sobota, 25 lutego 2017

Pycha kroczy przed upadkiem. Typowo polskie: ustawiamy ligę przed jej zakończeniem

- Kto będzie mistrzem Polski? - zapytaj dowolnego dziennikarza, z których nota bene większość mieszka w Warszawie.
- Oczywiście Legia! - dostaniesz odpowiedź.
- A dlaczego tak uważasz? - możesz drążyć temat.
- Jak to? Przecież Legia jest najlepsza! - dostaniesz odpowiedź.

No właśnie. To jest typowo polska przywara. My bardzo łatwo i bardzo szybko potrafimy budować wirtualną rzeczywistość. Oceniamy świat za pomocą wrażeń, a nie faktów. A te są następujące:

a) Legia jest bez formy. I nie pomoże tu "Szpaku" wołający do mikrofonu w meczu z Ajaksem: "Panowie, wykrzesajcie z siebie resztę sił", skoro rywal był o klasę lepszy technicznie i szybkościowo. Polacy (Polacy? Raczej reprezentanci polskiej ligi!) nadrabiali mądrą taktyką (brawa dla Magiery) i cwaniactwem. I na tyle było Legię stać.

b) W formie to jest akurat Lech.

c) Legia ma taki sobie skład. To bezwzględna - ale chyba słuszna - ocena. Oczywiście Legia płaci najlepiej, zwłaszcza Jędrzejczykowi. Ale drodzy Czytelnicy. Zadajcie sobie pytanie:
- Czy Jędza jest najlepszym piłkarzem naszej ligi?
Odpowiedź niestety brzmi:
- A skądże! Jest co najmniej kilku lepszych. Jędza ma tylko najwyższy kontrakt.
- To może Legia ma najlepszą pomoc i najlepszy atak?
Odpowiedź niestety brzmi:
- Najlepszy atak to Legia właśnie sprzedała. A kupiła gości, którzy być może się sprawdzą. Owszem, wydała na nich dużo kasy, ale to nie oznacza, że kasa strzela bramki na boisku.

Konkluzja? Pycha kroczy przed upadkiem.

- Mamy najpiękniejszy stadion, najwyższy budżet, najpiękniejszych kibiców, najbogatsze miasto, najlepsze kluby (czytaj: "Chmury"), najwyższe kontrakty i jeszcze sprzyja nam każdy arbiter! - mówią kibicujące Legii warszawskie słoiki.
- Fajnie! Uznajemy to - mówi reszta Polski. - Ale wyjdźcie jeszcze na boisko i pokażcie, że w piłkę też grać potraficie.
I to może być problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz