piątek, 1 czerwca 2018

GetBack po publikacji danych za 2017 rok. Typowa bańka, która pękła

GetBack opublikował wreszcie dane za 2017 rok i są one - mimo wcześniej napływających negatywnych sygnałów - nieco szokujące:
  • strata netto wyniosła 1,3 mld zł;
  • wartość aktywów netto spadła w 3 miesiące z godziwych 566 mln zł do -622 mln zł, czyli niemal o 1,2 mld zł.
     
     
     
A w tle warto przypomnieć, że spółka konsekwentnie za poprzednie lata, I kwartał, II kwartał oraz III kwartał 2017 roku publikowała informacje o ... rosnących zyskach. Oczywiście nie jest możliwe tak nagłe załamanie wyników oraz wartości księgowej (aktywa pomniejszone o zobowiązania) przedsiębiorstwa. Wszystko wskazuje na ... niezłe szachrajstwo w poprzednich sprawozdaniach. Ot, nic nowego na rynku finansowym. Historia stara jak świat. Świetnie ubrany bankier nabiera na swoje sztuczki chętnego do nabrania klienta. Bo warto przecież uwierzyć tak miłemu panu? Taka sobie normalna bańka służąca wystawieniu do wiatru zwłaszcza drobnych inwestorów, a takich - zdaje się - było w tym przypadku najwięcej. Swoją drogą, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego to ja nie mam takiej charyzmy i miłego uśmiechu, aby to mnie otoczenie powierzało swoje wykopane spod poduszki oszczędności życia? Cóż, Bozia nie obdarzyła! Ale charakterystyczne jest, że mnie, wybitnemu ekonomiście, nikt nie chce do ręki powierzyć swoich zaskórniaków, a takim Amber Goldom czy Getbackom dają bez zbędnych pytań! Bo ładne siedziby mają, czy co?

O szwindlu i niuansach z nim związanych bardzo uroczo pisze Kajetan Kutnowski w tygodniku Sieci:

"Warto zwrócić uwagę, że do debiutu doszło w III kwartale 2017 r. To o tyle ważne, że spółka pod koniec października pokazała wyniki właśnie za III kwartał 2017 r. Były świetne - zysk wyniósł ponad 180 mln zł i był niemal o 50 proc. wyższy, niż w III kwartale 2016 r. Spółka kupowała coraz więcej wierzytelności, co finansowała sprzedając coraz więcej obligacji.
(...)
Strata firmy to jedno, ale są jeszcze straty na obligacjach. Te były w rękach kilkudziesięciu instytucji oraz ok. 9 tys. osób fizycznych. Wszyscy oni mieli papiery o wartości 2,4-2,6 mld zł. Ile z tego odzyskają, dziś nie wiadomo. [raczej nic - dopisek MS]
(...)
I wtedy narodził się pomysł, aby wykorzystać pieniądze klientów Getin Banku. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że wtedy pojawił się właśnie GetBack, który kupował od Getin Banku złe długi, a robił to za pieniądze z obligacji sprzedawanych klientom ... Getin Banku jako alternatywę depozytów.
(...)
Bank [Getin] potrzebował pieniędzy i znalazł je dzięki sprzedaży GetBacku. (...) Wartość transakcji była oszałamiająca.
(...)
Nie da się wyjaśnić, dlaczego specjaliści od inwestowania w firmy (...) zdecydowali się zapłacić 825 mln zł za firmę, która jeszcze trzy lata temu była warta trzykrotnie mniej.
(...)
Wiadomo, że GetBack dobrze się przygotował do debiutu na giełdzie. Przede wszystkim do badania bilansu zatrudnił firmy znane na rynku. Biegłym rewidentem spółki w czasie oferty publicznej była firma Deloitte Polska, doradcą prawnym był zaś Greenberg Traurig, renomowana na rynku kapitałowym kancelaria.
(...)
Za wejście na giełdę spółka zapłaciła ponad 70 mln zł, czyli 10 proc. środków zebranych z giełdy. To bardzo dużo. Być może właśnie dlatego żaden z domów maklerskich zaangażowanych we wprowadzenie firmy na giełdę nie zauważył niczego złego, bo oznaczałoby to utratę dochodów liczonym w miliony złotych oraz sowitych premii. Jak napisał Joźwik w swoim tekście - GetBack kupił wszystkich."

Swoją drogą ja zawsze uważałem, że tak zwane renomowane firmy doradcze uprawiają tak zwane "doradztwo pozorowane". Im się po prostu płaci za "glejty". Tylko tyle! I aż tyle!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz