poniedziałek, 2 lipca 2018

Grecja to piękny kraj ... na wakacje

Z artykułu o greckim zadłużeniu na Interii:

"Problemem pozostaje grecki dług - na poziomie 180 proc. PKB. Grecja, jako kraj strefy euro, nie ma pełnej kontroli nad własną walutą, jest zdana na łaskę Europejskiego Banku Centralnego i eurogrupy, jeśli chodzi o reagowanie na kryzys.

- Eurogrupa właśnie zgodziła się na znaczący pakiet rozwiązań oddłużających. Mają one na celu obniżyć dług publiczny Grecji do poziomu poniżej 100 proc. PKB w 2060 r. Ponadto eurogrupa w 2032 r. zweryfikuje, czy są konieczne dodatkowe działania w odniesieniu do greckiego długu - stwierdził rzecznik KE.
Zdaniem krytyków porozumienia bez umorzenia części długu mamy do czynienia z rozciąganiem greckiego bankructwa w czasie."

Mam osobiście złe wieści dla polityków, pożyczkodawców i autorów greckiego planu wyjścia z kłopotów. Otóż nie tylko Grecja, ale żaden, powtarzam: żaden inny kraj nie ma szans wyjść z jakiegokolwiek poziomu długu publicznego. Swoje myślenie opieram na kilku filarach:

  •  Aby "wyjść" z długów państwa musiałyby przez wiele lat wykazywać nadwyżki budżetowe. Jest to niemożliwe technicznie - bo przecież istnieją cykle koniunkturalne, jest to niemożliwe politycznie - bo każdą wypracowaną nadwyżkę politycy rozdysponują na wniosek wyborców. Aby więc "wyjść" z długów, państwa musiałyby być rządzone przez polityków profesjonalnych, odpowiedzialnych i - co już jest całkowicie niemożliwe - całkowicie odpornych na krytykę i naciski społeczne.
  • Mówi się, że zadłużenie państwa spłacą "nasze wnuki". To nie jest realne. Gdy nastanie czas rządzenia przez "nasze wnuki", one będą myślały o własnych interesach, walczyły o własne cele i na pewno nie będą spłacać "zadłużenia dziadków". Jak już nastanie ten czas, wymyślą jakąś "ustawę", która ich przed tym obroni.
  • Zaciskanie pasa prowadzi niechybnie do protestów społecznych. A protesty społeczne prowadzą do ... ustępstw. Jedno małe ustępstwo prowadzi do kolejnego, i kolejnego. Nie da się zaciskać pasa w warunkach protestów, a protesty są nieuniknionym produktem oszczędności.
  • Pieniędzy, które państwa mają spłacić, już i tak de facto ... nie ma. Na rynku krąży wytworzony pieniądz elektroniczny, pieniądz tworzony i multiplikowany przez derywaty i wypychany przez banki centralne. Wniosek jest prosty. Skoro tego pieniądza, którego istnienie jest oparte tylko na wierze i zaufaniu w jego istnienie, tak naprawdę nie ma, to nie ma też w konsekwencji zadłużenia. Ono ... istnieje tylko teoretycznie. 
Więc, drodzy państwo, cieszcie się ... greckim słońcem! 

 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz