sobota, 28 kwietnia 2018

Pośmiewisko ekstraklasy przerywa urlopy i jedzie na finał PP

Czy ESA37 to dobry system? Ma na pewno wiele wad, a dodatkowo co jakiś czas mamy drużyny, które dostarczają morza argumentów przeciw niemu. Dwa lata temu Ruch Chorzów po "cudownym" dostaniu się do górnej ósemki zafundował rywalom cały arsenał prezentów i sam sobie wakacje. W tym sezonie na wakacjach jest już od jakiegoś czasu Arka Gdynia.
Dokładnie ostatnim występem tej drużyny przed wakacjami były zwycięstwo z Legią, w zasadzie zapewniające arkowcom bezpieczną przewagę punktową nad strefą spadkową. Jeśli ktoś nie wierzy, przypominam wyniki "owieczek północy" po tym meczu:

Lechia - Arka 4-2
Arka - Lechia 1-2
Sandecja - Arka 3-1
Arka - Piast 1-5

W sumie warto pogratulować Siemaszce i spółce tak wczesnych wakacji. Jednak w tej fantastycznej sytuacji jest jeden zgryz; otóż wkrótce nastąpi przerwa w urlopach na żądanie pracodawcy, na szczęście tylko na jeden dzień. Trzeba będzie schować klapki, wyjść z basenu i jeszcze raz się wysilić i pobiegać trochę w finale PP przeciwko Legii. Współczujemy!

Aby nie czepiać się tylko Arki, warto przyjrzeć się też wynikom pierwszych dwóch kolejek grupy mistrzowskiej. Najpierw solidarne porażki faworytów, następnie solidarne zwycięstwa gości do zera oddające to, co "zgubili" kolejkę wcześniej. Wypisz, wymaluj wymarzone wyniki dla każdego bukmachera. Ale, domniemam, to zupełny przypadek.

A w tle coś z serii "kto bogatemu zabroni". Cytuję za Onetem:
Link do artykułu tutaj
"Plan był prosty. Legia dostaje za darmo niezłego piłkarza, przejmuje część jego kontraktu (płaci około 200 tys. zł miesięcznie), zawodnik promuje się w Polsce, latem wraca do Włoch i zmienia klub. Na pozostanie w stolicy Polski szanse były niewielkie – w Italii zarabia ponad milion euro rocznie. Koszty sprowadzenia Brazylijczyka zwiększyło rozwiązanie kontraktu z Maciejem Dąbrowskim. 31-letni stoper widział, co się święci i – po transferze Williama Remy’ego oraz Mauricio – zdawał sobie sprawę, że wiosną będzie najwyżej rezerwowym. „Porozumienie stron” wyglądało tak, że były zawodnik Zagłębia Lubin dostał osiem pensji i wrócił do poprzedniej drużyny.
A Mauricio, który przed przyjazdem do Warszawy kilkanaście dni nie trenował w Rzymie, bo szykował się do transferu, do dziś nie może przebić się do składu. W tym roku Legia rozegrała 13 meczów – piłkarz spędził na boisku pół godziny w ligowym spotkaniu z Lechią (3:1) oraz kilkadziesiąt sekund w rewanżowym półfinale PP z Górnikiem (2:1). Więcej minut rozegrali np. Mateusz Żyro i Łukasz Turzyniecki. Mauricio na pewno nie tak wyobrażał sobie pobyt w Warszawie."

Czy ja muszę to szambo oglądać? Niestety muszę. Jestem wychowany na futbolu, konkretnie na polskim futbolu, a mecze Realu z Bayernem mnie ani ziębią, ani grzeją. I na takich jak ja zbudowany jest ten biznes. Niestety, mam tego świadomość, ale nic na to nie poradzę. I takich durniów, jak ja, jest niestety jeszcze wielu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz