sobota, 8 września 2018

Włosi. Życie to teatr. Cz II - Motoryzacja

We Włoszech jest "nieco" inaczej niż w Niemczech (str. 114-116):

"Włosi prowadzą świetnie, mają to chyba we krwi.
(...)
Każdy, kto jeździł we Włoszek samochodem, wie, że najważniejsze jest zaufanie. Do siebie jako kierowcy. "Patrz przed siebie i pozwól, żeby inni uważali na to, co masz za sobą", ta rada pomaga prowadzić w miarę all'italiana: zmieniać pas z kierunkowskazem włączanym w ostatniej chwili (lub wcale), naciskać klakson w każdej możliwej sytuacji, nie zauważać znaków stopu, parkować jak najbliżej celu, niezależnie od tego, czy stoją tam już w podwójnej linii inne samochody.
(...)
Mimo to płacący mandaty należą do mniejszości, co nie dziwi, gdy się wie, że osiemdziesiąt procent ukaranych w ten sposób odwołuje się i czeka, choć wymaga to (odwołanie, nie czekanie) pewnego wysiłku. (...) Należy (...) zapłacić trzydzieści siedem euro i wysłać podanie z pięcioma kopiami mandatu listem poleconym (dodatkowe koszty) lub dostarczyć całą tę dokumentację osobiście do sądu.
(...)
W większości siedzą w nich [tzn. samochodach - MS] samotni kierowcy - trudności komunikacyjne nie nauczyły jeszcze Włochów "dzielenia" się autem z sąsiadami czy rodziną, choć w tym ostatnim przypadku wchodzą w grę także inne względy. Wystawanie godzinami w korkach na obwodnicy czy miejskich ulicach jest uciążliwe, ale bardziej prestiżowe niż tłoczenie się w metrze. [patrz mój art.: Artykuł z 14 lipca - MS]
(...)
Oczywiście są jeszcze piesi, oni jednak doskonale dostosowali się do włoskich reguł drogowych. Nie przechodzą, tylko przełażą przez ulicę, udając równocześnie, że do poruszania na piechotę zmusiły ich wyjątkowe okoliczności, ale w pełni solidaryzują się z prowadzącymi krajanami."

PS. W kolejnym odcinku będzie o jedzeniu we Włoszech - bardzo mocno regionalnym. Co nasunęło mi pewną refleksję po wizycie w pewnej galerii handlowej w Warszawie, która - jak myślę - niczym nie różni się od innych tego typu placówek w kraju. Na piętrze znalazłem strefę restauracyjną, a tam kuchnia ... tajska, wietnamska, KFC, McDonald's, specjalności ukraińskie (co nie dziwi, skoro i tak wokół niemal wszystkie kelnerki to Ukrainki), skandynawskie ryby, itd. Około 20 różnych smaków i marek, w tym żadnej ... kuchni polskiej. Zero. Null. Nic. Schabowego, jajecznicę na boczku, golonko lub żurek to sobie można w domu upichcić. Zgroza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz