środa, 2 maja 2018

You will never walk alone

Liverpool nie miał ostatnio dobrej prasy. W sporze o tym, kto ma decydować o życiu dziecka: Bóg, rodzice, czy prawnicy, górą oczywiście byli prawnicy. Ale abstrahując od tej smutnej sprawy, otrzymaliśmy dziś pokaz futbolu na Stadio Olimpico. I wobec znakomitego meczu, w którym dumnymi ze swoich drużyn mogli być chyba kibice obu drużyn, nasuwa się kilka refleksji:
  • Żaden z piłkarzy tego półfinału Ligi Mistrzów nie nadawałby się do polskiej ekstraklasy. Po prostu nikt z dziś grających nie wytrzymałby tempa polskich meczów - czytaj: skrajnie wolnego.
  • Piłka nożna miała w swej historii kilka kryzysów taktycznych. Lata dominacji Milanu z jego stylem przeszkadzania, obronny styl EURO 2004, itp. To już za nami. Dziś nawet najlepsza obrona jest bezradna wobec szybkiej i pomysłowej gry ofensywnej. Mecze na najwyższym poziomie powoli zaczynają kończyć się hokejowymi wynikami.
  • W futbolu na najwyższym poziomie przy wyrównanej stawce zaczynają decydować detale mentalne. Zaczynasz się bronić i próbować dowieźć wynik do gwizdka: dostajesz kolejne dzwony. Podejmiesz walkę i pójdziesz na wymianę ciosów: dostajesz premię za odwagę.
  • Klopp jest jednak świetnym trenerem. W dodatku stałą rozpoznawalną cechą jego drużyn jest wybieganie i jakość w ofensywie.
  • Nawet te nie typowo piłkarskie stadiony mogą się prezentować świetnie, jeśli są zapełnione żywiołową publicznością. To stanowi o poważnej szansie także dla naszego Stadionu Śląskiego. Może dokończenie tej budowy nie było wcale taką złą decyzją?
A na razie cieszmy się już dziś na zbliżający się finał "arystokratów" z Madrytu z "robotnikami" z Liverpoolu. Przypuszczam, że nie skończy się on wynikiem 0:0 po asekuranckiej grze i karnymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz