niedziela, 10 grudnia 2017

Po wyższych szkołach bankowości nie znajdziesz pracy. Zapowiadane fuzje w sektorze

Na rynku bankowym pojawiły się zajawki dwóch potencjalnie możliwych fuzji: małej oraz dużej. Mała fuzja wydaje się oczywista i miałaby się odbyć w ramach "grupy PZU" poprzez likwidację podmiotowości prawnej Aliora. Miałaby być naturalną konsekwencją transakcji przejęcia kontroli. Już ona budzi obawy zarówno pracowników, jak i innych uczestników rynku.

Ale w ostatnim czasie wraz z przetasowaniami rządowymi pojawił się pomyśł przedsięwzięcia dalece trudniejszego i dalece bardziej spektakularnego: fuzji dwóch banków o podobnej nazwie: PKO BP oraz Pekao. Zastanówmy się po pierwsze, czy pomysł w ogóle jest realizowalny oraz, po drugie, jakie konsekwencje może przynieść taka fuzja.

Czy pomysł jest realizowalny? Być może tak, ale natrafiamy przy okazji na szereg trudności:
  • W zakresie liczby klientów po fuzji oba banki (największe w Polsce) miałyby udział w rynku wynoszący ok. 30 proc., a razem z Aliorem - prawie 40 proc. Mogłoby to, i chyba też powinno, nie spodobać się UOKiK-owi.
  • Wszystkie trzy banki można teoretycznie połączyć, ale mowa o spółkach notowanych na GPW posiadających, oprócz "państwowego", liczny akcjonariat prywatny, w tym należący do różnej maści funduszy. Ci "mniejszościowcy" mogą mieć nieco inne zdanie w zakresie interesu takiej fuzji, niż główni akcjonariusze. 
  • Mowa o bankach posiadających inne zasady obsługi klientów (dotyczy to zwłaszcza Aliora), inne systemy tejże obsługi oraz chyba też inną kulturę organizacyjną.
Jaki wpływ taka fuzja mogłaby mieć na rynek? Zastanówmy się, i wysuńmy przepowiednie:
  • Rynek? Jaki rynek? Sektorem bankowości rządzi państwo i stara się zniszczyć sektor prywatny. W związku z powyższym nie będziemy "kopali się z koniem" - mogą pomyśleć prywaciarze i przyspieszyć proces repolonizacji. Po prostu mogą się wycofać z rynku, i tym samym dodatkowo zwiększyć udział "grupy PZU" w sektorze. Docelowo może nawet do 90 proc. lub nawet więcej.
  • Pojawią się skutki dla rynku nieruchomości. Banki były głównym najemcą na wielu głównych ulicach większych i mniejszych miejscowości. Podpisywały umowy długoterminowe, no i płaciły godziwie. Nie jestem pewien czy "Wszystko po 4 zł" zapłaci tyle samo i przyniesie równie stabilny dochód wynajmującemu?
  • Pojawią się skutki dla rynku pracy. Już dziś, gdziekolwiek nie splunąć, można natrafić na bezrobotnego bankowca. Podobno bezrobocia nie ma, ale nie dotyczy to absolwentów różnych wyższych szkół bankowości i finansów. Każda oferta pracy w czymkolwiek, co kojarzy się z finansami, zostaje zapchana cefaukami już zrestrukturyzowanych lub planowanych do restrukturyzacji bankowców. Co będzie po "mega fuzji"? Nietrudno sobie to wyobrazić. Zjawisko oceniam negatywnie, bo bankowcy prędzej lub później zepsują rynek fachowców w służbach ekonomicznych, choć "na szczęście" - po latach pracy według schematu spisanych korpozasad - większość (oczywiście nie wszyscy) z nich nie potrafi kreatywnie myśleć. 

Źródła.
1) Bankier. Opracowanie. Wojciech Boczoń. Polska bankowość w liczbach I kw. 2017: LINK TUTAJ
2) Bankier. Artukuł.  Skokowy spadek zatrudnienia w bankach: LINK TUTAJ

Żyjemy w ciekawych czasach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz