czwartek, 31 maja 2018

We Francji jak w Polsce. Bój o powszechność prawa do bycia elitą

We Wprost ukazał się artykuł o strajkach studenckich we Francji. Połączenie słów: Francja, strajk oraz studenci jest zresztą jak najbardziej oczywiste. O co tym razem idzie? Otóż:
"O to, by nikt nie śmiał podnieść ręki na dekret Napoleona, który 200 lat temu [dopisek MS: czyli w skrajnie innych warunkach społecznych] zagwarantował każdemu, kto uzyska bakalaureat [dopisek MS: dziś maturę] możliwość zapisania się na dowolny uniwersytet i rozpoczęcia każdego kierunku studiów. Ten napoleoński ustrój akademicki nazywany bywa we Francji wolną edukacją dla wszystkich."
Kiedyś edukacja akademicka była ewidentnie elitarna. A jak dziś studiują Francuzi? Otóż:
"Maturę zdaje we Francji 80 proc. młodych ludzi. Po czym zapisują się oni na uniwersytety, nie płacąc nic albo jakieś symboliczne opłaty. Po czym studiują, studiują, studiują... Często nawet bez zamiaru skończenia fakultetów, na jakie się zapisali. Tłumy studentów rozsadzające uczelnie, inflacja jakości wykształcenia, ucieczka ambitniejszych studentów na uniwersytety brytyjskie i amerykańskie. Z upadku ocalały na razie elitarne i niewielkie (wbrew nazwie) Grandes Ecoles, gdzie aby się dostać, trzeba zdać jednak egzamin wstępny, gdyż taki wyjątek przewidział roztropny Napoleon."

Wypisz, wymaluj, jak w Polsce. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, by wymienić najistotniejsze:
  • Polityczna - przy modelu gospodarki transferującym "brudną" produkcję do Chin, politycy uważali, że Europejczykom wystarczy wiedza w zakresie zarządzania. Okazało się to jednak po czasie olbrzymim błędem.
  • Ekonomiczna - uczelnie świetnie się wypasły na boomie studenckim. Każdy student ekstra, nawet totalny nieuk, to kasa i etaty dla profesorów. I dostatnie ich życie.
  • Społeczna - dzięki powszechności "elitarnej" edukacji wiele osób uzyskało, przynajmniej teoretyczny, awans społeczny. Wszelkie ograniczenia w tym zakresie mogą zamknąć tę szansę awansu całym warstwom społecznym.
Jak wybrnąć z tej drogi donikąd? Jest kilka rozwiązań niesiłowych, w tym dwa kluczowe:
  • Niskie bezrobocie w fabrykach i wysokie wśród prawników (coś jak w Polsce). Wówczas młodzi ludzie sami pójdą do pracy fizycznej, bo studiowanie "bez sensu" nie będzie im się opłacało finansowo.
  • Zmiana modelu społecznego i praca nad rodzicami. Dziś niemłody już mężczyzna w wieku 25 lat, który tylko studiuje i nie potrafi nawet wbić gwoździa, a obiadki robi mu mamusia, to patologia. Dziś niemłoda już kobieta w wieku 25 lat, przeważnie bezdzietna i singielka, która tylko inwestuje w swoją edukację i nie potrafi nawet kotleta usmażyć, to też patologia. Młodzi ludzie w Europie nie chcą wziąć odpowiedzialności za życie. I nie zauważają, że życie im ucieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz