piątek, 26 października 2018

Rynek matrymonialny zabija równouprawnienie

Kobieta chce być Kopciuszkiem i poluje na bogatego księcia, mężczyzna chce być zbawcą i autorytetem dla swej biednej lubej. Mężczyzna jest leniwy, a kobieta ambitna i zdecydowana.

- Już tak nie jest? - zakrzykną obrońcy równouprawnienia.
- Otóż jest! - odpowiadam - I mam do tego fakty, których nie zawaham się użyć.

Wg Angory w ub.r. ok. 4,7 tys. małżeństw zawarły Polki (głównie) i Polacy z cudzoziemcami i cudzoziemkami. Ale nie ma tu  równości stron. Otóż "najczęstszymi partnerami polskich kobiet stają się Anglicy (603), Niemcy (342) i Włosi (211)". Natomiast "Polacy żenią się głownie z Ukrainkami (505), Rosjankami (140) i Białorusinkami (118).

Wnioski:
  • Migracja matrymonialna kobiet odbywa się ze wschodu na zachód - w kierunku wyższego PKB na mieszkańca i w kierunku rosnącej roli feminizmu.
  • Kobiety zrobią wszystko, nawet chętnie się przeprowadzą do innego kraju, byle znaleźć swego księcia, oczywiście byłoby znacząco lepiej, gdyby był to książę dobrze sytuowany.
  • Za to mężczyźni nigdzie nie migrują (w końcu to leniwe plemię), oni ... czekają.
  • Ale jak w Polsce pojawią się imigrantki z krajów o patriarchalnych tradycjach, które jeszcze potrafią prać i gotować, stają się one wymarzonymi żonami Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz