczyny) musi zostać zaakceptowany przez wielu menedżerów;
  • przełożony nie rozróżnia u pracownika czasu służbowego i prywatnego, można rzec, że pracownik zawsze "jest w pracy";
  • wszelka inicjatywa jest niemile widziana, a dobre pomysły niechybnie zostaną pochwalone publicznie (nie wypada inaczej) i ... odłożone na półkę.


Warto też dodać, że korzystająca z tej lojalności i braku elastyczności korporacja K. wpadła w poważne kłopoty w ramach "kryzysu 2008" i nie potrafiła sobie z nimi kompletnie poradzić. Zdecydował właśnie ten brak elastyczności, pod każdym względem: usztywnieniu cen, braku działań restrukturyzacyjnych poza oszczędzaniem papieru i żarówek, braku nawet pomysłu na to, co dalej. Organizacja grzecznie czekała na "odwrócenie trendów", bo przecież produkowała "wyroby najwyższej jakości". Docelowo część produkcyjną przejęła ... bardziej elastyczna korporacja.
Zobacz obraz źródłowy



środa, 15 lipca 2020

Dla studentów. Zawsze ratowały ich jakieś ... wybory, ale w końcu wylecieli

Biuro prasowe TAURON Polska Energia S.A.
Dziś mała wycieczka po części też osobista (mam pewne "ale" do tych ludzi, a energetyka to mój drugi "dom" - także sentymentalny), ale poparta argumentami merytorycznymi. Ponadto też ciekawostka związana z zarządzaniem spółkami dość, hmmm, dużymi.

Trudno było o bardziej nieudolny zarząd niż ten zarządzający Tauronem do wczoraj. Zarządu, który doprowadził "różową korporację" (od koloru logo) do ściany. Nie pozwolono mu już na tej ścianie się rozmazać, bo skutki dla gospodarki, dla kraju i dla klientów mogłyby być opłakane.

Swego czasu partia rządząca w ramach różnych układanek i interesów włożyła do jednej z najistotniejszych polskich spółek ludzi młodych, wydawałoby się kreatywnych i odważnych. W praktyce (poza jednym spokojnym człowiekiem, który się jednak w zarządzie ostał) okazali się oni wariatami, rozwalającymi firmę od środka swoimi pomysłami. Okazało się, że mieliśmy do czynienia z eksperymentem, który doprowadził do skraju bankructwa samograja. Samograja, bo w takim biznesie (5 mln klientów płacących rachunki za energię elektryczną) zasadniczo przychody są znane i pewne. W przypadku Tauronu jest to ok. 17-20 mld zł, w zależności od ... pogody i w jakimś stopniu cen rynkowych na TGE. Przychody to tak godziwe i pewne, że jest ... co wydawać. Tyle, że skutek tej "pewności" jest następujący - opisany w kilku krokach (wszystko można wyczytać w raportach giełdowych, może poza p. 1 i ostatnim): 
  • Wyrzucono z firmy "wszystkich", którzy się na energetyce znają, zastępując ich ludźmi kwalifikacji nieznanych, w każdym razie muszących się uczyć tej trudnej branży od początku. Oczywiście dotyczyło to też zarządu.
  • Nie dokończono inwestycji w Stalowej Woli - budowy elektrowni gazowej w kooperacji z PGNiG. Tam budowa została porzucona przez wykonawcę.
  • Przegrano proces z budującym elektrownię w Stalowej Woli.
  • Nie dokończono jak do tej pory "strategicznej" inwestycji w Jaworznie - potężna elektrownia węglowa kosztująca wg raportów giełdowych ok. 6 mld zł. Tam wykonawcą jest spółka, której spółka-matka jest (i była od lat) w katastrofalnej sytuacji finansowej (upadłość, układ).
  • Wypowiedziano wieloletnie umowy z prywatnymi elektrowniami wiatrowymi, gdy okazało się, że ceny w nich są dość, hmmm, wysokie.
  • Przegrano następnie procesy z kilkoma z tych prywatnych elektrowni wiatrowych.
  • W tle cały czas "zaciągane" jest finansowanie. Na koniec 2019 r. firma miała zobowiązania na poziomie 22,8 mld zł, w tym zobowiązania długoterminowe (głównie kredyty i obligacje) to aż 15 mld zł (dane ze sprawozdania skonsolidowanego). Nie przypadkiem ktoś kiedyś rzucił tezę, że Tauron jest najbardziej zadłużoną spółką w Polsce.
  • W związku z pojawiającymi się już oraz spodziewanymi problemami finansowymi Tauron ogłosił zamiar zbycia spółki Tauron Ciepło oraz aktywów węglowych należących do Tauron Wydobycie.
  • Wyniki (i ich progresję) pozostawię bez komentarza:
    • 2017 r. - 1 380 663 000 zł zysku (za Bankierem);
    • 2018 r. - 204 880 zł zysku;
    • 2019 r. - 10 908 zł straty.
  • Na "rynku" w ostatnich "dniach" mówi się, że ... Tauron przestał płacić za swoje faktury wykonawcom i dostawcom usług, a pojawiają się też problemy z uzyskaniem podpisów pod ... protokołami odbioru. Krótko mówiąc, nie ma podpisu, nie ma obowiązku zapłaty. Praktyka to doprawdy niesłychana, choć spotykana na niektórych rynkach dzikich - na przykład rosyjskim bądź ukraińskim. Tauron więc miast wspierać lokalny biznes i kooperantów, zaczął na nich transferować swoje problemy.

Nieudolni członkowie zarządu, w tym zawiadujący tym "Titanikiem" prezes główny mieli już wylecieć od jakiegoś czasu, ale zawsze były ... jakieś wybory, przed którymi nie chciano "mieszać w spółkach strategicznych dla państwa". 

Ale wreszcie mieliśmy ostatnie wybory na lata. Wygrał kandydat współpracujący z rządem, nie będziemy mieli więc wkrótce wyborów do sejmu - co pewnie znów uratowałoby nieudolny zarząd. Mamy czas spokoju i można przeprowadzać rewolucje i sprzątać w "stajniach Augiasza". Można było więc odsunąć nieudaczników od sterów.

W tym kontekście dla dobra klientów, dla dobra branży i dla dobra kraju (w końcu podobno to spółka strategiczna) muszę to powiedzieć, mimo, że nie zawsze (to neologizm) z decyzjami ministerstwa się zgadzam:
— Wreszcie! Dziękuję, Panie Sasin!

Nie wiem, czy minister Sasin wstawił tym razem do firmy fachowców (co za okropne dla polityków słowo!), ale jedno jest pewne:
— Będzie lepiej! — twierdzę.
— A dlaczego tak myślisz — pyta mnie "echo".
Bo gorzej już być nie może!



A nas (wykładowcę i studentów) będą interesowały ceny i warunki transakcji zbycia spółki Tauron Ciepło oraz kopalń przez Tauron. Jako że Tauron jest spółką notowaną na GPW, to będziemy te kwoty znali. Wynika to z obowiązków informacyjnych spółek notowanych.


Dla studentów. Orlen dostał trudną zgodę na przejęcie Lotosu. A przejmie ... PGNiG - celem ... ratowania Tauronu i finansowania atomówki

PKN Orlen planuje jesienią uruchomienie stacji z logo CPN w ...Nowe twarze w zarządzie Grupy Lotos : aleBank.pl – Portal ...
— Orlen przejmie Lotos! I zbudujemy narodowego czempiona paliwowego zdolnego do konkurowania na rynkach światowych — ogłosił rząd ... kilka lat temu.

Jak trudna to jest transakcja, przekonał się później. Po pierwsze to firma giełdowa. Po drugie, przy takiej koncentracji krajowej, potrzebna jest zgoda UOKiK. Po trzecie, przy takiej koncentracji na rynku UE potrzebna jest też zgoda unijnego odpowiednika naszego urzędu.

I co? I mamy ostatnią zgodę. Tyle, że - zgodnie z prawem jakie panuje na rynku, które ma ograniczać ... właśnie zapędy do tworzenia zbyt dużych jednostek narzucających całemu rynkowi warunki - jest to zgoda warunkowa. Te warunki powodują, że ... do transakcji może nie dojść, o czym już wcześniej mówił prezes Obajtek.

Jakie to są warunki? Ano podaję za Business Insider:
"Komisja Europejska zatwierdziła warunkowo przejęcie Lotosu przez PKN Orlen. Warunkiem zgody jest m.in. sprzedaż 30 proc. udziałów w rafinerii Lotos i 80 proc. stacji. KE poinformowała we wtorek, że zatwierdziła przejęcie Grupy Lotos przez PKN Orlen. Uzależniono je jednak od pełnego wywiązania się ze zobowiązań. Orlen przekonywał, że w wyniku konsolidacji zwiększy się potencjał połączonego koncernu w wielu obszarach działalności. Komisja Europejska na przekazanie decyzji miała czas do 22 lipca
(...)
KE oczekuje sprzedaży 30 proc. udziałów rafinerii Lotos, a także 389 stacji detalicznych w Polsce, czyli około 80 proc. sieci Lotos. Orlen zobowiązał się ponadto do uwolnienia większości mocy zarezerwowanych przez Lotos w niezależnych magazynach, w tym pojemności zarezerwowanej na największym w Polsce terminalu przywozu paliwa drogą morską."

Nie jestem pewien, czy na tych warunkach dojdzie do transakcji. Zamiar była bowiem inny:
— Państwowy Orlen przejmie państwowy Lotos i nikomu nic do tego! Dlaczego mamy komuś obcemu sprzedawać stacje i dać dostęp do rynku - w domyśle: państwowego?

No to jak tu są problemy to mamy jeszcze inny pomysł - trzeba trafu - też trudny w realizacji:
Cóż. Będzie przynajmniej ciekawie na rynku M&A - przy czym tendencja jest zupełnie odwrotna niż za czasów poprzednich rządów. Wówczas wszystko co państwowe sprzedawano, a spółki dzielono na mniejsze (casus: PKP). Teraz mamy tendencję do budowania gospodarki opartej na czempionach państwowych, przy czym tych czempionów ... ubywa, choć rosną w siłę. Można się spodziewać już wkrótce:
- narodowego czempiona energetycznego;
- narodowego czempiona górniczego (bo losy PGG są już raczej przesądzone);
- narodowego czempiona paliwowo-gazowego (patrz wyżej);
przy czym warto wiedzieć, że ponadto:
- Tauron ma zamiar pozbyć się swoich kopalń (na rzecz nowego czempiona górniczego);
- Tauron ma zamiar pozbyć się swojej spółki ciepłowniczej (na rzecz PGNiG lub nowego czempiona paliwowo-gazowego);
- PGE nie chce już prowadzić spółki budującej elektrownię jądrową.

My będziemy śledzić te wszystkie potencjalne, medialne (bo część może mieć taki zamiar) lub zrealizowane transakcje. W szczególności będą nas interesowały jednak te zrealizowane i ich cena, a konkretnie wycena. A w przypadku spółek notowanych na GPW wycenę poznamy, bo taki jest ... przymus związany z funkcjonowaniem na giełdzie. Pewnie tylko dlatego. Państwo bowiem z wielkim żalem wywiązuje się ze zobowiązań giełdowych wobec inwestorów, w tym także w tych informacyjnych, a potem się dziwi, że ... Polacy ... nie chcą inwestować na GPW!

Myślę, że jakieś (może niekoniecznie w kształcie zapowiadanym) zrealizowane transakcje będą miały miejsce. Moim zdaniem decyduje o tym domyślny cel zapowiadanych transakcji. Cóż to za cel?
  • Primo. Celem jest ratowanie Tauronu zagrożonego bankructwem, w którym (wreszcie!) wywalono nieudolny zarząd. Spółka musi się pozbyć (szybko!) aktywów (kopalń i ciepłowni) za setki milionów, a może i miliardy złotych, aby przywrócić płynność i spłacić zobowiązania z obligacji, a poza jednostkami państwowymi nikt za "godziwą" cenę tych aktywów ich nie kupi.
  • Secundo. Celem jest budowanie elektrowni jądrowej w kooperacji z Amerykanami, a dotychczasowe struktury (spółka zależna PGE) nie są w stanie tego zrealizować i (co ważniejsze) nie mają na to pieniędzy. Tylko utworzenie jednego wielkiego czempiona, który skumuluje kapitały i zyski, stworzy szansę na finansowanie czegoś tak kosztownego. Budowa elektrowni atomowej o mocy każdego 1MW to co najmniej 12 mld zł - dwa razy więcej niż budowa odpowiednika tradycyjnego.


sobota, 11 lipca 2020

Dla studentów. Program do stosowania metody DCF do pobrania

Program wykładowcy do praktycznego stosowania metody DCF można pobrać korzystając z linku:
https://helion.pl/ksiazki/planowanie-i-ocena-rentownosci-przedsiewziecia-finanse-z-arkuszem-kalkulacyjnym-maciej-skudlik,plocre.htm#section6_shift

Następnie, aby otwarł się katalog z plikami, na liście, która się ukaże, kliknij na: "Przykłady na ftp".
lub skorzystaj z linka:
https://helion.pl/pobierz-przyklady/plocre/
Zostanie pobrany katalog z plikami w formie "zip". Należy go otworzyć i zgrać pliki.

Informacje, jak napisać taki program znajdują się w książce:
Okładka książki/ebooka Planowanie i ocena rentowności przedsięwzięcia. Finanse z arkuszem kalkulacyjnym

piątek, 10 lipca 2020

Dla studentów. W biznesie liczy się jakość, nie lokalizacja!

W dzień poprzedzający ... ciszę wyborczą łamię moją ... obietnicę wyborczą (nic dziwnego, politycy też nie są słowni) i odkopuję mój blog. Robię to dla studentów WSKZ, którzy będę uczyli się (na razie) o metodach wyceny przedsiębiorstw na bazie moich wirtualnych (nagrywanych) wykładów.

Pojawią się więc na blogu teksty do bólu merytoryczne (jak wycenić firmę Kapturek SA bądź Usługi Dla Ludności Sp. z o.o.), ale też różnego rodzaju opowieści (ciekawostki) jak to z tym sprzedawaniem i kupowaniem firm bywa. Niestety w tych ciekawostkach nie pojawią się nazwiska i konkretne nazwy, ale znający mnie dobrze kumple mogą się pewnych rzeczy domyślić. Cóż, nie poradzę, ale i ... nie potwierdzam.

Zacznę od tematu Firmy Która Się Przekształciła i która była matką Firmy Strategicznej Dla Państwa. Zacznę od tematu pobocznego, który ma uświadomić studentom, że w Polsce żyjemy w równoległych światach, że funkcjonują w tych światach równoległe rynki pracy i zanim się sporządzi wycenę jakiegoś przedsiębiorstwa, najpierw trzeba poznać jego specyfikę.

Do Firmy Strategicznej Dla Państwa przeszedłem z Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w wieku "pi razy drabina" 35 lat. 35 lat to taki wiek, który plasował mnie w Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w gronie dinozaurów (korporacja właśnie wymieniała załogę na młodszą i nieobciążoną niewłaściwymi nawykami, aż zacząłem na korytarzu spotykać samych rówieśników Harry Pottera, oczywiście z lat nakręcenia filmu). 35 lat to też taki wiek, który plasował mnie w Firmie Strategicznej Dla Państwa w roli najmłodszego menedżera wówczas, a kto wie czy nie w roli najmłodszego menedżera "ever".

W czasach mojej pracy w Firmie Strategicznej Dla Państwa składaliśmy wizyty u mamusi (to ta Firma Która Się Przekształciła) w stolicy, tłumacząc, że jesteśmy Firmą Strategiczną Dla Państwa i z tej racji, do k... n..., należą się nam pieniądze za realizowane kontrakty. Mamusia nie podzielała tego poglądu (a mamusia była stroną kontaktów), uważając, że powinniśmy realizować te kontrakty za darmo i skazując docelowo Firmę Strategiczną Dla Państwa na ... wyprzedaż swojego majątku. Na szczęście tego majątku było tyle (hektary gruntów w mieście o dobrych cenach), że dało się (o czym dowiedziałem się z prasy, bo nie wytrzymałem tam tyle) z tej wyprzedaży przeżyć jakąś dekadę, aż wreszcie przyszedł rząd, który uznał, że Firma Strategiczna Dla Państwa jest firmą strategiczną dla państwa, i należą jej się zamówienia rządowe oraz ... kasa za nie.

Ale ja o tych wizytach u mamusi, a w zasadzie o pierwszej z nich. Zaskoczeń było kilka. To, co zdziwiło mnie najpierw, to to, że jedynym akceptowalnym środkiem podróży był ... samochód z kierowcą. Znacznie tańsze podróże pociągiem z Katowic do Warszawy lub własnym samochodem były wykluczone. Zasady w zagrożonej bankructwem (gdyby nie majątek - przypominam) Firmie Strategicznej Dla Państwa były jasne:
— My tu nie będziemy biedować, utrzymujemy kilkunastu kierowców na etatach, niech jeżdżą!

To jeździli.

Zaskoczeniem nr 2 była totalna ignorancja na spotkaniu w Warszawie naszych potrzeb - wydawałoby się zrozumiałych:
— Po co wam kasa, wynik na kontaktach wykażecie, pożyczcie w bankach, czy coś!

Ale największym zaskoczeniem była postawa Prezesa Wariata, który swego czasu był Bardzo Ważnym Ministrem Rządu. Wyjechaliśmy rano, dojechaliśmy w południe, byliśmy na spotkaniu nic niewnoszącym i trwającym ze 3 godziny, wyjechaliśmy z powrotem i ... nic. W końcu nie wytrzymałem i grzecznie się pytam:
— Panie Ministrze (jak jestem głodny, potrafię być złośliwy), my tu ciągle w trasie i na ważnych naradach, ale patrz pan, wokół pełno knajp przy drodze, może byśmy się przy którejś zatrzymali!
— Nie ma czasu na takie głupoty — zgasił mnie były Bardzo Ważny Minister Rządu. Kompletnie nie podzielałem tego poglądu.
— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Ja przestaję myśleć jak mi w brzuchu burczy. Robię strategiczne błędy. Pan gdzieś stanie — zwróciłem się z nadzieją do kierowcy.
Pan Krzysiu mnie zignorował.

— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Nie mamy czasu na takie głupoty — zwrócił się do kierowcy były Bardzo Ważny Minister Rządu.
Pan Krzysiu go zignorował.

Po czym, gdy traciłem już wszelką nadzieję, minęliśmy kolejno przedmieścia Warszawy, Mszczonów i Tomaszów Mazowiecki i zbliżaliśmy się do Piotrkowa Trybunalskiego, pan Krzysiu gwałtownie zahamował przed jakimś zapomnianym przez Boga i cywilizację barem, ale niezapomnianym przez zawodowych kierowców, i oznajmił głosem nieznającym sprzeciwu:
— Pauza! Ruszamy za godzinę!

Nigdy w życiu nie jadłem tak dobrego dewolaja. Były Bardzo Ważny Minister Rządu zamówił z kolei porcję sześciu pierogów, których nie zjadłby nawet niedźwiedź, takiej były wielkości. Z Baru 107 (oznacza: przy 107. kilometrze) korzystam do dziś, o ile muszę jechać do Warszawy i z niej wracać (bo dostęp jest jednostronny po wybudowaniu ekspresówki). Nie lubię jeździć do Warszawy (za każdym razem, gdy tam jadę, sprawdzam zasady bezpieczeństwa: czy portfel jest odpowiednio schowany, czy różaniec jest w kieszeni, czy herb Ruchu trzyma się na znaczku na koszuli), ale gdy muszę, zawsze (z pokreśleniem: zawsze) zatrzymuję się (z przyjemnością) we wspomnianym barze. Dziś już wiem, że należy przy drodze zatrzymywać się tam, gdzie czynią to zawodowi kierowcy.

Z historii wyłonił się jeszcze jeden morał. Firma Strategiczna Dla Państwa, gdy zaznała nieuniknionych kłopotów finansowych, zwolniła ... wszystkich pracowników produkcyjnych, jednocześnie zatrzymując kadrę menedżerską, członków związków zawodowych i całą administrację. Każdy nowy kontakt mógł stanowić dla firmy zagrożenie, bo ... nie było kim go wykonywać.

Z kolei mamusia się przekształciła w Nową Firmą, stąd Firma Która Się Przekształciła, a ... ja miałem okazję wyceniać jej aktywa w postaci rozpoczętych i niezakończonych projektów, które były - rzecz jasna - ważne dla państwa. No cóż, może i ważne były, ale większość po dokładnej analizie nie przedstawiała jakiejś niesamowitej wartości. Można rzec nawet, że większość ... nadawała się do tzw. odpisania, czytaj: nie było perspektyw na osiągnięcie korzyści ekonomicznych w przyszłości. Wycena tych projektów przyniosła wartość dość okrągłą.

A co do wycen nieruchomości, w tym ... knajpy. Na studiach tłukli mi do głowy:
— Studencie! Liczy się lokalizacja!

Na bazie Baru 107 odpowiadam:
— G... prawda! Liczy się jakość i marka na niej oparta!

Na dziś tyle. W kolejnych postach powinno być bardziej rzeczowo. Być może...