poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Powrót do treści merytorycznych. Dla biznesu. Ryzyko kontrahenta


  • Nie ma wielkich zmian w otoczeniu biznesowym? Przypomnij sobie, że jeszcze niedawno miałeś lokatę w Banku Zachodnim WBK reklamowanym przez Chucka Norrisa, jeździłeś daewoo nubirą, zakupy na remont mieszkania robiłeś w markecie Praktikera, w Grecji byłeś z Triadą, a prąd sprzedawał ci Vattentall. Tych marek w Polsce już nie ma.
  • Co zrobić, aby ograniczyć ryzyko nieuczciwego lub będącego w złej kondycji finansowej kontrahenta? Jakie elementy są kluczowe do właściwie wykonanej analizy kontrahenta? 
  • Czy warto postawić na sprytnego analityka, czy raczej lepiej skorzystać z serwisu dostępnego na rynku?


Rzeczywistość medialna i fakty – jak wiele zmieniło się w otoczeniu biznesowym


Biznes, poza działaniami stricte marketingowymi, na ogół nie lubi rozgłosu. Nie lubi też zamieszania wokół swoich marek i związanej z tym niepewności klientów. Ci mają żyć w spokoju i nie troszczyć się nadmiernie o otaczającą ich rzeczywistość. Niewłaściwy rozgłos gwarantuje bowiem dla biznesu kłopoty. Biznes lubi też swoje rozgrywki - czyli fuzje, przejęcia, bankructwa, zmiany właścicielskie czy zmiany brandów – toczyć w możliwie jak największym spokoju i bez perturbacji dla klientów. Ideałem jest, aby nie zauważyli oni żadnych zmian lub aby te zmiany, które są konieczne, zainteresowały ich w jak najmniejszym stopniu. Stąd komunikaty w zakresie biznesowym raczej epatują spokojem, reklamy robi się z wykorzystaniem głównie pozytywnych emocji i „sielskości” zwyczajnego życia. Tworzy się na nich wrażenie, że prezentowane marki mają wieloletnią tradycję. W efekcie Polacy mają wrażenie, że otoczenie biznesowe jest stabilne, firmy mają się dobrze, ba, coraz lepiej i że tak jest od lat. Jako konsumenci nie interesują się przecież szczegółami. Taka jest rzeczywistość medialna.
Tymczasem fakty mówią nam coś wręcz przeciwnego. Tylko czasem po prostu tych faktów nie zauważamy lub w ewolucyjnej rzeczywistości po prostu nie dostrzegamy zmian. A skala tych zmian jest we niektórych branżach wręcz epokowa.
Primo: energetyka. Na Śląsku dwie dekady temu sprywatyzowano miejscowy zakład energetyczny pod firmą Górnośląskiego Zakładu Energetycznego (GZE) na rzecz właściciela ze Szwecji. Stąd jeszcze dekadę temu klienci otrzymywali tu rachunki za energię elektryczną od firmy Vattenfall, a na przykład w Małopolsce od Południowego Koncernu Energetycznego (PKE). Dziś w obu regionach tak zwany prąd sprzedaje im Tauron.
Secundo: górnictwo. Czy ktoś pamięta jeszcze na przykład Rudzką Spółkę Węglową, Gliwicką Spółkę Węglową, itd.? Pewnie niewielu. Te i inne przedsiębiorstwa górnicze utworzyły zaledwie 16 lat temu Kompanię Węglową. Na rynku węgla energetycznego pozostały na Śląsku w zasadzie dwa wiodące podmioty: Kompania Węglowa właśnie i Katowicki Holding Węglowy. Dziś obu tych marek już nie ma, a na rynku dominuje Polska Grupa Górnicza.
Tertio: bankowość. Banki Alior i Pekao zostały niedawno zrepolinizowane, czytaj: odkupione przez jednostkę zależną od państwa z rąk zachodnich imperia…, przepraszam, kapitalistów. To tylko niektóre z licznych fuzji i przejęć na rynku, gdzie branża się ewidentnie zwija w zakresie konkurencyjności. Citibank, Dominet, Polbank, Raiffeisen, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Deutsche Bank – to tylko nieliczne przykłady jednostek, które zostały zjedzone przez inne jednostki lub wycofały się z działalności bankowej w Polsce lub … jedno i drugie.
Quatro: handel. Tu obok przejęć (Real) mamy też niestety poważne problemy finansowe (ograniczanie działalności) lub bankructwa: Alma, Praktiker, Piotr i Paweł, Tesco.
Quinto: rynek finansowy. Bankructwo spółki oferującej „lokaty w złoto” Amber Gold, restrukturyzacja GetBacku, który emitował obligacje i publikował cudowne wyniki finansowe i „nagle” zbankrutował – to  najbardziej spektakularne afery. Ale w tle mamy jeszcze plajtę akcjonariatu pracowniczego, plajtę systemu polisolokat i parę innych „kwiatków”

Rysunek 1- Wyniki GetBacku wykazane przez spółkę w raportach giełdowych
Źródło: Ekonomiaplussport.blogspot.com; Źródło danych: Bankier.pl

Do ww. sytuacji dochodzą jeszcze liczne bankructwa i głośne problemy w sektorze budowlanym, podobnie z branży turystycznej.
„Żyjemy w stabilnym i bezpiecznym świecie” – ta teza jest dziś nie do obronienia.

Rysunek 2 - Te marki są już nieaktualne, a przecież pamiętamy je doskonale
Źródło: Ekonomiaplussportblogspot.com


Nowe prawo restrukturyzacyjne – skutki i niebezpieczeństwa


Jedną stroną tej gry są konsumenci, którzy często nie odczuwają zachodzących zmian lub zmiany te mają dla nich reperkusje pomijalne, poza takimi przypadkami jak Amber Gold i GetBack. Drugą stroną gry, często znacznie bardziej poszkodowaną, a przynajmniej znacznie bardziej narażoną na rzeczywiste straty, są firmy współpracujące – różnej maści zleceniodawcy, kooperanci, podwykonawcy, dostawcy. Zleceniodawca ryzykuje, że wybrany przez niego podmiot nagle porzuci wydawałoby się intratne dla niego zlecenie i po prostu nie wywiąże się ze swoich zadań. Kooperant, że to nagle na niego spadnie całe ryzyko i koszty kontraktu. A podwykonawca lub dostawca, że nie dostanie pieniędzy mu należnych.
W czasach, w których jest bardzo trudno lub praktycznie nie da się funkcjonować na konkurencyjnym rynku nie udzielając kredytu kupieckiego kontrahentom, jest to problem poważny. Przez zaistnienie problemów u kontrahenta, można przecież samemu zbankrutować, zwłaszcza jeśli nie dysponuje się odpowiednią rezerwą kapitałową na takie przypadki lub jeśli zlecenie jest wyjątkowo wysokiej wartości jak na nasze zasoby. A dodatkowo od niedawna ryzyko zwiększa nowe prawo restrukturyzacyjne (zastąpiło instytucję upadłości układowej), napisane tak, aby chronić … restrukturyzowane przedsiębiorstwo kosztem wierzycieli. Jeśli dojdzie do takiej formalnej restrukturyzacji, wówczas wierzyciel:
·       nie może wypowiedzieć restrukturyzowanemu umów, ani zaprzestać wykonywania zleceń, a wszelkie umowne zapisy warunkowe w tym kierunku będą z mocy prawa uznane za nieważne;
·       nie może dyskryminować restrukturyzowanego w zamówieniach;
·       nie może podjąć żadnych działań skutkujących szkodą dla restrukturyzowanego;
·       musi się liczyć z tym, że jego wierzytelności zostaną objęte układem i zrestrukturyzowane, czytaj: znacząco zredukowane;
·       często nie ma żadnego wpływu na przebieg restrukturyzacji i decyzje podejmowane przez osoby zarządzające restrukturyzowanym – trzeba trafu: najczęściej jest to … dotychczasowy zarząd.

Rysunek 3 - Upadłości i restrukturyzacje w Polsce w latach 2013-2018
Opracowanie własne na podstawie danych COIG



Co robić w takiej sytuacji


Co robić w takiej sytuacji? Jak się zabezpieczyć przed ryzykiem? Jak zabezpieczyć nasze interesy i nasze pieniądze?
Wydawałoby się, że rozwiązaniem są usługi typu:
·       ubezpieczenia należności;
·       faktoring;
·       gwarancje bankowe.
Oczywiście, są to często działania standardowe, ale nie zawsze będą skuteczne, gdyż:
·       kontrahenci niebędący pewni wywiązania się ze swoich zobowiązań nie będą chętni na ułatwianie drugiej stronie zarządzaniem ewentualnymi wierzytelnościami (umowny zakaz cesji);
·       bank lub inna instytucja świadcząca usługi ubezpieczenia należności, faktoringu lub wystawiania gwarancji bankowych chętnie zrealizuje takie zlecenia, ale tylko jeśli … nasz kontrahent jest w dobrej kondycji finansowej.
Co wówczas robić. Dla mniejszych firm rozwiązaniem jest kupienie serwisu lub pojedynczych informacji od wyspecjalizowanej firmy wywiadowczej, a co najmniej kilka (Coface, Euler Hermes, PWG, Bisnode) dobrze miewa się na naszym rynku. Firmy takie, korzystając z efektu skali, dostarczą nam informację o własnej ocenie (ratingu) kondycji finansowej wskazanego kontrahenta lub grupy kontrahentów. Oczywiście firma wywiadowcza też może mieć nieaktualne (zwłaszcza dane finansowe), niepełne lub zniekształcone informacje lub czasem może się mylić, ale - wierzcie mi państwo – nagłe doprowadzenie firmy posiadającej zdrowe fundamenty do bankructwa nie jest takie łatwe. Spółce Ideon (d. Centrozap) zabrało to kilka lat. Oczywiście są wyjątki, takie jak GetBack, ale dokładna analiza ich danych finansowych wyraźnie wskazuje na przeszacowania wartości aktywów, dodatkowo niekwestionowane przez audytora (Deloitte). Stąd firma oceniana jako posiadająca niskie ryzyko bankructwa przez wywiadownię prawdopodobnie w rozsądnej perspektywie (rok, może 2 lata) raczej nie upadnie, chyba, że drastycznie zmieni się sytuacja w całej branży, np. na skutek nowych regulacji prawnych, ale tego to już nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Niepewność prawna jest bowiem stałym elementem funkcjonowania biznesu w Polsce, i mam wrażenie, że biznes ten już się do tego w miarę możliwości przyzwyczaił.
Dla większych firm świetnym rozwiązaniem jest zatrudnienie odpowiedniej klasy analityka, który po prostu tam, gdzie jest to możliwe, wykona pracę wywiadowczą sam. Najłatwiej jest sprawdzić firmy notowane na giełdzie, te przecież … publikują swoje wyniki finansowe i to w miarę aktualnie (co kwartał), ponadto muszą one publikować komunikaty o kluczowych decyzjach, kontraktach, zdarzeniach. To znacząco ułatwia pracę analityczną. Uzupełnia się ją jeszcze wywiadem środowiskowym, przeglądem „internetów” i np. weryfikacją KRD.
Dane pozostałych firm są dostępne w sądach. Ale trudno wymagać od naszego analityka, aby jeździł po sądach w całym kraju. Tu zasadniczo korzysta się z danych wyciągniętych przez wywiadownię, ale ocenę wywiadowni uzupełnia się dodatkowo oceną własną. I tę własną raczej traktuje się jako istotniejszą, nie zapominając o tamtej, zwłaszcza jak nie jest zbyt pozytywna.
Jakie czynniki mogą być istotne dla określenia ryzyka kontrahenta. Ano warto przede wszystkim sprawdzić, czy:
·       firma generuje pozytywne wyniki finansowe i to raczej nie tylko w jednym okresie – po prostu raczej nikt nie „zwinie” opłacalnego biznesu;
·       firma posiada istotną przewagę wartości majątku nad wartością zobowiązań, czyli jaki ma stopień zadłużenia – jeśli firma jest finansowana w znacznej mierze kapitałem własnym, oznacza to, że jest w miarę „bezpieczna” oraz, że akcjonariusze są skłonni do ponoszenia ryzyka własnego i też raczej nie będzie im „w smak” szybkie bankructwo;
·       firma posiada istotną wartość i istotny rzeczowo majątek trwały – oznacza, to że właściciele „nie obawiali” się wnieść aktywów produkcyjnych do spółki oraz, że nie będzie łatwo im tej spółki „poskładać” w razie załamania rentowności działalności;
·       nasze kontrakty z firmą nie przekraczają wartościowo wielokrotnie zaangażowanego przez akcjonariuszy tej firmy kapitału, nie stanowią zbyt istotnego odsetka przychodów lub kosztów – jeśli nie, wówczas nie będzie się opłacało „kłaść” firmy dla niewywiązania się z kontraktu z nami.
Warto też sprawdzić, kto jest akcjonariuszem naszego kontrahenta, gdzie jest zarejestrowana siedziba, jakie są jego powiązania, jaka też jest forma prawna tego podmiotu. Zdaniem wielu na przykład spółki skarbu państwa to bezpieczne przystanie bez ryzyka, choć przykłady z życia potrafią temu zaprzeczyć.

Rysunek 4 - Ta spółka skarbu państwa nie przetrwała złej koniunktury 
Źródło: Ekonomiaplussport.blogspot.com


Ryzyko rośnie, jeśli kontrahent zarejestrowany jest za granicą (koszty ew. sporu, nieznajomość prawa tego kraju, trudności w egzekucji wierzytelności). Ryzyko jest krytyczne, jeśli kontrahent jest zarejestrowany w raju podatkowym lub w kraju poza kontrolą polskich organów podatkowych (wówczas i poza polską egzekucją sądową). Ryzyko rośnie też w przypadku częstych przekształceń form prawnych. Można wówczas domniemać, że przekształcenia były wykonywane w celu uniknięcia odpowiedzialności za zobowiązania.


Podsumowanie


Cokolwiek nie robić, nie unikniemy ryzyka kontrahenta. Zasadniczo chcemy współpracować z uczciwymi kontrahentami, którzy respektują reguły rynkowe, ale – jak niestety wiadomo – nie zawsze tak jest. Abstrahując więc od działań opisanych powyżej – trzeba myśleć. Myśleć przed podpisaniem umowy (treść) oraz w trakcie jej realizacji. Bo nawet najlepiej napisana umowa nie zagwarantuje nam tego, że druga strona się z niej wywiąże.
Swego czasu układ restrukturyzacyjny Widzewa („tamten” Widzew już zbankrutował, teraz w II lidze gra „nowa” spółka), teraz proponowany układ restrukturyzacyjny GetBacku, gdzie „obligatariusze poparli propozycję układową windykatora, dzięki której w ciągu ośmiu lat odzyskają 25 proc. zainwestowanych pieniędzy”[1] – to przestrogi dla otoczenia.
– Odzyskasz aż 25 proc. zainwestowanych pieniędzy! – nie każdemu „inwestorowi” ten komunikat wyda się radosny. Może on zapytać: – A gdzie moje 75 proc.?
– Właśnie je poświęciłeś na ołtarzu restrukturyzacji i ratowania istnienia twojego dłużnika – można odpowiedzieć.
Udzielajmy więc kredytu kupieckiego ostrożnie, sprawdzajmy swoich kontrahentów, nie decydujmy się realizować prac na warunkach, które z góry wskazują na bardzo wysokie ryzyko kredytowe. Całkowicie tego ryzyka nie unikniemy, ale nie brnijmy przynajmniej w przedsięwzięcia wskazujące na jego krytyczny poziom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz