sobota, 8 lipca 2017

W klapkach i skarpetach frotte. Gdzie (nie) na wakacje

Na zdjęciu perła tureckich wakacji - Oludeniz
Dziś będzie o kierunkach, które są zalecane inaczej.

Egipt


Wakacje w Egipcie zawsze były specyficzne. Egipt charakteryzuje się istnieniem hoteli w zamkniętych enklawach (miasteczkach), poza które podróż od lat odbywała się w ubezpieczanych wojskiem konwojach. Sprawa jest bowiem prosta. O ile pewna grupa biznesmenów zarabia na turystach, to reszcie społeczeństwa ktoś skutecznie wmówił, że za zabicie turysty idzie się do nieba. Były nawet przypadki realizacji tych zaleceń, gdy ktoś skutecznie strzelał do zwiedzających historyczne budowle Niemców. Ale mimo to trafiała się zawsze liczna grupa chętnych na wakacje we wspomnianych enklawach. Decydowały o tym dwa czynniki. Pierwszy: ceny, a konkretnie jak w reklamie Biedronki, niskie ceny. Drugi: bieda wokół. Mamy tu bardzo specyficzny typ europejskiego (w tym w znaczącej reprezentacji także polskiego) turysty, który się już dorobił paru euro lub złotych, lubi podziwiać tę biedę i brud wokół patrząc na to z bezpiecznej przystani w postaci pięciogwiazdkowego hotelu. Bo go to dowartościowuje.

Polski specyficzny turysta przetrwał wiele. Przetrwał obalenie Mubaraka, przetrwał wojny o władzę z kraju Kleopatry, ale zniechęciło go prawdopodobnie dopiero medialne nagłośnienie sprawy Magdaleny Żuk. Ładna, sympatyczna i chyba nieco naiwna kobieta została bowiem jawnie rozegrana przez otoczenie w Polsce i Egipcie. Zapłaciła za to życiem. Jak donosi czasopismo Bez cenzury, "Egipcjanie rwą włosy z głów (...) gwałtownie spadła liczba turystów przyjeżdżających do tego kraju. Okazuje się, że śmierć młodej Polki może się okazać większym ciosem (...) niż arabska wiosna."

W końcu nie ma się co dziwić. To, że mogą człowieka zastrzelić, polski turysta akceptował i wliczał w ryzyko niemal zawsze. W końcu rachunek prawdopodobieństwa kontra niskie ceny, luksus i wspaniałe widoki... Ale, że każda ładna kobieta może zostać sprzedana i porwana do burdelu, to już trochę działa na wyobraźnię.

Turcja


Tu większości egipskich ryzyk nie ma. Jest piękny kraj. Jest bogaty kraj, który wykonał przez kilkanaście lat olbrzymi skok ekonomiczny i cywilizacyjny. Nikt raczej na polskiego turystę nie poluje. Ba, Polaków w Turcji, mówiąc delikatnie, po prostu lubią. I to praktycznie wszyscy.

Jest tylko jeden drobny problem. Turcja jest dosłownie na granicy wojny domowej. Miejscowy dyktator nieco odpłynął i próbuje obalić stuletnie fundamenty państwa. W społeczeństwie praktycznie już trwa wojna, coś na wzór naszej potyczki "faszystów" z "lemingami". Wywołując tę wojnę miejscowy dyktator popełnił jednak jeden dość duży błąd. Uderzył w biznes. Uderzył w biznes produkcyjny i biznes turystyczny. Prawdopodobnie "biznesowi" to się nie podoba. Prędzej lub później (raczej prędzej) kapitał się zmobilizuje i zainwestuje kilka lirów w ... zmianę porządku politycznego w Turcji.

Nie jestem pewien, czy nagle polski turysta chciałby stać się mimowolnym świadkiem lub (co nie jest wykluczone) przypadkowym uczestnikiem wojny domowej. Ja jedną miałem okazję dotknąć, w byłej już Jugosławii. I dziękuję za więcej.

Ukraina


W Turcji wojna domowa jest dopiero spodziewana, a na Ukrainie już trwa. To jeden problem. Drugi tkwi w miejscowej tradycji i miejscowym porządku. Na Ukrainę można jechać w zorganizowanej grupie, gdzie führer danej grupy doskonale wie, komu dać i ile. Samotny turysta zwykle tego nie wie, co naraża go na niezwykłe niebezpieczeństwo. Ale jak tenże führer zawiedzie i nie rozliczy się z Saszą, chroń Boże całą grupę! Ukraina jest fajna dla sentymentalnych miłośników komuny, gdzie wszystko było tanie, ale trzeba było mieć układy, znajomości i wiedzieć, komu dać łapówę. Jak ktoś lubi... Ja dziękuję.

Albania


To strasznie modny w tym roku kierunek turystyczny. Nie rozumiem tego. Idzie on jakby wbrew kierunkom obecnej wiosny ludów. Skoro większość uciekających przed wojną w Afryce "chrześcijan z Syrii", których ochoczo chce przyjąć u siebie nieudolny (dramat drogowy na południu miasta!) i  nieobiektywny (szalikowiec!) prezydent Katowic, to przecież ... Albańczycy (głównie z Kosowa), to nie rozumiem, dlaczego Polacy chcą tak chętnie pokonać drogę pod prąd? Narkotyki, handel kobietami, morderstwa - w tym specjalizuje się jedna z najlepszych na świecie mafii - ta albańska. Naprawdę chcecie tam jechać?

Macedonia


Piękny i fajny kraj z pięknym jeziorem, który wkrótce (choć nie wiadomo dokładnie kiedy) zostanie wchłonięty politycznie bądź siłą do ww. Albanii. Właściwie to do Wielkiej Albanii. Tej, której granice sięgają całego Kosowa, całej Macedonii, połowy Czarnogóry i może jeszcze czegoś więcej. Wsparcie USA oraz uznanie Kosowa przez społeczność międzynarodową i spacyfikowanie tam Serbów tak rozzuchwaliło Albańczyków, że aż strach się bać, co jeszcze wymyślą i na co jeszcze społeczność międzynarodowa im pozwoli. Choć ta chyba już wie, że popełniła błąd w Kosowie. Błąd znamienny, bo stanowiący pretekst dla innych przetasowań terytorialnych, vide napad Rosji na część Ukrainy. Ale miało być o Macedonii. W sumie to możecie tam jechać. Obyście tylko w czasie pobytu nie zmienili ... firmy kraju pobytowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz