wtorek, 11 lipca 2017

Lekcja biznesu w polskiej odmianie kapitalizmu

Historia co prawda jest zasłyszana, ale zweryfikowana jako prawdziwa, choć na potrzeby "literackie" lekko podkoloryzowana. Zdarzyła się około 10-12 lat temu, czyli w czasach, kiedy kapitalizm w Polsce zdołał się już ugruntować, ale naiwnych korporacji, nawet w sektorze finansowym, jeszcze nie brakowało.

Prezes i właściciel w jednej osobie dużej, już trochę znanej i renomowanej firmy zatrudnił młodego, pełnego zapału, ale już mającego pewne doświadczenie analityka finansowego. Po jakimś czasie dał mu pierwsze poważne zadanie:
- Wie pan, panie Krzysiu, mamy fajny pomysł na nową inwestycję, przydałby się jakiś mały kredycik, tak z piętnaście baniek, niech pan się rozejrzy po rynku.

Pan Krzysiu się rozejrzał, przeanalizował oferty i przyszedł z efektami:
- Tu, panie prezesie, są oferty. Bank X - WIBOR plus 2 proc., bank Y - plus 2,5...- i tak dalej.
Pan prezes zmarszczył brwi i przemówił:
- Panie Krzysiu, niech pan się trochę postara!

I pan Krzysiu zrobił research i się postarał:
- Panie prezesie, tu mam ekstra ofertę banku Z - WIBOR + 1 proc., jak za darmo...
Pan prezes zmarszczył brwi.
- Oczywiście przy tak korzystnych warunkach bank chce wejść na hipotekę nieruchomości firmy i pana, ale kredyt jest naprawdę korzystny!

Tego już pan prezes nie wytrzymał i w trybie natychmiastowym wywalił durnia z roboty, co pewnie dla niego stanowiło niezłą lekcję życia. Na szczęście na do widzenia otrzymał wyjaśnienie od prezesa:
- A po ch[cenzura] mi taki kredyt, który trzeba spłacić.

Na miejsce pana Krzysia został zatrudniony bardziej rozgarnięty pan Tomek. Kredyt załatwił taki, jak trzeba. Oprocentowanie niemal lichwiarskie - dwadzieścia proc. rocznie, ale bez żadnych zabezpieczeń. Kredyt kosztował dużo, bo pan Tomek zażądał podwójnej prowizji odpowiadającej w każdym przypadku cenie dobrego samochodu - dla siebie i (jak twierdził) dla prezesa banku. Otrzymał ją bez mrugnięcia okiem. Kredyt oczywiście nie został nigdy spłacony, prezes ogłosił upadłość jednej firmy, uprzednio przezornie przenosząc ludzi, sprzęt i umowy na inną - właśnie otwartą - firmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz