środa, 25 stycznia 2017

Możliwa jest sytuacja, w której Polakom nie będzie się chciało w ogóle pracować

Cytat nr 1:

"Rekordową liczbę 1,3 mln pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy, chciały zatrudnić w 2016 r. polskie firmy na podstawie uproszczonej procedury oświadczeń stosowanych przy zatrudnieniu sezonowym - wynika z szacunkowych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o dwie trzecie więcej niż w 2015 r., który też przyniósł skokowy wzrost popytu na imigrantów.(...) Zapotrzebowanie na pracę cudzoziemców wzrosło o dziesiątki tysięcy osób w budownictwie, transporcie i przetwórstwie przemysłowym. Ponad dwukrotnie zwiększył się popyt w gastronomii i hotelarstwie."
http://niezalezna.pl/92752-coraz-wiecej-pracownikow-ze-wschodu

Cytat nr 2:
"W poniedziałek wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed oznajmił, że zasiłek w wysokości 1000 zł wejdzie w życie najpóźniej od początku 2018 roku, a podwyżka będzie kosztowała budżet pół miliarda złotych. Jak tłumaczył, podwyżka zasiłków jest naturalna po podniesieniu płacy minimalnej i ustaleniu najniższej stawki godzinowej."
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/podwyzszenie-zasilku-dla-bezrobotnych,14,0,2240526.html

Przyznam, że mam kłopot ze zrozumieniem tej zbitki dwóch informacji, w której jedna podważa logikę drugiej. Jeśli bowiem:
- Wersja a) w Polsce jest duży problem ze znalezieniem pracy, to dlaczego rząd nie zablokuje tych pozwoleń i być może wówczas nastąpi poprawa na rynku pracy.
- Wersja b) w Polsce jest tak duży problem ze znalezieniem chętnych do pracy, że trzeba ich sprowadzać ze "Wschodu", to podnoszenie zasiłku dla bezrobotnych jest bez sensu. Oznacza to, że do UP nie idzie się w celu znalezienia pracy, tylko po zaświadczenie lub zasiłek. W takim przypadku zasiłki dla bezrobotnych należałoby po prostu zlikwidować.
Przyznam też, że z własnych obserwacji raczej skłaniałbym się ku wersji b.

Rozumiem intencje rządu, który myśli o godnym życiu obywateli. Także tych niezaradnych. Tylko, czy droga do celu jest właściwa? W każdym razie, na logikę, należałoby albo otwierać się na pracowników ze "Wschodu" (czyli działać "pro" w kwestii zatrudnienia) albo podnosić zasiłek dla bezrobotnych (czyli działać "pro" w kwestii socjalnej). Połączenie tych dwóch działań może przynieść skutek katastrofalny. Po prostu Polakom nie będzie się chciało w ogóle pracować. Po połączeniu wszystkich świadczeń socjalnych legalna lub nawet nielegalna praca przestanie być w ogóle opłacalna. Wychowamy pokolenia roszczeniowe i nastawione na to, że państwo "ma dać".

Dobrymi pomysłami czasem jest piekło wybrukowane. Choć to brutalne postawienie rzeczy, ale jeśli Unia Europejska zatopiłaby pierwsze dwie łajby z "imigrantami", po czym oświadczyła, że zatopi każdą następną, paradoksalnie uratowałoby to wiele istnień ludzkich. Ciekawe, czy ktoś zliczył, ilu ludzi potopiło się na tych bieda-łajbach, próbując dopłynąć do unijnego raju, gdzie "Mutti" obiecała "kasę dla każdego"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz