czwartek, 13 września 2018

Im więcej pieniędzy władujesz w dany projekt, tym większego gniota otrzymasz w zamian

Cytuję za Interią:

"Czy polskie kluby piłkarskie rokrocznie będą rosły w siłę i przestaną być chłopcami do bicia w europejskich rozgrywkach? Ogromne pieniądze w nasz futbol planuje wpompować m.in. będący spółką Skarbu Państwa Totalizator Sportowy - wynika z informacji Pulsu Biznesu.

Mowa o potężnym zastrzyku gotówki, liczonym w kwocie 1,5 mld zł, który byłby inwestycją w infrastrukturę, system szkolenia oraz monitoring piłkarzy. Jak wynika z informacji dziennikarzy, chodzi o wieloletni projekt odbudowy polskiego futbolu, z udziałem poważnych sponsorów.”

Projekt własny autora


Należało się spodziewać, że po słabych MŚ w wykonaniu naszej reprezentacji oraz po pucharowej, bardzo spektakularnej, eurowtopie w wykonaniu naszych klubów rząd zajmie się tematem. W końcu piłka nożna jest rzeczą ważniejszą, niż jakaś tam zwykła polityka, a często staje się też tej polityki przedmiotem. Jak i teraz. Problem w tym, że rząd wybrał chyba ... najgorsze z możliwych rozwiązanie. Moim zdaniem, i zdaniem wielu moich rodaków, polska piłka nie cierpi raczej na NIEDOBÓR KASY, ona raczej cierpi na NADMIAR KASY. Aby podnieść poziom polskiej piłki raczej nie należy już niczego DAWAĆ, należałoby raczej coś ZABRAĆ.

Gdyby bowiem piłkarzom zabrać święty spokój i ich nieprzystające do poziomu kontrakty, działaczom z kolei zabrać łatwo wyżebraną kasę w swoich miastach i firmach zależnych od państwa, wówczas oni wszyscy ... musieliby wziąć się naprawdę do pracy. Jedni zacząć trenować, a drudzy zacząć rozsądnie liczyć pieniądze.

Ale to niewykonalne, w końcu kibole, to też wyborcy, i to całkiem karni.

Tymczasem pisałem parę lat temu w Międzynarodowych Standardach Rachunkowości:

"Wyasygnowanie dużych pieniędzy na na kontrakty piłkarzy, na projekt artystyczny, na budowaną drogę czy na projekt biznesowy wcale nie oznacza, że dzięki temu zminimalizujemy ryzyko i zwiększymy swoje szanse na sukces. Namacalne przykłady daje nam rynek muzyczny i rynek filmowy. Gwiazdami rocka pamiętanymi przez pokolenia zostali przecież ci, którzy niegdyś grali w garażach "za piwko i chleb", zresztą część z tych dinozaurów koncertuje do dzisiaj, jak na przykład Babcia Kozidrak, czy Dziadek Staszewski. A pompowanie milionów w nowe gwiazdy przynosi katastrofalne skutki. Podobnie w przemyśle filmowym: filmy oscarowe z roku na rok są coraz podlejsze."


No i moje przemyślenia dziś potwierdza opisana przez Wprost afera ze start-upami:

"Wydane 15 mld zł [na start-upy] nie wpłynęło w zauważalny sposób na podwyższenie innowacyjności polskiej gospodarki.
(...)
Patent - na przekręt, nie na wyświetlacz - jest niezły: prace przy tego typu projektach trwają zwykle wiele lat, trudno je weryfikować i są obarczone ryzykiem niepowodzenia."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz