poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Analiza po hicie ligi. Dlaczego nasza ekstraklasa nigdy nie będzie tak popularna jak ligi angielskie i niemieckie?

Hit naszej ligi obejrzało ok. 41 tysięcy kibiców. W Polsce nie stanowi to już od jakiegoś czasu wydarzenia wyjątkowego, ale absolutnie nie ma mowy o frekwencji codziennej. Tymczasem w dostępnym rankingu frekwencji za poprzednie sezony króluje Bundesliga, a następna w kolejności jest liga angielska. Średnio mecze Bundesligi ogląda 5-ciokrotnie więcej widzów, niż ligi polskiej. A mecze w Anglii - 4-krotnie. Różnice w "finansach" ze względu na ceny biletów są jeszcze bardziej rażące. Wobec powyższego nasuwa mi się na myśl następujący dialog:
- Czy polska piłka będzie kiedyś równie popularna, co ta w niemieckim lub angielskim wydaniu?
- Nie! Nie ma szans!
- Ale dlaczego nie?
- To proste. Kto kiedykolwiek był w Anglii lub w Niemczech lub spotkał gdziekolwiek turystów (a zwłaszcza turystki) z tych krajów, wie, że bierze się to z naturalnych różnic między Anglosaskami a Polkami. Wystarczy zacząć analizować zachowania Anglików sprzed wieków. Otóż udali się oni do swoich domów, spojrzeli na swoje kobiety i ... zaczęli pobijać świat oraz zakładać kolonie. A kiedy po II wojnie światowej im te kolonie odebrano lub sami je porzucili (i swoje hinduskie lub kenijskie kochanki także), musieli ponownie wrócić do domu. Wrócili. Znów spojrzeli na swoje kobiety i ... zajęli się oglądaniem futbolu. Stąd tak masowa popularność tej dyscypliny w tym narodzie.
- A co z Niemcami. Przecież Niemki nie są brzydkie?
- Co racja, to racja. Ale teraz wyobraź sobie, że jesteś w wieku "kawalerskim" i zarywasz do jakiejś blond Hermenegildy. I wszystko jest spoko, póki ona się ... nie odezwie. Przecież "Ich liebe dich, Hans!" brzmi tak kompletnie nieromantycznie, że aż szkoda czasu na omawianie tego. To jeden problem. Drugi wiąże się z typowo niemiecką bezpośredniością. Chciałbyś powoli zdobywać niezbadane tereny. Umawiasz się na pierwszą randkę, układasz sobie plan rozmowy o zainteresowaniach, tymczasem zanim się spostrzeżesz, ona już ... jest bez ubrania. "No komm, Hans, schneller" - zwraca się do ciebie ponadto. I nic dziwnego, że trzymany w ręku bilet na derby BVB z S04 skutecznie ratuje sytuację i daje ci pretekst do ucieczki.
- No i jaki z tego wniosek?
- Wystarczy się przespacerować po ulicach dowolnego miasta w Polsce, szczególnie w trakcie upałów, aby zrozumieć, że przeciętny Polak ma zbyt wiele spraw do załatwienia, aby mieć czas na mecz ekstraklasy. Czasem go znajdzie, ale przecież nie co chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz