niedziela, 22 sierpnia 2021

Słowo o roszczeniach izraelskich do polskiego majątku. Pan feldkurat nic wam nie da

Są takie momenty w historii kraju i świata (tym razem moralny i militarny rozpad imperium Stanów Zjednoczonych Ameryki połączony z roszczeniami Izraela do Polski za... wojnę), że nie ma sensu wielce rzeczywistości komentować, wystarczy się posłużyć cytatami z księgi czasów wszech:

 

 

— Przyszedł pan po pieniądze dane mi na weksel, jeśli się nie mylę? — zapytał feldkurat swego gościa.

— Tak jest, mam nadzieję…

Kapelan westchnął.

— Człowiek znajduje się niekiedy w takiej sytuacji, że nie pozostaje mu nic innego, tylko mieć nadzieję. (...) Niech pan nie traci nadziei i ufa stale, że spłacę panu tysiąc dwieście koron, gdy w kieszeni mam niecałych sto.
— Mój Szwejku, mnie to wszystko zaczyna już nudzić — rzekł feldkurat, jakby nie dostrzegał gościa. — Myślałem, że nas ten człowiek zabawi, że opowie nam jakieś anegdotki, a on chce, żebym wam rozkazał nie wtrącać się do tej sprawy, chociaż mieliście z nim już dwa razy do czynienia. Wieczorem w wigilię dnia tak ważnego, gdy trzeba skupić wszystkie myśli i uczucia wokół Boga, zamęcza mnie jakąś idiotyczną historią o nędznych tysiąc dwieście koron. Odwraca myśl moją od spraw wyższych i chce, abym mu jeszcze raz powiedział, że mu teraz nic nie dam. Nie będę z nim więcej rozmawiał, aby mi nie zepsuł reszty tego świętego wieczoru. Powiedzcie wy mu, Szwejku: „Pan feldkurat nic panu nie da”.

Szwejk wypełnił rozkaz, wrzaskliwie powtórzywszy te słowa nad uchem gościa.

Ale wytrwały gość nie ruszył się z miejsca.

— Zapytajcie, Szwejku — nalegał kapelan — jak długo ten jegomość zamierza rozsiadywać się tutaj.

— Nie ruszę się stąd, dopóki nie otrzymam swej należności — twierdził z uporem wytrwały człowiek.

Kapelan wstał, podszedł do okna i rzekł: — W takim razie oddaję go wam, Szwejku; róbcie sobie z nim, co się wam podoba.

 

I Szwejk (po raz trzeci tego dnia) zrzucił natręta ze schodów. 

 

1 komentarz: