piątek, 29 czerwca 2018

Polski mundial z punktu widzenia doświadczonego kibica

Po formie Krychowiaka z EURO 2016 pozostało wspomnienie
Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor - skąd my to znamy?

Tym razem wydawało się, że może być inaczej, choć człowiek trochę lepiej znający realia polskiej piłki wiedział, że nie będzie łatwo. Stan gry polskiej reprezentacji nie odzwierciedlał bowiem stanu polskiego futbolu. Aż ... do mundialu w Rosji.

Dlaczego miało być lepiej? Dlaczego nie było?


Mimo wszystko gdzieś tliła się nadzieja, że ta ekipa, nieco już wyeksploatowana i niegrająca pierwszych skrzypiec (może poza Lewandowskim) w topowych klubach, ale za to posiadająca na pewno umiejętności i na pewno pewien instynkt zwycięzców jeszcze raz się zmobilizuje. Niestety wyszła z tego klapa. Nie było ani mobilizacji mentalnej, ani świetnego przygotowania, ani nawet dobrych wyborów i dobrej taktyki.

Wybory personalne selekcjonera były, nie da się tego ukryć, fatalne. Nawałka nie dostrzegł braku formy Szczęsnego, Piszczka, Błaszczykowskiego, Krychowiaka i - o zgrozo - Lewandowskiego. Ci ludzie winni siedzieć na ławce. Skądinąd zasadne jest też pytanie, skąd wzięła się tak parszywa forma naszego topowego napastnika? Czy Lewy myślał już tylko o transferze do Realu lub jakiejś innej drużyny? Cokolwiek ten spadek formy spowodowało, spowodowało też, że transfer (jakikolwiek) jest dziś bardzo, ale to bardzo odległy. Kto bowiem kupi gościa tylko za zasługi?

Gdzie jest zaplecze?


Tu odpowiadam:
- Zaplecza nie ma!
Przedziwny (ach te moje podejrzenia!) mecz z Japonią toczył się według tempa standardowo dyktowanego przez naszą rodzimą ekstraklasę:
- Ty do mnie, ja do ciebie, nie biegamy za dużo, bo się zmęczymy, a rywal stosuję tę samą taktykę!
Oglądam polskie ligi od lat. Jest nie tyle coraz gorzej z poziomem, co jest wręcz ... dramatycznie. Goście odkurzeni z 3. ligi hiszpańskiej (Quintana, Angulo, Carlitos) zamiatają naszą ligą. Uzupełniają ją ambitni Słowacy, słabi Serbowie i polscy ligowi wyjadacze. Legia płacąc Jędrzejczykowi (nota bene jednemu z najlepszych zawodników meczu z Japonią) 3 mln zł rocznie rozpuściła nasze gwiazdki. Liga toczy się systemem "i tak wygra Legia, bo ma za dużo kasy by nie wygrać, a my walczymy o utrzymanie", czyli kolejny rok pobierania kasy za transmisje, z miasta i od (często państwowych) sponsorów. W końcu to zaszczyt dla Poznania/Białegostoku/Zabrza/Płocka/niewłaściwe skreślić mieć drużynę w ekstraklasie. A w pucharach co roku, delikatnie mówiąc, eurowtopa.

Nie ma więc zaplecza w lidze. Nie ma też w reprezentacji młodzieżowej. Wyczyny naszych gwiazd (Lipski, Moneta, Stępiński, Kownacki) na młodzieżowym EURO w Polsce wyglądały jeszcze gorzej, niż wyczyny seniorów w Rosji. Z Anglią na dobrą sprawę nie wyszli z ... własnej połowy.

Nie ma zaplecza w lidze. Nie ma w reprezentacji młodzieżowej. Nie ma też w ligach zagranicznych. W decydujących meczach Ligi Mistrzów i Ligi Europy polskich zawodników było ... jak na lekarstwo. Nie liczymy się jakoś zbiorowo w Europie.

Mentalność


Jak już wspomniałem, mecz Polska-Japonia przypominał pod wieloma względami polską ekstraklasę. Sędzia Marciniak też przyzwyczaił się do polskiej ekstraklasy. Tam, jak nie da karnego przeciwnikom Legii, dostanie wysoką notę od obserwatora, mimo, że kamery i kibice wiedzą swoje.

Polski piłkarz ma mieć dużo kasy, laski mają przed nim leżeć rozebrane, hotele typu Arłamów lub/i Soczi przyjmować basenami i drinkami, na parkingu porsche, volkswageny i audi najnowszej generacji, a za wszytko to ... płacą samorządy i państwowe firmy.

Polski piłkarz nie jest przyzwyczajony do ciężkich treningów, a jak któryś trener (Petrescu, Czerczesow) przegnie z obiążeniami, to się mu przegra parę meczów i prezesi go zwolnią. I tak się to toczy.

Mecz Polska-Japonia wpasował się w tempo rozgrywania i mentalność naszej ligi. Ligi, w której od dwóch lat Lech i Jagiellonia ścigają Legię tylko teoretycznie, w której spadkowiczów można wytypować w połowie sezonu, w której trafiają się całe kolejki pełne niespodzianek nierobiących nikomu krzywdy, bo występujących solidarnie i hurtowo - coś w sam raz dla bukmachera. Polski piłkarz nie musi biegać w meczu ustawionym i potem ... nie wyrabia kondycyjnie w meczu na serio. Na szczęście Japonia...

Podsumowanie


-Świat idzie do przodu, a my się cofamy!
Futbol dziś przeżywa renesans. Jest atrakcyjny, powszechnie uprawiany i rośnie poziom niegdyś słabych drużyn. Niestety przyszłość polskiego futbolu widzę pesymistycznie. Obawiam się, że ta do mundialu znakomita drużyna Nawałki już się kończy, a potem ... może już być tylko gorzej. Obym się mylił!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz