wtorek, 30 października 2018

Niestandardowe podejście do ryzyka. Auta rządowe bez autocasco

Zdjęcie: Dziennik Zachodni
Prasa pisała o wypadku w Imielinie:
"Jeden z kierowców rządowej kolumny nie zdążył zahamować. Jego pojazd uderzył w kolejny z pojazdów kolumny, w którym znajdowała się Beata Szydło. Zadział efekt domina – pojazd wicepremier uderzył następnie w pojazd już spoza kolumny, należący do jednego z mieszkańców Imielina. Jak donosi serwis gazeta.pl, policja ustaliła, że winnym zajścia jest tym razem funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, kierowca pojazdu, który sprowokował serię stłuczek."

Wśród różnych komentarzy i artykułów na temat kolejnego wypadku kolumny rządowej w Imielinie mnie zdumiała informacja w zasadzie techniczna: auto SOP będące sprawcą zdarzenia nie miało wykupionej polisy autocasco (źródło informacji: Rzeczpospolita). I nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, lecz ... standard.

Zdumiewa podejście służby, było nie było, rządowej do sektora finansowego. SOP za pośrednictwem swoich czynów, nie słów, mówi obywatelom:
- Uważajcie! To łobuzy! Nie warto się ubezpieczać, my zresztą tego nie robimy!

Problem w tym, że teoretycznie bezpieczna SOP ma wypadkowość większą, niż młody kierowca cotygodniowo wracający nawalony z dyskoteki. Przy takiej wypadkowości, dziwi doprawdy niestandardowe podejście do ryzyka. Chyba, że SOP wie coś więcej o sektorze finansowym, niż obywatele.

Dziwi mnie jeszcze jedna rzecz: dlaczego kierowcy wiozący VIP-ów nie stawiają przede wszystkim na bezpieczeństwo? Safety first! To powinna być dewiza każdego konwoju. Przecież lepiej dojechać 45 minut później, niż o 45 lat za wcześnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz