środa, 3 kwietnia 2019

My chcemy gola, bo rano praca i szkoła

— My chcemy gola, bo rano praca i szkoła — śpiewali tyscy kibice na wczorajszym finale hokeja. I pewnie wielu z nich miało już na tyle dość, że ... ucieszyłby ich nawet gol dla Cracovii.
Lodowisko - projekt własny

Mamy za sobą w tym roku i w tych play-offach już trzy maratony, jeden dłuższy od drugiego:
  • W ostatnim meczu półfinału Cracovii z Katowicami decydujący gol padł w 92 minucie (w 2. dogrywce).
  • W przedostatnim meczu półfinału Podhala z Tychami decydujący gol padł w 126 minucie (w 4. dogrywce).
  • W pierwszym meczu finału Tychów z Cracovią decydujący gol padł w 118 minucie (w 3. dogrywce).

Przepis na katastrofę jest następujący:
  • dwie w miarę wyrównane drużyny;
  • duża dyscyplina taktyczna;
  • dwaj bardzo dobrzy bramkarze;
oraz
  • strach przed porażką.

Skutki dziwnego przepisu (gra do skutku) w olimpijskiej dyscyplinie sportu są następujące:
  • pustoszejące trybuny w trakcie decydujących meczów o ... mistrzostwie Polski;
  • rozwalona ramówka telewizyjna;
  • nieprzygotowanie dziatwy szkolnej do lekcji w dniu następnym;
  • zmęczenie pracowników w pracy i mniejsza ich wydajność w dniu następnym;
  • problemy z dojazdem do domu kibiców, którzy nie przyjechali własnym samochodem;
oraz oczywiście
  • gigantyczne zmęczenie zawodników.

Moim zdaniem nie ma w tym niczego zabawnego. Przepis miał stanowić promocję hokeja, a tworzy w praktyce tylko karykaturę dyscypliny. Jestem w stanie sobie wyobrazić decydujący mecz play-off w finale, zakończony dajmy na to w 5. dogrywce. I tę ceremonię medalową, której już ... nikt się nie przygląda, bo ... wszyscy widzowie poszli do domu. Poszli, bo już musieli.

Do jasnej, wróćmy do rzutów karnych (najazdów) po 1. dogrywce lub (wzorem NHL) grajmy te dogrywki w składzie 3 na 3. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz