czwartek, 21 marca 2019

Gorący temat. Love to be famous. Czy młodziutka panna Julia czasem nie przesadziła?

Można nieco pożartować, że żyjemy w czasach, w których nie ma sensu ciężko pracować całe życie. Od ciężkiej pracy można dostać odcisków, problemów zdrowotnych i na koniec jeszcze człowiekowi rząd skasuje składki w OFE i obiecaną emeryturę pod palmami.

Żyjemy w czasach, w których najlepiej zostać celebrytą. Celebryta jest często obecny w telewizji i na okładkach tabloidów (jak nie jest, to sam wysyła fotki), nosi markowe ciuchy (najczęściej za darmo, czytaj reklamę), zarabia kasę za istnienie jak Paris Hilton, jest sławny bo ... jest sławny, no i jeździ na wczasy na jakieś Wyspy Zielonego Przylądka (Boa Vista).

Panna Julia morawskiego herbu Wieniawa (Bawola Głowa) dobrze odczytała ten trend.

Jest już w miarę duża, wydawałoby się niegłupia i całkiem ładna. Ma wszelkie cechy, aby nie musieć uczyć się prasować i gotować. No i ma już pierwsze sukcesy:
  • role w jakiś serialikach;
  • fajny kontrakt z formą Deichmann.

Muszę przyznać, że kupno butów firmy Deichmann jest istną przyjemnością. Panna Julia na flagach przy wejściu, panna Julia na plakatach, panna Julia na koszulkach sprzedawczyń; to obecny standard. Po co kupować gdzieś indziej, gdzie na przykład wiszą plakaty znacznie brzydszego Lewandowskiego? Można też potem dumnie chodzić po ulicach w tych deichmannach, bo świadczy to o tym, że człowiek ma poczucie estetyki. 

Ale wydaje mi się, że sukces wizerunkowy, finansowy i nadmiar romansów młodziutkiej pannie Julii nieco uderzyły go głowy. To, co opublikowała sama i co z radochą tabloid Fakt powielił, nie powinno mieścić się w standardzie panny poszukującej i wypatrującej, jak to przecież robią wszystkie młode panny, przyszłego męża:


Ale do rzeczy. Panna Julia zaprezentowała się w stroju kąpielowym; to ujdzie, przecież to normalność. Nawet się nie rozebrała; to już całkowita normalność. Ale z drugiej strony nawet, gdyby była całkiem goła, pewnie nie wywołałaby takiej dyskusji w "internetach", jak fotką napisu na swojej ... pupie:


Przyznam, że nawet mnie to trochę ścięło. I nie tylko mnie. Świadczy o tym dyskusja (publiczna niemal) na profilu panny Julii:

Może to zabrzmi nieco szowinistycznie, ale ja bym na tej plaży i w okolicach pannie Julii poradził zwiększyć nacisk na bezpieczeństwo. Może nie każdy odczyta ten napis dwuznacznie, ale z pewnością mogą się tacy trafić. Mogą treść uznać za zaproszenie. I mogą to nie być mili faceci. I tyle na ten temat, aby nie użyć mocniejszych słów i w ogóle nie rzec za dużo, szczególnie w czasach, w których książki Krysiaka rozchodzą się w niezłych nakładach, a Magdalena Żuk zginęła w Egipcie w niewyjaśnionych okolicznościach.

Zastanawiam się też, czy ktoś młodziutkiej panny Julii nie wrobił. Wiemy, że celebrytki nie kupują strojów, one je otrzymują od firm odzieżowych w celu reklamy. Może szukającej męża pannie Julii brakło wyobraźni i refleksu? Może.

A przy okazji naszło mnie miłe wspomnienie z restauracji o nazwie ... Wieniawa z rynku w Lesznie. Lesznie, czyli stolicy żużla w Polsce. Serwowali tam pyszne steki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz