piątek, 29 stycznia 2021

Stary Ziemkiewicz dziś genialny

Nie zawsze (to eufemizm) zgadzam się z redaktorem Ziemkiewiczem. Mam inne punkty widzenia na kilka spraw. Z pisarzem Ziemkiewiczem – zgadzam się znacząco częściej. Ale też nie zawsze. Niemniej w toku lub raczej słowotoku swych dzieł, jednych lepszych, innych gorszych, pisarz Ziemkiewicz ma czasem fragmenty genialne, które w dodatku okazują się może nawet nie tyle ponadczasowe, co raczej wyprzedzające czas pisania dzieła. Nikt też tak dobrze (a wynika to pewnie z pewnego cynizmu autora) nie napisał też tak dobrego portretu Polaka postkomunistycznego.

Tak też jest z tymi cytatami z Polactwa, które odnoszą się wprost do ... dzisiejszej sytuacji politycznej. A pochodzi on z książki napisanej kilkanaście lat temu:

"Zdarzało się w historii, że król otaczał się tchórzliwymi dworakami, mówiącymi władcy tylko to, co ich zdaniem chciał usłyszeć. W stolicy już się tli rewolucja, na granicach wróg zajmuje kolejne warownie, poddani przeklinają nieudolnego władcę i witają kwiatami jego wrogów, ale król o tym wszystkim nie wie, bo gnący się w ukłonach dworacy nie mają śmiałości narazić się na podejrzenie, że król nie jest najmądrzejszym i najsłuszniej postępującym władcą w dziejach.

(...)

Zamiast myśleć o reformach i zbierać armię, władca trawi więc dni nad projektami nowego, wspanialszego pałacu, rojąc o defiladzie, jaką urządzi dla uświetnienia jego otwarcia."


Trudno o bardziej współczesną diagnozę:

"Ten rząd to coś najwspanialszego od czasów Mieszka I" — rzekł niedawno dla telewizji zaszczepiony emeryt.

"Tworzymy projekt nowej wspaniałej Polski" — rzekł niedawno prezes rady ministrów.

Tymczasem w 2020 r. polski produkt krajowy brutto zmalał średnio o 2,8 proc. w relacji do danych za 2019 r. Przy czym:

  • wartość konsumpcji zmalała o 3,7 proc.;
  • wartość produkcji zmalała o 1,5 proc.;
  • wartość inwestycji zmalała o 8,4 proc.


czwartek, 28 stycznia 2021

Coś innego. Recenzja Trucking Girl. Opowieść w drodze i o drodze


Z niemałą ochotą pożyczyłem od lepszej połowy tę książkę. I nie zawiodłem się. Książka jest bowiem opowieścią o nieco zwariowanej życiowo dziewczynie i potem kobiecie oraz o trudach zawodu kierowcy. Jest opowieścią i ... podróżą. Świetnie napisaną, bo – jak się okazuje – autorka jest córką nauczyciela i nauczycielki, sama będąca nauczycielką ... języka angielskiego, więc snucie opowieści i zasady pisania tekstów literackich ma w jednym palcu.

Stąd wyszła jej opowieść doprawdy ciekawa.

Czego w tej książce nie ma? Nie ma wielu rzeczy. Nie ma nic o religii, choć wiemy przecież, że autorka jeździ z krzyżykiem. Ta sfera pozostała w zakładce: prywatność.

Czego jeszcze nie ma? Seksu i skandali. Iwona Blecharczyk co nieco pisze o swojej rodzinie, dowiadujemy się też coś tam o jej pierwszym chłopaku (liczebnik oznacza, że nie ostatnim) i w zasadzie tyle.

"Pięćdziesiąt twarzy Greya. Jeden z najgłośniejszych tytułów miłosnych w historii kina. Film oparty na bestsellerowej powieści o dwójce zakochanych. W tej produkcji erotycznych i odważnych scen jest wiele." — głosiła recenzja filmu.
Podobne recenzje pewnie otrzymała Blanka Lipińska za opisy wygibasów swoich bohaterów.
— Czy można się jeszcze bardziej rozebrać? — zapytacie.
— Nie nie można! — sami sobie dopowiecie.

Iwona Blecharczyk nie poszła tą drogą. Chroni siebie, swoich bliskich i swoją prywatność. Ona snuje swoją opowieść lub raczej powieść ... drogi. 

Widać, że autorka lubi po prostu jeździć, ale też lubi pokonywać trudności życiowe. Nie wybiera trasy najłatwiejszej. To, co mi się niesamowicie spodobało, to jej odwaga życiowa. Miała prostą i wytyczoną ścieżkę kariery nauczycielskiej, z pewną pensją i pewną pracą i ... rzuciła to w cholerę. Powiedziała sobie, że człowiek powinien robić w życiu to, co lubi. A ona nauczania angielskiego nie polubiła. 

Kolejna rzecz to absolutna odwaga, upór i skuteczność w przystępowaniu do trudnych egzaminów formalnych i życiowych oraz łatwość w ich zdawaniu, ot tak. Samozaparcie. Niejeden twardy facet by wymiękł. Tu się czyta, że dziewczyna wpadła na pomysł zrobienia kilku egzaminów naraz i po prostu ... zaliczyła je. Tobie by też było tak łatwo?

Jest to w jakimś stopniu opowieść o trudach zawodu: zamkniętych niedawno w Polsce kiblach na parkingach z powodu covidu, rosnącym zagrożeniu dla kierowców w cywilizowanej dotąd Europie (imigracja), braku dostępu do kibli na stacjach rozładunku i załadunku, problemach z blokadą granic, odpowiedzialności, ryzyku, rozłące z rodziną, samotności w trasie. Ale jest to też opowieść o pięknie drogi, tej na dolinach, w górach i na ... jeziorach. Tak, w Kanadzie jeździ się po lodzie wielokilometrowymi trasami.

Ciekawym jest to fakt, że dziś trasy w Europie Wschodniej są bezpieczniejsze dla kierowców (za dieńgi jest ochrona) niż np. na tzw. Południu, gdzie nie ma żadnych zasad.

No cóż, serwuję niżej parę cytatów. Zapraszam na podróż z Miss Podkarpacia potrafiącą szyć dla siebie sukienki z dekoltem, bo "oszczędzałam dużo materiału":

Kanada. Charlie Hill:
"Żeby pokonać ten podjazd, trzeba było złamać przepisy.
Przy dozwolonej prędkości zdobywanie wzniesienia miałoby tylko jeden finisz: zablokowany pas. W takiej sytuacji z autem nic samodzielnie się nie zrobi, bo na lodowych szlakach obowiązuje zakaz zakładania łańcuchów, żeby nie zniszczyć nawierzchni (tak, tak, po czystym lodzie jeździ się na całkiem zwyczajnych oponach!), więc jedyne co pozostaje, to nie wiadomo jak długie oczekiwanie na holownik. I oczywiście przygotowanie się do roli tego, kto udupił wszystkie konwoje."

Upór rodzinny:
"Byliśmy rodziną raczej biedną, jak to na wsi, ale mocno zżytą. Moje dzieciństwo przypadło na bardzo trudny czas w życiu rodziców. Było im ciężko finansowo, kończyli studia, które musieli opłacić i na które poświęcali dużo czasu, a potem pracowali na pełen etat. Finalnie rodzice zdobyli kilka tytułów magisterskich i licencjackich, ponieważ cały czas chcieli się doskonalić w swoich zawodach."

Przemyśl contra Rzeszów:
"Kiedy z końcem sierpnia wyruszaliśmy na legendarny targ w Przemyślu, mogliśmy liczyć na hojność rodziców. To było duże wydarzenie w naszym życiu. Przemyśl był zdecydowanym liderem wśród miast Podkarpacia. Rzeszów, który dziś pretenduje do tego miana, nie miał jeszcze tak dobrej marki jak obecnie i nawet sobie nie przypominam, byśmy tam kiedykolwiek jeździli na zakupy.
Przemyśl jest pięknie usytuowany na wielu wzniesieniach."

Odpowiedzialność, a stanowienie prawa:
"Na kierowcy ciąży duża odpowiedzialność. Prawo jak to prawo – zwykle jest stanowione albo przez ludzi, którzy sami mają interes, żeby paragrafy brzmiały tak, a nie inaczej, albo pod wpływem lobbystów, którzy działają w imieniu największych interesariuszy rynku, którego ma dotyczyć prawo.
W transporcie jest tak samo. W efekcie kierowca jako najsłabsze ogniwo łańcucha obrywa najbardziej. Mamy nałożoną na barki ogromną odpowiedzialność, ryzykujemy prawo wykonywania zawodu i majątek osobisty. Kary przewidziane dla kierowców zawodowych potrafią być bardzo dotkliwe."

Polska liderem transportu:
"Polska znajduje się w europejskiej czołówce transportu drogowego towarów.
Po tych kilkunastu latach jesteśmy największym przewoźnikiem w Unii. Jest to bezpośrednio związane z tym, jakimi ciężarówkami jeździmy.
Pojazdy jeżdżące w polskich firmach są nowe albo prawie nowe i nie przysparzają większych trudności. Dlatego ja sama nie miałam przez blisko dziesięć lat żadnej poważnej awarii na drodze – nowe ciężarówki się nie psują.
Firmy starają się wymieniać auta w transporcie międzynarodowym co trzy, cztery lata, bo w tym okresie, nawet przy intensywnej eksploatacji, te samochody nie wymagają większych ingerencji."

Transport security. Bezpieczeństwo ponad wszystko
"Kiedy kierowcę z departamentu security ściąga na drodze policja albo inna służba, która ma do tego prawo, wtedy również obowiązują ściśle określone procedury. Auto się nie zatrzyma, dopóki kierowca nie uzyska od swojego kontaktu w firmie potwierdzenia, że pojazd danej służby nie jest podstawiony i że posiada odpowiednie uprawnienia.
Tak często wyglądały napady. Samochód wyglądał jak auto policyjne, ale w środku jechali przestępcy."

Polska w pandemii:
"No właśnie: zdrowie, a kierowcy nie mieli jak umyć rąk. Nie wspominam już o zaleceniach, które dotarły do nas z ministerstwa, żeby dezynfekować kabinę po każdej styczności z innymi osobami.
Ale w XXI wieku w czasach pandemii w sercu zachodniej cywilizacji przed kierowcami zamknięto toalety, łazienki i prysznice."


wtorek, 26 stycznia 2021

Komuna wczoraj, komuna dziś!

— Szkoda, że nie urodziłem się wcześniej, bo kocham muzykę rockową. Chętnie bym zobaczył na żywo Led Zeppelin w szczycie kariery — palnął jeden z moich dużo młodszych znajomych.
— Jakbyś się urodził wcześniej i żył w PRL-u, wówczas byś mógł posłuchać Eleni na żywo, a nie Led Zeppelin. A jakbyś jednak trafił gdzieś na Zachód, gdzie naprawdę by koncertowali, to nie byłoby cię stać na bilet, bo w Polsce zarabiało się równowartość 20 dolarów amerykańskich. Nie, że była taka bieda, ale taki był przelicznik.

— To wy żyliście w wiecznym strachu w ciężkim reżimie? — często pytają zupełnie młodzi swoich rodziców lub już raczej dziadków na bazie obrazu serwowanego przez TVP z Jaruzelskim w mundurze.
— Tak, jedliśmy z talerzy na łańcuchach jak w Misiu, a z Rudy Śląskiej do Katowic przedzieraliśmy się kanałami, bo ZOMO strzelało do każdego.

— W latach 80. ubiegłego wieku nic nie było. Wszystko było na kartki. W sklepie był tylko ocet — głosi ustami dziadka weterana popularny dowcip.
— Tylko ocet w całym oszołomie? — pada w dowcipie odpowiedź wnuczka.

No tak. My się z tego śmiejemy, ale trzeba na sprawę popatrzeć realnie. Piłkarz czasów mojej młodości, a dziś nadselekcjoner reprezentacji i prezes najważniejszego związku w jednej osobie - czyli Zbigniew Boniek - ma 64 lata. Za rok będzie na emeryturze faktycznej (kończy mu się kadencja) i na emeryturze prawnie dopuszczalnej - osiągnie wiek emerytalny. Tak zwana wolna Polska (co o tej wolności sądzi np. Michalkiewicz - można poczytać w jego książkach) nastała teoretycznie w 1989 r. - razem z ostatnim mistrzowskim sezonem Ruchu. A w tym roku będziemy świętować 32. rocznicę ostatniego tytułu chorzowian.

Oznacza to też, że niemal wszyscy nadal żywi ludzie, którzy decydujące momenty swojego życia (czas zawodowej pracy) przeżyli w komunie, są już dziś na emeryturze, w każdym razie są poza czasem zawodowym i poza jakimkolwiek wpływem i związkiem z obecną gospodarką. Nie są dziś (poza wyjątkami) aktywni gospodarczo. 

O czasach komuny w Polsce mogą więc śmiało w obiegu informacyjnym krążyć mity. Ewentualnie ludzie wyrabiają sobie opinię o tych zamierzchłych czasach na bazie Misia. Cóż, Miś Barei był genialny, stanowił on jednak nie tyle obraz, ile kwintesencję zebranych zdarzeń i skeczów z wielu lat, przy czym barów z talerzami na łańcuchach ja osobiście nie spotkałem nigdzie, poza tą rzeczywistością filmową.

W komunie raczej wszyscy mieli pracę, choć podłą (i państwową), edukacja była znakomita, choć o Katyniu nie uczyli, dzieci nie głodowały, a w każdej szkole mieli oprócz obiadów opiekę lekarską. Na wczasy jeździł każdy, choć wybór był między zakładowym ośrodkiem w Jastrzębiej Górze, zakładowym ośrodkiem w Jastrzębiej Górze, a zakładowym ośrodkiem w Jastrzębiej Górze. To pewne pozytywy (kompletnie niedoceniane wówczas), coś jak ... dzisiaj na Białorusi. 

Ale co było tak naprawdę było kwintesencją komuny i jej gorszą stroną? Oto tłumaczę dalej.


ZAŁATWIACTWO I ROBIENIE Z LUDZI DZIADÓW MORALNYCH

W Polsce za komuny wszystko się załatwiało. Państwo było właścicielem niemal wszystkiego i nie radziło sobie ze sprawiedliwym rozdziałem dóbr, świadczeń, dostępów. Załatwiało się pralkę, wczasy, paszport, samochód, mieszkania. Rozdziałem rządzili konkretni ludzie: urzędnicy lub sprzedawczynie. 

Przykłady? Proszę bardzo! W erze Gierka (lata 70.) budowano mieszkania. Budowano dużo mieszkań, choć kiepskich, takich w blokach z płyty. Ale budowano zawsze mniej niż wynikało to z zapotrzebowania. Chciałeś dostać mieszkanie? Aby więc załapać się na przydział, trzeba było dać łapówkę: jakiś koniak, jakąś kawę, może też niewielką sumę pieniędzy. Wówczas pomijano kolejkę. No właśnie, słowo kluczowe tych czasów to kolejka.

W erze Gierka ruszyła motoryzacja. Ale malucha nie kupowało się ot tak, po prostu. To by było zbyt proste. Na samochód były talony. A aby dostać talon trzeba było, no co? Ano już wiecie: dać łapówkę!
Znakiem czasów było też to, że najpierw się płaciło, może nawet w ratach, a ... potem się otrzymywało przedmiot zapłaty. Taki kredyt na odwrót. 

Z kolei w erze Jaruzelskiego (lata 80.) był problem z zaopatrzeniem w mięso, benzynę, papierosy i słynny już papier toaletowy. Nie dość, że wprowadzono kartki, to jeszcze (jako naturalna konsekwencja reglamentacji) towary skutecznie zniknęły z rynku, by pojawić się na ... czarnym rynku. Kto miał ciocię na wsi, ten miał wieprzowinę na święta. Kto miał ciocię w sklepie, temu ciocia wynosiła wołowe na rosół. Kto miał górnika w rodzinie, ten kupował narty na kartę G - w specjalnych sklepach. Kto miał wujka urzędnika, temu wujek załatwiał prawo jazdy w urzędzie od ręki. A kto nie miał? Ten stał. Ten czekał lub - co też było powszechne - dał łapówkę. Wówczas sprawa ruszała. A reszta społeczeństwa? Reszta stała. Jak długo? Jak najdłużej. Bo wszyscy beneficjenci tego systemu byli zainteresowani, aby reglamentacja trwała i aby była jak najuciążliwsza. Bo tylko wówczas każdy klient z wdzięczności za sprzedane spod lady mięso lub załatwione szybciej wydane prawo jazdy dawał ekspedientce lub urzędnikowi dowód wdzięczności. Niektórzy od tych dowodów to musieli swój barek powiększyć. Ta scena w Misiu akurat oddawała rzeczywistość.


PROMOCJA CWANIACTWA

W PRL-u nic nie było takie jak oficjalnie. Oficjalnie zarabiało się tyle i tyle, ale cwaniacy nieoficjalnie wyciągali kilka razy tyle. Źródłem zarobków - dość powszechnym i absolutnie akceptowanym - było ... okradanie własnego przedsiębiorstwa lub dorabianie na boku, co w sumie sprowadzało się do okradania własnego przedsiębiorstwa. Mój śp. dziadek pokazał mi kiedyś całą ulicę w mieście z domkami wybudowanymi z kradzionych materiałów.

— Panie Kowalski, dajemy panu awans na stanowisko administracyjne — głosił pewien dowcip za komuny.
— Ależ towarzyszu dyrektorze, ja jeszcze chałupy nie skończyłem, dajcie mi jeszcze pół roku na budowie, a potem awans, proszę!

wtorek, 19 stycznia 2021

Nie rób tego w domu! A najlepiej, nie rób tego w ogóle! Ocena ryzyka, głupcze!

Babia Góra zimą. Źródło: obrazy Google

Media zelektryzowało tzw. "górskie morsowanie", czyli przypadek kobiety, która chciała niemal nago wejść na Babią Górę. Uratowali ją turyści i sztab goprowców. Rozpętała się też dyskusja, czy w tego typu przypadkach nie powinno się płacić z własnej kieszeni za akcje ratunkowe.

Babia Góra nie przypadkiem ma drugą nazwę – słowacką – Diablak. Panują tam bowiem zazwyczaj diabelnie trudne warunki pogodowe. Wynika to z wyjątkowości tej góry w okolicy: wyraźnie wyróżnia się wysokością: 1725 mnpm oraz ok. 1000 m wysokości względnej. Powoduje to, że niskie chmury często się na tej górze zatrzymują, powodując mgły, deszcze, bądź śnieżyce, a jak nie ma chmur, to wieje. Jak wieje? Kto był, ten wie, że solidnie. Wiatr wiejący z prędkością 100 km/h nie jest na szczycie niczym nadzwyczajnym. To trudna góra latem. Jak w tym kontekście ocenić próbę wejścia prawie nago zimą?

Cóż. Są organizmy inne, są ludzie, którzy potrafią się znaleźć w ekstremalnym dla innych warunkach, np. ten nieżyjący już gość co na rakiecie przeleciał kanał La Manche, albo tacy, co nurkują bez butli przez 20 min. Nie da się? Da się, ale to wyjątki, ze specyficznym organizmem i ze specyficzną umiejętnością panowania nad nim, np. ograniczenie pulsu do 1 uderzenia na minutę. Są Indianie, którzy nie mają w ogóle lęku wysokości. Pracują więc bez zabezpieczeń na budowach kilkusetmetrowych wieżowców. Ich życie, ich ryzyko. Niech są. Super. Ale rozkręcanie mody na coś takiego? To zachęta do samobójstwa. Mierz siły na zamiary!

Panuje dziś niewątpliwie pewna moda na ryzyko. Jest ona tym większa, im więcej prawa do ryzyka się społeczeństwom zabiera, im bardziej państwa dbają o dobrostan obywateli. Niemniej czasem mam wrażenie, że ludzie mają drobny problem z oceną ryzyka. Do tego jeszcze dochodzi chęć zrobienia fajnej fotki i wrzucenia jej na fejsa bądź insta.

Zapominamy, że nie każdy może brać udział w ekstremalnych wyczynach:

"Z okazji Dnia Niepodległości Dawid Łomnicki z Raciborza opublikował film ze wspinaczki na 300 metrowy komin elektrowni Rybnik. Władze elektrowni w Rybniku oświadczają, że wejście na komin elektrowni było nielegalne, niebezpieczne oraz łamiące podstawowe zasady bezpieczeństwa."

"Niemiec Benjamin Franz ustanowił nowy rekord w swobodnym nurkowaniu, schodząc na głębokość 120 metrów bez użycia butli tlenowej."

"Film "K2: Pierwszy zjazd" produkcji Red Bull Media House to niezwykły dokument ukazujący kulisy pierwszego zjazdu narciarskiego w historii z góry K2, dokonanego 22 lipca 2018 roku przez Andrzeja Bargiela. W filmie znajdzie się nie tylko zapis słynnej wspinaczki na górę bez użycia tlenu, jak i sam zjazd, ale także akcje ratunkowe z udziałem ekipy."


Chcemy być jak Andrzej Bargiel. Tyle, że jak już pisałem w innym artykule, Andrzej Bargiel w odpowiedzi na pytanie:

— Czy każdy narciarz może zjechać z K2?

odpowiedział:

—  Jeżeli ktoś ma minimum talentu i poświęci na to 15 lat pracy, to jest to moim zdaniem możliwe.


No właśnie: 15 lat przygotowań. I trochę talentu...

To, że oni potrafią i to robią, nie oznacza, że Tobie się to też, ot tak, uda (źródło: Google):





poniedziałek, 18 stycznia 2021

Sport to zdrowie? Nie dla naszych kochanych władz. Czy naprawdę bez ruchu będziemy zdrowsi?

Stadiony są dostępne tylko dla zrzeszonych sportowców

Sport to zdrowie? Co na to mówią podręczniki:

"Powszechnie przyjęło się powiedzenie, że sport to zdrowie. Jednak podejmowanie wszelkiego rodzaju aktywności fizycznej daje nam o wiele więcej korzyści. Sport wpływa nie tylko na poprawę naszego zdrowia i kondycji, ale też pozytywnie oddziałuje na nasz nastrój. Ludzie, którzy choć trochę się ruszają, mają więcej energii, lepszy humor, samopoczucie oraz samoocenę.

Jedną z podstawowych korzyści, jaką daje nam sport, jest mniejsze prawdopodobieństwo zapadnięcia na wiele chorób. Aktywność fizyczna:

  • powoduje obniżenie poziomu cukru we krwi,
  • reguluje przemianę materii,
  • obniża ryzyko powstawania zaburzeń sercowo-naczyniowych,
  • obniża ciśnienie krwi,
  • zapobiega osteoporozie,
  • wzmacnia system immunologiczny."

Link: Sport to zdrowie - korzyści wynikające z aktywności fizycznej (poradnikprzedsiebiorcy.pl)

Tymczasem nasze obostrzenia pandemiczne idą w zupełnie innym kierunku: dystans, maski, izolacja, zakaz uprawiania sportu! Szczególnie absurdalny jest ten ostatni punkt, wprost nienazwany, ale za to skutecznie egzekwowany: zamknięte są baseny, siłownie, stadiony, boiska, ośrodki narciarskie. Katowicka straż miejska ostatnio nawet posunęła się do ścigania dzieci korzystających z wyjątkowej zimy i jeżdżących na sankach.

Dziś treningi i tak byłyby trudne, ale nie niemożliwe

W związku z obostrzeniami nawet nasz miejski stadion lekkoatletyczny wraz z pobliskim boiskiem są zamknięte, można tam tylko biegać lub grać, jeśli jest się członkiem związku sportowego. Zwykła rekreacja jest zakazana, co dotknęło nawet niezwykle aktywnego na tym polu wiceprezydenta miasta. 

Tylko czy to ma sens? Moim zdaniem nie.

PRIMO! 

Biegają, grają w piłkę bądź pływają zasadniczo osoby w dobrej kondycji fizycznej. Nie są to z pewnością osoby najbardziej zagrożone skutkami choroby, przed którą się bronimy. Więcej, wg wszelkich badań takie osoby praktycznie nie zarażają innych.

Bramy MOSiR-u zamknięto nawet przed wiceprezydentem
miasta, który uwielbia bieganie. Ale: nie wolno!

SECUNDO! 

Czytałem o tym, że w Wlk. Brytanii już rozpoczęła się dyskusja na temat granic wolności, które jesteśmy w stanie poświęcić dla bezpieczeństwa naszego zdrowia. Nigdy wcześniej ludzkość nie ograniczyła tak swojej aktywności, nawet wobec większych zagrożeń i groźniejszych chorób. Przypomnę, że mecze piłkarskie odbywały się w czasie wojny światowej, a znane są nawet przypadki organizacji spotkań w obozach.

Boisko jednak jest odśnieżane

TERTIO! 

Mam kilka pytań:
– Czy my dzięki tym obostrzeniom jako społeczeństwo będziemy zdrowsi?
– Ile dzieci nie ma żadnego WF-u, nie uprawia żadnego sportu ni rekreacji od niemal roku? A gwarantuję, że są takie przypadki.
– Czy dla osób starszych lepiej jest chodzić na spacery, może nawet pojeździć trochę na rowerze lub skorzystać z bieżni na siłowni (a są takie przypadki), czy powinny jednak od roku nic nie robić i oglądać tylko Wiadomości oraz Sanatorium miłości w telewizji? Choć dla tych durniów w Warszawie ustanawiających przepisy może się to wydać niemożliwe, ja nawet spotkałem w różnych miejscach na różnych stokach narciarskich (wcale nie najłagodniejszych) wiele osób na oko z pierwszej grupy wiekowej kwalifikacji do szczepień. Jeden taki dziadek z Austrii nawet poczęstował mnie kiedyś w gondoli jego osobiście pędzonym specyfikiem. Po dwóch łykach nie trzeźwiałem po tym specyfiku chyba przez tydzień. A jeździł ... równie szybko jak ja, co udokumentował ponownym wejściem do gondoli razem ze mną po zjeździe z ... sześciokilometrowej trasy. A ja – przypomnę – mam przecież medale z zawodów narciarskich.

Czy my na pewno zamykając bramy obiektów sportowych i rekreacyjnych przed społeczeństwem postępujemy właściwie?
Nie wolno nawet grać w piłkę. Nawet w czasie wojny
nikt nie odważył się wprowadzić takiego zakazu

PS. Nie zabieram nikomu prawa do strachu o własne zdrowie. Sam zresztą – z szacunku do innych ludzi – staram się przynajmniej do części z obostrzeń stosować, nie szanując tylko tych, które godzą w moją osobistą wolność i prawa. Nikomu bowiem nic do tego, ile osób przebywa w moim domu, kto ze mną jedzie moim samochodem, gdzie sam chodzę i jeżdżę, gdzie spożywam posiłki (kupione na wynos) oraz czy mam ochotę się szczepić, czy nie. Informacji na ten ostatni temat po prostu nie udzielam i nie udzielę: chroni moją prywatność RODO, ustawa zasadnicza i ogólnie pojęta wolność jednostki!


niedziela, 17 stycznia 2021

Pandemia jest ... użyteczna

Wiem, tytuł jest nieco obrazoburczy. Ale czyż np. dla rządów pandemia nie jest w pewnych aspektach naprawdę użyteczna? Zbadajmy to pod kilkoma aspektami.


Luzowanie budżetowe


Przed pandemią rząd planował zrównoważony budżet. Z deficytem budżetowym = 0 zł. Pandemia wywróciła wszystko do góry nogami, gdyż:

"– Nie będziemy oszczędzać na walce z pandemią – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki."

No i ... nie oszczędzają. Mówi się wstępnie, że:

"Ok. 5 proc. PKB, czyli blisko 110 mld zł deficytu w tym roku zakłada przedstawiona właśnie nowelizacja budżetu."

Ponadto zakłada się, że: 

"Budżet na 2021 rok. Założenie: deficyt nie przekroczy 82,3 mld zł"

Do tego dochodzą nieujęte w budżecie wydatki PFR-u finansowane obligacjami. Jest to ok. 200 mld zł. Ostatecznie więc państwo wyda w latach 2020-2021 o niemal 400 mld zł więcej niż pierwotnie zakładano. W końcu "nie będziemy oszczędzać na walce z pandemią".

Niestety w tej polityce jest (jeszcze) ograniczenie. Jest nim konstytucyjny prób zadłużenia, na który prawdopodobnie wkrótce zostanie przypuszczony atak. Jaki? Nie wiem. Może jakaś szersza koalicja dla "walki z pandemią"? Może olanie progu wytłumaczone "nadzwyczajnymi okolicznościami"?


Wykończenie konkurencji prywatnej


Druk lub raczej multikreacja nieistniejącego pieniądza elektronicznego rodzi też, obok możliwego rekordowego deficytu budżetowego, inne możliwości. Otóż:

"22 grudnia zatwierdzony został pakiet pomocowy dla LOT-u w wysokości 2,9 mld zł. Składa się on z pożyczki w kwocie 1,8 mld zł, która zostanie udzielona przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) oraz podwyższenia kapitału zakładowego o 1,1 mld zł."

Nadto:

"Przez ostatnie cztery lata największą sumę pomocy publicznej - 4,8 mld zł - otrzymała Telewizja Polska, głównie w ramach rekompensat abonamentowych. Wyprzedziła pod tym względem m.in. Spółkę Restrukturyzacji Kopalń i PKP Intecity - wynika z danych Fundacji ePaństwo."

Naród akceptuje, że "ratujemy nasze srebra rodowe". Tak się jednak przy okazji składa, że na polskim niebie LOT wcale nie jest największą firmą. Więcej pasażerów przed pandemią przewoził zagraniczny Ryanair, a mniej więcej tyle samo wspomagany polskim kapitałem giełdowy Enter Air – zgodnie z komunikatem giełdowym:

"Polska czarterowa linia lotnicza. Obsługuje wszystkie największe rynki czarterowe Europy. Spółka posiada własny ośrodek szkolenia załóg lotniczych, szkolący pilotów z całej Europy."

Spółka w 2018 r. zatrudniała 430 osób. Czy dostanie ona porównywalne wsparcie do LOT-u? 

W takich warunkach odbywa się konkurencja w Polsce na rynkach, na których dominuje lub ma znaczący udział sektor państwowy: górnictwo, energetyka, gazownictwo, handel paliwami. Nie twierdzę, że "dbanie o rodowe srebra" jest godne nagany. Jednakże:

  • W takich warunkach rynkowych prywatna konkurencja nie ma szans na uzyskanie takich samych zasad gry.
  • Ponadto jeśli w spółkach zależnych od Skarbu Państwa wiadomo, że w razie strat "państwo dopłaci", wówczas wysiłek menedżerów nie będzie zmierzał w kierunku racjonalizacji ekonomicznej podległych im spółek, tylko do pozyskania przychylności polityków.
  • W skrajnych przypadkach można wydać "miliony" bez większej kontroli i sensu. Koszt takich działań przerzuci się "w cenie" na klienta, bo przecież rynek nie jest konkurencyjny (wręcz jego konkurencyjność celowo się zmniejsza na rzecz tych "rodowych sreber"), a z rozrzutności "na ważne cele" nikt w przyszłości nikogo nie rozliczy. 
  • No właśnie ... rozliczy. Tylko w spółkach państwowych mówi się o rozliczaniu zarządów, czy mądrze wydały pieniądze. W spółkach z kapitałem prywatnym wydaje się pieniądze na cele biznesowe – mądrzej lub głupiej, ale to ryzyko kapitalisty.
  • W związku z powyższym nikt się nie pyta, ile wydano np. na szpitale tymczasowe, czy były to wydatki racjonalne, czy wybrano najkorzystniejsze ekonomicznie oferty? Wiadomo: walczymy z pandemią.


Cyfryzacja i kontrola firm i obywateli


Już wcześniej państwo miało pęd na różne "jotpeki" oraz "ubankowianie wszystkiego". W czasach pandemii ta tendencja przybrała na sile. Otóż:

  • W marcu wnioski o pomoc covidową w niektórych instytucjach dawało się złożyć elektronicznie lub papierowe, teraz już da się ... tylko elektronicznie.
  • Wnioski do PFR-u można było składać tylko za pomocą systemów bankowych.
  • Nowa tarcza PFR-u wymaga udzielenia pełnomocnictwa (potrzebne przy reprezentacji wieloosobowej, w spółkach cywilnych, tam gdzie upoważnia się do złożenia wniosku biuro rachunkowe) tylko i wyłącznie za pomocą kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Zmusi to wiele osób do szybkiego wyrobienia sobie takiej możliwości, czyli zakupu usługi IT od dostawcy.
  • Czy jest przypadkiem, że przed akcją masowych szczepień państwo zrezygnowało z tradycyjnych recept i przeszło na e-recepty? W konsekwencji:
    • możesz się zapisać na szczepienie (jeśli chcesz, bo chęć wcale nie jest tak powszechna, jak głoszą telewizje) za pomocą profilu zaufanego, a ten możesz uzyskać ... w swoim banku;
    • państwo uzyska kontrolę Twojego stanu zdrowia za pomocą jednego sytemu komputerowego.

W konsekwencji państwo dąży do cyfryzacji promocją i ... siłą, przy czym przy okazji cyfryzacji:
    • staje się akwizytorem banków i usług IT;
    • zyskuje nad Tobą kontrolę, bo im więcej zrobisz cyfrowo (w całej sytuacji rośnie też popularność zakupów kartą), tym lepiej będziesz kontrolowany za pomocą zwykłego ... pulpitu zdalnego.

To tylko kilka zysków z pandemii. Nie twierdzę, że władza na pewno ma złe intencje i na pewno z ww. zysków chętnie skorzysta, jednak ... może tak być.

Co było do udowodnienia.

piątek, 15 stycznia 2021

Ryzyko? Sprzedaż ryzyka i niebywała kampania informacyjna

Ten artykuł nie odnosi się w żaden sposób do próby oceny zjawiska samej choroby nazwanej COVID-19. Nie kwestionuję istnienia choroby. Natomiast ma na celu analizę zasad ekonomicznych, w tym kwestii ryzyka, sprzedaży produktu pn. #szczepimy się. Celem autora nie jest też ocena jakości produktu i ryzyk z nim związanych, tylko ocena istoty zdarzenia ekonomicznego.


Preludium

"W sezonie 2019/2020 przeciw grypie zaszczepiło się zaledwie 4,12% Polaków, w sezonie poprzednim 3,9%. Najwyższy stan zaszczepienia odnotowano w przeszłości w Polsce w sezonie 2001/2002 – 10,57% populacji, natomiast w kolejnych sezonach zaobserwowano spadek odsetka populacji zaszczepionej przeciw grypie."

Taki jest naturalny odsetek chętnych do szczepień przeciw grypie i w domyśle – chorobom podobnym grypie.


Sprzedaż ryzyka? Pomysł nie do zrealizowania?

W takim razie co powinny zrobić koncerny farmaceutyczne, aby zwiększyć popyt na swoje produkty? Zapewne jakaś niespodziewana i zupełnie niezależna epidemia była, hmmm, pożądana. Wówczas społeczeństwa świata zażądałyby od swoich rządów natychmiastowego lekarstwa. Tyle, że co nagle, to po diable. Koncerny mocno ucierpiały reputacyjnie i – co istotniejsze – finansowo na powikłaniach poszczepiennych w Szwecji po poprzednim SARS-ie, bo tak się składa, że nikt poza Szwecją nie szczepił masowo. A może by tak sprzedać ryzyko? No tak, super, tyle, że to pomysł nie do zrealizowania. Nie do zrealizowania?

"Z zapewnień rządu wynika jednak, że weźmie on na siebie ewentualne skutki uboczne, jakie mogą wystąpić u zaszczepionych. W ciągu kilku dni resort zdrowia przedstawi projekt ustawy powołującej fundusz kompensacyjny dla osób, u których wystąpią niekorzystne odczyny poszczepienne (NOP)."

Istota transakcji biznesowej


Efekt nowej epidemii

Natomiast efektem nowej epidemii jest – obok ruiny gospodarki i degradacji klasy średniej – znacząco wyższa chęć narodu do współpracy z koncernami farmaceutycznymi oraz do skorzystania z ich produktu. Otóż:

"Według najnowszego sondażu United Surveys dla Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM, ze szczepionki chce skorzystać blisko 68 proc. Polaków. Z czego aż cztery na pięć osób, które mają co najmniej 70 lat. To bardzo ważna i dobra wiadomość. Im więcej osób zaszczepi się przeciw COVID-19, tym szybciej zostaną zniesione obostrzenia i wszyscy powrócimy do normalności."

Sama chęć narodu do zawarcia umowy kupna/sprzedaży z producentem szczepionki to jedno – mniej ważne. Istotniejsze jest to, że nasze pełnomocnictwo do dokonania transakcji zakupu wykupił sobie rząd i to on już nabył dla nas produkt:

"– Nie będziemy oszczędzać na walce z pandemią. Mamy zakontraktowane 60 mln dawek szczepionki, a na ten cel zostało zabudżetowane ok. 3 mld zł – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, przedstawiając Narodowy Program Szczepień."

Premier nie dodał, że nie będzie oszczędzał... naszych pieniędzy.

Przestroga Małgośki


Niebywała kampania promocyjna

A w tle mamy do czynienia z niebywałą i niemającą precedensu kampanią promocyjną prowadzoną przez przedstawicieli handlowych koncernów farmaceutycznych, czyli – stwierdzam fakt z niesmakiem – przez demokratycznie wybrane rządy:

"Pod jaki numer zadzwonić, aby dowiedzieć się więcej o szczepionce?
Swoje pytania możesz kierować, dzwoniąc pod numer 989.
Jeśli dzwonisz z zagranicy lub gdy Twój operator nie obsługuje numerów specjalnych, zadzwoń pod numer 22 62 62 989.
Ważne! Uzyskanie informacji możliwie jest w języku polskim, angielskim ukraińskim oraz rosyjskim.
stopka: gov.pl"

To kampania pozytywna, zwykła ulotka sprzedaży produktu. Ale – o czym już chyba wszyscy wiedzą – są też mniej subtelne metody sprzedaży:

"W wielu krajach toczy się dyskusja co do ograniczenia dostępu do różnych usług publicznych dla niezaszczepionych; my to też rozważamy, np. tylko zaszczepieni będą mieć uproszczony dostęp do pewnych świadczeń medycznych – powiedział w wywiadzie dla "Wprost" szef MZ Adam Niedzielski."

Ponadto warto zmobilizować niższy personel sprzedażowy:

"1 listopada 2020 r. minister zdrowia Adam Niedzielski za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że dodatek - 100 proc. wynagrodzenia otrzyma każdy wykonujący zawód medyczny, walczący z COVID-19 w szpitalu II i III poziomu."

Poparte to jest pełną dobrowolnością (jak to wygląda w rzeczywistości, wiedzą ludzie pracujący w pewnych sektorach publicznych):

"Dyrektor [pogotowia w Gorzowie Wlkp.] zapowiedział pracownikom kontraktowym, że nie będzie przedłużał z nimi umów (wygasających z końcem roku), jeśli się nie zaszczepią przeciw Covid-19. Jak tłumaczył, decyzję taką podjął po rozmowach z ludźmi, którzy pytali go, dlaczego mają pracować z osobami, które świadomie stwarzają zagrożenie dla nich i dla pacjentów."


Podsumowanie

Co dalej? Ano pewnie będą nam rujnować gospodarkę, zamykać nasze interesy, póki tego nie kupimy. Jest szansa, że nawet większość społeczeństwa wykaże... chęć zakupu. Nie, nie boimy się tak choroby (poza wcale nie taką wąską grupą ludzi starszych), mamy po prostu dość życia w matriksie. 

I o to chodziło. 

To koniec szkolenia pt.:

"Jak dobrze rozreklamować i sprzedać trudno zbywalny produkt"


Parafrazując Tocqueville'a:

"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy... działa dla dobra obywateli"


Ciekaw też jestem, gdzie za dekadę będą pracowali ludzie zaangażowani tak czynnie w tę promocję?

Ciekaw też jestem, jak ocenimy dzisiejsze czasy za wskazaną dekadę?


wtorek, 12 stycznia 2021

Informacje po szkoleniu z Tarczy 2.0 PFR


Niniejszym przekazuję informacje po dzisiejszym szkoleniu (oczywiście online) PFR odnośnie Tarczy 2.0, przy czym zastrzeżenie jest takie, że nawet prowadzący nie gwarantowali, że to co przekazywali, znajdzie się ostatecznie w regulaminach. Tym bardziej ja nie gwarantuję tego Czytelnikom.

Mam też wrażenie, że PFR nie przewidział rozległego życia gospodarczego w Polsce i na dziś nie ma odpowiedzi na wiele pytań w kwestiach, które nie są standardem. Im mniejsza firma, tym PFR-owi jest trudniej zrozumieć specyfikę takiej działalności. 

Ale do rzeczy! Niżej dzielę się z Państwem pozyskaną wiedzą.


KWALIFIKOWALNOŚĆ OGÓLNA

- Firma musi być przedsiębiorcą wg ustawy Prawo Przedsiębiorców.

- Firma musi być Mikro lub MŚP wg reguł unijnych (czyli z powiązaniami), za wyjątkiem jednostek zależnych od SP i samorządów (specjalne wyłączenie).

- Firma musi zatrudniać przynajmniej 1 pracownika na umowę o pracę (na 31.12.2019 lub 31.07.2020), przy czym nie musi to być pełen etat.

- Firma musi mieć w trzech datach łącznie (31.12.2019 oraz 01.11.2020 oraz na dzień składania) wpisany choć 1 z 45 wymienionych kodów PKD. Na dziś informacja jest taka, że nie musi to być kod przeważający.

- Do kwalifikacji liczą się etaty (z umów o pracę), do liczenia subwencji etaty + zlecenia i inne umowy zgłoszone do ubezpieczeń społecznych.

- Do kwalifikacji Mikro lub MŚP bada się stan zatrudnienia i obroty na 31.12.2019.

- Firmy Mikro (1-9 pracowników - etaty) muszą mieć spadek obrotów o min. 30 proc. w okresie IV-XII'2020 lub X-XII'2020 do analogicznych okresów 2019.

- Firmy MŚP muszą mieć spadek obrotów min. 30 proc. w okresie XI-XII'2020 do XI-XII'2019 oraz I-III'2021 (prognoza) do I-III'2019. Uwaga: jeśli prognoza się nie sprawdzi i spadek obrotów ostatecznie nie wyniesie min. 30 proc., subwencja będzie do zwrotu.

- Konieczny jest brak zaległości w US i ZUS lub zatwierdzone porozumienie z US i ZUS w 1 z 3 dat: 31.12.2019 lub 31.12.2020 lub dzień składania.

Wnioski będą mogły być składane od 15 stycznia 2021 do końca lutego. Mikro będą wnioskowały na bazie spadku przychodów rzeczywistego, a MŚP będą wnioskowały na bazie prognoz spadku obrotów oraz prognoz straty na działalności.

Procedura odwoławcza będzie możliwa od 1 lutego do 31 marca.


WNIOSKOWANIE

- Tylko w formie elektronicznej za pomocą systemów bankowych.

- W spółkach cywilnych (ta forma generowała najwięcej pytań i sprawiła największy problem prowadzącym) lub przy reprezentacji wieloosobowej konieczne są pełnomocnictwa - uwaga - podpisane kwalifikowanym podpisem elektronicznym. PFR nie dopuszcza żadnej innej formy, w tym nawet podpisów notarialnie poświadczonych. Oznacza to, że w spółce cywilnej wszyscy wspólnicy poza posiadającym dostęp do konta bankowego, jeśli spółka chce wnioskować o środki, muszą posiadać (lub wyrobić) kwalifikowany podpis elektroniczny. Tym samym PFR stał się akwizytorem już nie tylko banków, ale też firm świadczących usługę instalacji takiego podpisu. Podobnie tam, gdzie reprezentacja jest wieloosobowa.


MIKRO

- Subwencja będzie przyznawana na pracownika (tu liczy się też umowy zlecenia i inne zgłoszone do ubezpieczeń społecznych), ale nie więcej niż na 9 pracowników.

- Kwota subwencji to 18000 zł lub 36000 zł na 1 pracownika.

- Zwrot subwencji będzie zależał od skali redukcji średniego zatrudnienia (średnia miesięczna) 2021 do 2020 i będzie do niej wprost proporcjonalny.


MŚP

- Tu użyto nazwy własnej "koszty stałe", która w rzeczywistości oznacza "stratę brutto": czytaj wynik brutto bez zawiązanych rezerw i odpisów wartości aktywów. Uwaga, każda inna pomoc będzie wliczana do tej "straty brutto", więc otrzymanie innej pomocy zmniejsza wprost otrzymaną subwencję.

- Subwencja pokryje 70% tej straty brutto, na etapie przyznania planowanej, na etapie rozliczenia - rzeczywistej.

- Są też dodatkowe ograniczenia: nie więcej niż 72000 zł na 1 pracownika i nie więcej niż 144000 zł na 1 pracownika w obu tarczach. Badany jest stan zatrudnienia na 30.09.2020.


WYDATKOWANIE

- Na bieżące płatności i koszty.

- Nie dopuszcza się przedpłat kredytów i leasingów.

- Nie dopuszcza się wypłat dla właścicieli.

- PFR sugeruje założenie subkonta.

- Nie dopuszcza się też wypłat jakichkolwiek premii dla pracowników (tylko płaca podstawowa) z pieniędzy PFR, przy czym prowadzący nie mieli pomysłu, jak to będzie weryfikowane.


WNIOSKI ZE SZKOLENIA

Tarcza dla Mikro wygląda w miarę nieskomplikowanie, przy czym problemem będzie na pewno w spółkach cywilnych pełnomocnictwo niewnioskujących wspólników podpisane tylko elektronicznym podpisem kwalifikowanym. Przypominam, że PFR nie dopuszcza profilu zaufanego ani podpisu notarialnie poświadczonego.

Przedsiębiorstwa Mikro, które:

- nie zatrudniają nikogo na umowę o pracę;

- ponoszą straty teraz, a nie na przestrzeni całego 2020 r. roku lub przynajmniej ostatniego kwartału;

nie otrzymają ani złotówki.


Tarcza dla MŚP jest z kolei strasznie skomplikowana i będzie wymagała badania obrotów za 5 miesięcy (od listopada 2020 do marca 2021) w relacji do 5 miesięcy (styczeń, luty, marzec, listopad, grudzień) 2019 r. oraz wyników rzeczywistych za te 5 miesięcy (od listopada 2020 do marca 2021).

Firma, która pomyli się w prognozowaniu spadku obrotów lub prognozowaniu strat na działalności będzie narażona na zwrot subwencji w części lub całości. 

W szczególności w przypadku, gdy spadek obrotów okaże się mniejszy niż 30 proc. w rzeczywistości (a był planowany na więcej) lub gdy firma nie poniesie straty brutto, pomoc będzie w całości zwracana.


Pieniądze dla emerytów ... biorą się z drukarki


Wiele biznesów w kraju się dosłownie wali. Wielu przedsiębiorców nie ma z czego utrzymać siebie, rodzin i czasem banków - jeśli nabrali kredytów. Za chwilę (kwiecień, najdalej maj) skończą się wymogi tarczowe i wybuchnie w kraju zjawisko w ostatnich latach nieznane: bezrobocie.

Tymczasem właśnie dowiadujemy się, kiedy ... emeryci dostaną trzynastki i ... czternastki. Budżet dla tej grupy wyborczej jest bowiem całkowicie elastyczny i nieograniczenie pojemny:

"O terminach wypłat poinformował wiceszef resortu rodziny, Stanisław Szwed w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Zachowujemy 13-stą emeryturę, która jest już wpisana w ustawę i to świadczenie będzie wypłacane w kwietniu. Na to mamy zabezpieczone w budżecie 15 mld zł. Dodatkowo planujemy wypłacenie 14-stej emerytury w listopadzie, jest już projekt ustawy w tej sprawie. Łącznie z 13-stką mówimy o kwocie 22 mld zł, która popłynie do seniorów - powiedział Szwed."


Czy emeryci nie są dziś w Polsce zbyt uprzywilejowani? Wiem, to teza obrazoburcza. Sam uważam, że ... nie. A w kwestii tych trzynastek i czternastek jestem ... za. W końcu oni na te emerytury latami ciężko pracowali, przynajmniej większość z nich. Uważam, że nie należy się wzajemnie wskazywać i obwiniać, po prostu należy te zakazy prowadzenia działalności ... znieść. I wówczas i przedsiębiorca będzie miał na chleb, i emeryt czternastkę.

Niemniej przyznam, że obserwując zachowania niektórych (podkreślam: niektórych) seniorów, czasem moja miłość do nich staje się, hmmm, nieco  ograniczona.

Scenka nr 1:

Stoję w kolejce po chleb. Zaglądam, co tam jeszcze świeżego zostało, a tym samym momencie pani w wieku senioralnym daje czadu:

- Panie, odsuń się pan na dwa metry! Jest przepis! Pan jest dla mnie zagrożeniem!

Omal nie rzekłem:

- A pani dla mnie też!

Po czym pani seniorka oczywiście zapłaciła za zakupy, robione zresztą w godzinach nie dla seniorów (bo jak mi rzekła inna: seniorzy nie lubią godzin dla seniorów) jak najbardziej gotówką, czyli rozsiewającymi zarazki pieniędzmi papierowymi.

Scenka nr 2:

Stoję w kolejce po mięso, już tak z dobre 15 minut. Przy czym 10 z nich zabrała pani seniorka przede mną.

- A dobre mocie te łoplerki? To jo wezna jedyn. A ten preswuszt tysz? To dejcie mi cztyry plastry.

To wytrzymałem.

Ale jak po zrobionych zakupach pani seniorka, zamiast oddalić się szybkim krokiem, wdała się w dalszy dialog ze sprzedawczynią:

- A wiecie, Rousko, tyn mój wnuk, co we Anglii robi, to do mie na śwynta przyjeżdżo. Łon mo tako fajno frela. Tako blank siwo, czisty blond. A tyn mój drugi...

Tego już nie wytrzymałem:

- Pani wyście sie sam przyszli pogodać, czy coś konkretnego kupujecie?

Scenka nr 3:

Kolejka w sklepie marki Kaufland w marcu. Wszyscy grzecznie stoją, tak z jakieś 20 pełnych koszyków do rozdzielnika na kasy. I nagle jedna pani wyprzedza wszystkich i daje na cały sklep:

- Obsługa, obsługa, gdzie tu jest OSOBNA kasa dla seniorów?


Teraz do tego doszły PRIORYTETY FINANSOWE. Miejscowości turystyczne mogą dosłownie umrzeć z braku kasy, ale TRZYNASTKI i CZTERNASTKI, no tak, to musi być.

Czy wy wszyscy uważacie, że pieniądze się biorą z drukarki?

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Przetrwają tylko ... niezadłużeni! Odwrotnie niż uczyli nas różni guru bankowości



3 lata temu popełniłem tekst przestrzegający przed ekonomią "nowoczesną" i idący - jakby to ująć - wbrew powszechnie lansowanym teoriom ekonomicznym, mówiącym firmom i społeczeństwu, że:

a) dług jest dobry i tylko dureń finansuje inwestycje z własnego kapitału;

b) nie należy mieć nic własnego, należy żyć z pożyczonego.

Link do tekstu: Ekonomia "konserwatywna" contra ekonomia "nowoczesna"

I co? Ano to, że "dziś" przetrwają tylko ci, którzy zgromadzili odpowiednią poduszkę kapitałową, którzy zgromadzili odpowiedni majątek i mają własne środki produkcji oraz którzy ... nie są zadłużeni w żadnych bankach i nie są od decyzji tychże banków niemal całkowicie zależni.

Tyle, jeśli chodzi o sektor prywatny. A co z sektorem państwowym? 

Ano ten się zadłuża i uzależnia nadal.

Tak to wyglądało jeszcze "przed covidem", przy czym informacja dodatkowa jest taka, że spadek zadłużenia w 2014 r. wynikał nie z "oszczędności ówczesnego rządu" tylko z tzw. "rabunku połowy OFE":

piątek, 8 stycznia 2021

Tarcza PFR 2.0 - pierwsze informacje


Mam już wstępne informacje nt. funkcjonowania nowej tarczy PFR. Wymogi udziału - te już znane - są następujące:

  • Trzeba być przedsiębiorcą, w rozumieniu ustawy Prawo Przedsiębiorców, czyli wszelkie działalności gospodarcze, spółki kapitałowe, cywilne, a nawet stowarzyszenia się kwalifikują.
  • Trzeba być przedsiębiorcą Mikro lub MŚP - wg podobnych kryteriów jak w pierwszej tarczy - licząc obroty i pracowników na umowę o pracę.
  • Należy do określenia kryteriów wliczać też podmioty powiązane, ale - uwaga - nie dotyczy to jednostek samorządowych i państwowych, o ile samodzielnie spełniają kryteria MŚP (specjalne wyłączenie).
  • Trzeba zatrudniać na umowę o pracę do najmniej 1 pracownika.
  • Z kolei definicja Pracownika do liczenia subwencji jest taka, jak poprzednio: zatrudnionych na etat liczymy w wymiarze etatu, na umowę zlecenie bądź dzieło - jak 1 etat każdą osobę.
  • Posiadanie stałego (są trzy daty weryfikujące) wskazanego w rozporządzeniu kodu PKD. Lista kodów może być poszerzana lub zwężana. Ważne: kod nie musi być wpisany jako przeważający.
  • Trzeba spełniać dość ostro postawione kryterium spadku przychodów, jak wg schematu:

    Przychód łącznie za 9 m. 2020 (IV-XII) < analogiczne dane za 2019 r. o min. 30 proc. 

    lub

    Przychód łącznie za 3 m. 2020 (X-XII) < analogiczne dane za 2019 r. o min. 30 proc. 


Takie są kryteria kwalifikowalności. A co dalej. Otóż:

  • Przedsiębiorca musi się zobowiązać do przestrzegania obostrzeń covidowych.
  • Nie będzie można uzyskanych środków wydać na właścicieli - pewnie dla działalności gospodarczych będzie zalecane subkonto.
  • Nie można zalegać wobec ZUS i US (wybór dat).
  • Trzeba będzie utrzymać stan zatrudnienia.
  • Dla Mikro subwencja jest przyznawana na pracownika: 18 lub 36 tys. zł.
  • Dla MŚP - wg kryteriów tzw. "kosztów stałych" - w praktyce oznaczających stratę na działalności.

Jestem zapisany jeszcze na szkolenie w tej tematyce na 12 stycznia. Więcej będę wiedział po szkoleniu.

Idzie bestia ze wschodu! Rzetelność dziennikarska, głupcze!

 

W górach leży może 10 cm naturalnego śniegu. Widok z kamery z Hali Pośredniej

"W połowie stycznia czeka nas wielkie ochłodzenie, opady śniegu i siarczyste mrozy dochodzące do – 30 st. C? Tak przewidują synoptycy. Ma to związek z tzw. bestią ze wschodu, czyli wyżem syberyjskim, który sprowadzi do Europy – w tym do Polski – bardzo zimne powietrze. Czego możemy się spodziewać? Sprawdźcie szczegóły. Jaroslaw Jakubczak / Polska Press"

Tak straszyła nas prasa (i nie tylko - telewizja też) kilka dni temu. 

Co z tego zostało? Ano zima jest, jaka jest. Jest jak na tę porę roku - taka sobie. Dopiero od kilku dni jest w górach trochę śniegu, no może z 10 cm naturalnego. Trudno to uznać za jakiś szał w tym zakresie.

A co do mrozów? Aktualnie temperatury oscylują wokół zera stopni. Prognozy na weekend (podobno szczyt syberyjskiego mrozu) wskazują natomiast na temperatury ujemne, nawet do... minus ośmiu stopni.

Cóż normalna zima. Jak to zimą. 

A tak to wyglądało w górach niemal równo... dwa lata temu:

Skrzyczne. Zima 2018/2019

Rozumiem, że trzeba kręcić temat, ale czy nie wypadałoby w tym zachować minimum szacunku dla faktów. Żyjemy przecież w klimacie, w którym zimy bywają śnieżne i mroźne. Może nie w każdym roku (ta zima jest przecież słaba), ale jednak.

Zima zaskoczyła nie tylko drogowców (jak co roku), o dziwo, zima zaskoczyła też... dziennikarzy.

Czy inne tematy, reportaże, wiadomości dziennikarskie są równie rzetelne?

środa, 6 stycznia 2021

Ekonomia. Akcja wywołuje reakcję


— Zostań w domu — radzą nam różne telewizje, i ta rządowe, i te nierządne - o pardon - nierządowe.

Przepraszam, ale od dawna nie stosuję się do tego, hmmm, apelu! Podobnie ma chyba wielu rodaków.

W konsekwencji rząd wprowadził ferie bez ferii! Skutek? Nigdy nie widziałem tylu adeptów saneczkarstwa, skiturów oraz zwykłej turystyki pieszej skumulowanych razem w najpopularniejszych miejscowościach górskich województwa śląskiego - zarówno w jego części małopolskiej (Szczyrk), jak i śląskiej (Wisła). A przejazd przez Salmopol był niełatwy, oj niełatwy - tyle samochodów usiłowało tamże zaparkować.

Zresztą zjawiska ekonomiczne są od lat podobne: załamanie się działalności jednego biznesu napędza drugi - inny biznes. Tak jest i tym razem. Słyszałem wcześniej, że pewna grupa skiturowców odwiedza Szczyrk. Niemniej to, co zobaczyłem na własne oczy, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Od godziny 8:00 pewnie do zmroku, a może i po zmroku (są organizowane wieczorne i nocne wejścia na Skrzyczne) stale ciągnie tłum ... narciarzy, tyle, że wchodzących pod górę po to, aby zjechać ... jeden raz z góry. Tłum zresztą, to ... delikatne określenie. Sam widziałem takich amatorów (a byłem jednym z nich) tysiące, grube tysiące. Tłum narciarzy z kolei miesza się z tłumem saneczkarzy oraz tłumem turystów pieszych. A wszyscy ... idą na Skrzyczne! Taki jest efekt idiotycznych przepisów i decyzji.















Nie funkcjonują wyciągi do celów narciarskich (choć do celów turystycznych: tak), nie da się wjeżdżać i zjeżdżać, zamknięte są siłownie, zamknięte sale gimnastyczne i boiska, ludzie więc tłumnie ruszyli w góry. Nie działają wypożyczalnie sprzętu do narciarstwa zjazdowego, więc ludzie ... zmienili dyscyplinę. 

Jednak w ekonomii nic nie ginie. 1 zł nadal się równa 1 zł!

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Władza zupełnie zwariowała. Jest zakaz jazdy na sankach! Szwejk wiecznie żywy. Cz. I

 

NIE WOLNO (!) jeździć na sankach w ferie — rzecze od dziś do obywateli szczyrkowska policja. 

Czytamy w Dzienniku Zachodnim:
Choć stoki narciarskie pozostały zamknięte, to wyciągi nadal działają i całe rodziny zjeżdżały ze stoków na sankach, jabłuszkach czy skiturach. Jeszcze większym zainteresowaniem rodzin z dziećmi cieszył się w pierwszych dniach długiego weekendu Biały Krzyż w Szczyrku. Miarka jednak przebrała się w niedzielę i po interwencjach policji właściciele kompleksu poinformowali, że stok jest zamknięty.

Nie wolno jeść w knajpie, nie wolno zaprosić całej rodziny na święta, nie wolno korzystać z hoteli, nie wolno jeździć na nartach, nie wolno nawet ... iść do szkoły, a teraz nawet nie wolno dać dzieciom trochę radości w ferie. Mają siedzieć w domach na ... kompie. To jest wskazany przez nasz kochany rząd sposób spędzania czasu przez najmłodszych obywateli. Tego by nawet Szwejk nie wymyślił! 

A co wymyślił? Zacznijmy od Szwejka na tyłach:

O polityce:
Szwejk zaczął rozpytywać jednego po drugim, za co zostali aresztowani.
— Za Sarajewo!
— Za Ferdynanda!
— Za zamordowanie pana arcyksięcia!
— Przez Ferdynanda!
— Za to, że pana arcyksięcia zastrzelili w Sarajewie!
Szósty, który stronił od tych pięciu, rzekł, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, żeby na niego nie padło jakieś podejrzenie, bo on został aresztowany jedynie za usiłowanie popełnienia morderstwa na pewnym gospodarzu z Holic.

O sądzie karnym:
Tutaj w większości wypadków znikała wszelka logika, a zwyciężał paragraf, dusił paragraf, bałwanił paragraf, parskał paragraf, śmiał się paragraf, groził paragraf, zabijał paragraf i nie przepuszczał nikomu.

O szpitalu wariatów:
Tam panuje taka wolność, o jakiej nawet socjalistom się nie śniło.

O wyrokach politycznych:
— Dostał ... dziesięć ... lat ... przed ... tygodniem.
— No to już sobie tydzień odsiedział.

— On był taki ostrożny — płakała Palivcova.
— Nawet nie pomyślałbym, żeby niewinnego człowieka skazali na dziesięć lat — rzekł Szwejk. — Że jednego niewinnego skazali na pięć lat, o tym już słyszałem, ale na dziesięć to trochę za dużo.

Cóż!? 

Dzisiejszy Dziennik Zachodni, czyli prasa (już) rządowa, donosi też, że:
Chorym na COVID-19, którzy uciekli ze szpitala, grozi teraz więzienie. Gdy wyzdrowieją, zostaną z nimi wykonane czynności procesowe. Za to przestępstwo grozi im do ośmiu lat więzienia.


piątek, 1 stycznia 2021

Dla studentów. Nietypowa transakcja czy prosta nacjonalizacja? A wszystko w imię ochrony klientów


Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek jest zdolny do najbardziej niegodziwych czynów wówczas, gdy działa w szczytnych celach.

Nie mam wątpliwości, że organy państwa powinny rzetelnie sprawdzić rolę pana Czarneckiego w aferze GetBacku (naiwni "inwestorzy" okiwani na 3 mld zł). W efekcie sprzedaży trefnych obligacji na skraju upadku znalazł się też bank Czarneckiego - Idea Bank. 

Tymczasem państwo (rękoma Pekao SA) po prostu przejęło (realizując niedawno uchwaloną ustawę) od pana Czarneckiego oraz od innych prywatnych akcjonariuszy aktywa Idea Banku!

— Czy Pekao SA przejął Idea Bank za darmo?

— Otóż jest znacznie ... gorzej.

— Co to znaczy gorzej?

— To znaczy, że do transakcji bankowi Pekao ... dopłacono. Dostał dotację na różnicę między wycenioną wartością aktywów i zobowiązań. 

Cytat:

"Przejęcie przez Bank Przejmowanej Działalności nastąpi poprzez: (i) przejęcie praw majątkowych w postaci Przedsiębiorstwa oraz (ii) równoczesne przejęcie Zobowiązań. Wartość przejmowanych Zobowiązań, zgodnie z oszacowaniem sporządzonym przez Bank na dzień 31 sierpnia 2020 r., wynosi 14.628,10 mln PLN.

Z uwagi na to, że wartość przejmowanych Zobowiązań przekracza wartość przejmowanych praw majątkowych w postaci Przedsiębiorstwa, BFG udzieli Bankowi dotacji, o której mowa w art. 112 ust. 3 pkt 2 Ustawy o BFG, w celu pokrycia różnicy między wartością przejmowanych Zobowiązań i wartością przejmowanych praw majątkowych („Dotacja”)."

No cóż. Doprawdy nietypowa to transakcja na rynku M&A. 

2021! Z gęstej mrocznej mgły wyłania się piękny widok

2021 rok przywitał nas gęstą mroczną mgłą. Trzeba było więc uciec nieco wyżej.

— I jak tam wyżej?

— Otóż z gęstej mrocznej mgły wyłaniają się ... piękne widoki.

Tatry widziane z Soszowa

Tatry widziane z Soszowa

I niech tak będzie w całym roku!

Skrzyczne widziane z Soszowa

Pod gęstą mgłą ... Ostrawa

Masyw Łysej Góry i Jaworowego Wierchu

Tatry widziane z Cieślara

Tatry widziane z Cieślara

Widok na Nową Osadę. W tle Skrzyczne