niedziela, 19 lutego 2017

To nie tylko ludzie są źli, to sytem jest do wymiany

Jak podaje Gazeta Polska, czyli jedna z niewielu gazet publikująca jeszcze ciekawe felietony (zwana w kręgach zwolenników rządu "jedyną właściwą", a przeciwników "moherową" - ot, tak polska specyfika) "w latach 2007-2013 z funduszy unijnych na rozmaite programy związane z Romami wydano ponad 80 mln zł. To szokujące liczby, zważywszy, że według danych w Polsce mieszka ok. 16 tys. Cyganów" (pis. oryginalna).

Oczywiście celem artykułu Gazety Polskiej, jest udowodnienie, że poprzednicy pieniądze z tych grantów rozkminili, a obecnie panujący wydadzą je mądrze lub, przynajmniej, mądrzej. Być może tak. Nie znam się na polityce i nie podejmuję się oceny jakości i uczciwości kadr. Ale poddaję pod rozwagę jedną kwestię. Systemową.

Otóż moim zdaniem cały system "rozdawania" grantów jest do kitu. Nie da się pozyskać dofinansowania bez wsparcia firmy doradczej piszącej wniosek, bo ten jest zbyt skomplikowany i zawiera zbyt wiele pułapek. Jeśli jednak uda się pozyskać finansowanie, na przykład na termomodernizację lub kupno mieszkania, wówczas ... nie da się przeprowadzić procesu bez udziału pośrednika, np. banku. Cały system jest napisany pod pośredników. W sumie dziś dzięki temu systemowi często ... brakuje chętnych na pozyskanie dofinansowania, np. na cele szkoleniowe. A nie dotykam w tym tekście jakości tych projektów szkoleniowych.

Osobiście uważam, że lepiej i taniej byłoby po prostu rozdać (wzorem programu 500 plus) po 5 tys. zł każdemu Romowi. On by wydał te pieniądze lepiej, niż pośrednicy. I tu dotykamy najważniejszego. Celem programu nie była pomoc Romom, lecz wynalezienie wehikułu do zarabiania kasy przez określone grupy białych kołnierzyków mających silne zaplecze lobbystyczne. Nie jest przypadkiem, że nikt jeszcze nigdy na świecie nie zrobił krzywdy bankom. Standardem w branży bankowej jest dziś, że zyski kasują akcjonariusze, a straty pokrywają państwa.

Rządzący mają dziś dwa wyjścia. Pierwsze to zamiana "ich doradców" na "naszych doradców". Drugie, to zmienić system. Ciekawe, które rozwiązanie wybiorą?

A w tle prezentuję mój prywatny i nieco hardcorowy pomysł lansowany od lat: wyjdźmy w ogóle z tej Unii Genderowo-Socjalistycznej lub przynajmniej podziękujmy jej za dotacje. Bo dotacje rozleniwiają. Bo dotacje psują rynek. Przedsiębiorcy nie rozwijają się, bo zamiast robić rzeczy ekonomicznie zasadne, robią rzeczy, na które ktoś rozpisuje konkursy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz