środa, 26 czerwca 2019

Zwężenie na autostradzie znika. Czy tradycyjne narciarstwo umiera?

Pisałem niedawno o deinwestycji ostatniego wyciągu orczykowego w SMR. Już teraz w ośrodku nie ma ani jednego orczyka, a w kompleksie (razem z COS) pozostał jeden: ten obsługujący już tylko pomocniczo (bo jako główny transport funkcjonuje krzesło) trasę FIS:
Ostatni orczyk przy trasie FIS. Zdjęcie własne

Tymczasem na głównej polanie SMR, pretendującej do bycia takim centrum ośrodka (górna stacja gondoli, górna stacja krzesła z Soliska, dolna stacja wyciągów: talerzykowego na Małe Skrzyczne i krzesła na Zbójnicką Kopę, planowana lokalizacja restauracji) dzięki deinwestycji orczyka możliwa jest wreszcie (dla niektórych starych bywalców: niestety) likwidacja ostatniego zwężenia na autostradzie narciarskiej.

Kiedyś Szczyrk słynął z takich zwężeń. Dziś po prostu przy liczbie narciarzy zimą stałyby się one skrajnie niebezpieczne. Do obsługi dzisiejszego ruchu potrzebne są właśnie szerokie narciarskie autostrady. Jak można zobaczyć na kamerach live, prace nad takim stanem rzeczy trwają:
Kamera live SMR

Kamera live SMR

Czy w związku z tym tradycyjne narciarstwo umiera? Miałem na ten temat dyskusję z użytkownikami forum narciarskiego, mającymi zresztą różne zdania. Ale niektórym z nich jest w jakimś stopniu żal starych dziejów i narciarstwa startego typu, z tymi zwężeniami, bez ratraków, bez restauracji na trasach i bez tłumu ludzi. W jakimś stopniu ja ich rozumiem.

Ale to, że ja ich rozumiem, nie oznacza, że rozumieją ich właściciele narciarskich biznesów, którym po prostu ten interes musi się spinać. I w tym kontekście oni wiedzą, że muszą się dostosować do klienta. A klienta będącego wariatem, takim prawdziwym ideowcem, prawie już dziś nie ma. W najlepszym wypadku - stanowi mniejszość. Tak jak i zresztą w każdej innej dziedzinie życia, gdzie prawdziwych ideowców to jest kilka procent, a większość stanowią konformiści.

Wie pan, ja jeszcze nigdy nie jechałam orczykiem — rzekła do mnie w gondoli kobieta, słysząc moją dyskusję z kolegą o przydatności starego wyciągu z Czyrnej dla rozładowania korków narciarskich.

I włodarze ośrodka to wiedzą. Zanim wydali mnóstwo milionów najpierw na zakup (tu mniejsze mnóstwo), potem na modernizację (większe mnóstwo) ośrodka po GON-ie, na pewno zgromadzili wiedzę na temat preferencji klienta. I nie sądzę, delikatnie mówiąc, że mamy do czynienia z durniami. Raczej (a raczej na pewno) jest to chłodna kalkulacja. 

A starym narciarzom o rogatej duszy przyjdzie kolejny sezon błagać, aby Bieńkula była otwarta dłużej niż jakieś 2-3 tygodnie. Bo co z tego, że na początku i końcu sezonu jest luźniej na stokach, jak otwarte są przede wszystkim ... niebieskie trasy. To powie pesymista.

Ale są. I są otwarte dla ciebie. To powie optymista.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz